poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 22 - "Skutki uboczne."

Za rozdział podziękujcie dziewczynie o username'ie na TT: @fireprooooof, która nam go wysłała. :D Dzięki temu macie wcześniej.

Chciałam jeszcze coś powiedzieć. Bo mnie szlak trafi. Jesteśmy wdzięczne za tych, którzy doceniają naszą pracę, ale są też tacy, którzy doczepią się o najmniejszy szczegół i to jest żałosne, wiecie? Bo się doczepili niektórzy o to, że ostatni fragment poprzedniego rozdziału jest w innym czasie i to z mojej winy nie ogarniacie co się dzieję, że się nie staram, że robię to na odwal się, ale wierzcie bądź nie - STARAŁAM SIĘ, JAK MOGŁAM. Nie wiem, może nie wystarczająco dla was.
Nie. To nie przeze mnie nie ogarniacie tego ostatniego z żoną itd.
Autorka postanowiła napisać ten fragment i nie miałam na to wpływu, okay? Nie doczepiajcie się tego, że jest źle przetłumaczone i nielogiczne, ponieważ jakoś innym się normalnie czytało i tylko kilku anonimów miało problem. Coraz częściej zastanawiam się czy po prostu niektórzy nie są uprzedzeni do nas, ponieważ się za to wzięłyśmy lol nie wiem, nie róbcie problemu, albo czytajcie sobie sami.
A teraz po długich wywodach Martynki - xForever__Alone - zapraszam na rozdział.


****
- Victoria – szepnąłem.
Wciąż miała zamknięte oczy, gdy palcem delikatnie dotknąłem jej nosa. – Obudź się.
Jęknęła zirytowana.
- Nie.
- Proszę?
Uśmiechnąłem się , gdy znów zamknęła oczy, kiedy bawiłem się końcówkami jej włosów.
- Jeśli ten hotel się nie pali, nie wstaje z łóżka – wychrypiała.
Przejechałem nosem po jej szyi.
- Dalej kochanie – mój głos był przyciszony. – Zrobiłem śniadanie.
Otworzyła oczy, po czym spojrzała na mnie z dołu.
- Śniadanie.
Skinąłem głową. Uśmiechnęła się, a ja oparłem się na łokciu, by na nią spojrzeć.
- Dzień Dobry – szepnąłem cicho.
Jej oczy złagodniały.
- Kocham twoje rzęsy.
Obróciłem się na plecy, przewracając oczami i zasłoniłem twarz kołdrą.
- Aw nie bądź taki kochanie! – zaśmiała się, wchodząc na mnie i zdejmując kołdrę z mojej twarzy.
- Masz idealną twarz – uszczypnęła moje policzki na co się skrzywiłem.
- Nie rób tego!
Victoria przewróciła oczami.
- Co na śniadanie?
Przygryzłem wargę.
- Jajecznica, placki ziemniaczane..
- Angielskie śniadanie? – uśmiechnęła się, przytaknąłem głową, gdy oparła głowę na mojej klatce piersiowej.
Spojrzałem ponownie na godzinę.
- Re nie chce brzmieć jak idiota, ale spóźniłem się już na dwa spotkania.
Na jej twarzy pojawił się szok.
- Dlaczego jeszcze tu jesteś?
- Chciałem zjeść z tobą śniadanie. Ale wyglądałaś tak spokojnie, kiedy spałaś. Nie chciałem cię budzić.
Odsunęła się ode mnie i wstała szukając swojego stanika, który był po drugiej stronie łóżka. Kiedy pochyliła się nade mną, miałem widok na jaj tyłek, ponieważ moja koszulka podciągnęła się na jej plecach. Odruchowo go złapałem.
Victoria strzepnęła moją rękę i zachichotała.
- Nie dotykaj, kochanie – droczyła się, naciągając koszulkę na swoje ciało. Była tyłem do mnie i dobrze wiedziałem w co gra.
Przygryzłem wargę.
- Przestań mnie drażnić.
- Drażnić? – spytała ironicznie, kiedy ściskała swój biustonosz. – Ja cię nie drażnię.
Pociągnąłem za pasek jej stringów, a ona zachichotała kiedy go puściłem i wrócił na swoje miejsce.
Wstała, podnosząc z drugiej strony pokoju moje spodnie. Uniosłem brew.
- Chcesz je?
- Tak – uśmiechnąłem się ironicznie.
- Hmm więc będziesz musiał wstać z łóżka i sam je założyć.
Odrzuciłem kołdrę zanim wstałem, a ona schowała je za plecami. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy szedłem do przodu, a ona się cofała.
Od razu przypomniało mi się, gdy goniłem ją w domu w Bradford.
Przygryzłem wargę.
- Re.
Uciekła do pokoju, chichocząc kiedy ją goniłem. Wskoczyła na łóżko. Podniosłem wzrok, stojąc przy końcu.
Udało złapać mi się ją za kostkę przez co upadła na łóżko. Wielkie kurwa dzięki za tak ogromne łóżko, nie chciałabym myśleć co mogłoby się stać gdyby uderzyła o zagłówek.
- O mój Boże! To nie było zabawne!
Zabrałem od niej spodnie i założyłem je.
- Dziękuje kochanie – pocałowałem jej policzek. Westchnęła głośno, kiedy ruszyłem w stronę kuchni, aby zrobić jajecznice.
Czułem się zdezorientowany. Jak do cholery ludzie mogą gotować? Wiedziałem, że powinienem wezwać serwis pokojowy.
-Czy śniadanie jest gotowe mój chłopie*?
Victoria weszła w jedwabnym szlafroku, którego nie związała.
Jedyną rzeczą, która miała na sobie oprócz tego szlafroka, była jej bielizna. Chwyciłem łopatkę i zacząłem mieszać jajka na patelni. Proszę, nie przypalcie się.
- Muszę to zrobić – mruknąłem, naciskając przycisk ‘start’ na kuchence, która podgrzewała płytę.
- Potrzebujesz jakieś pomocy –załapała zapasową łopatkę, na co klepnąłem ją w rękę.
- Nie – pocałowałem jej nos. Uśmiechnęła się kiedy przyciągnąłem ją do siebie.
- Okej. Okej. Zostawię to dla ciebie szefie kuchni –droczyła się.
Objąłem jej twarz i pocałowałem.
- Muszę ci coś powiedzieć. Nie jestem pewien jak na to zareagujesz.
Zmarszczyła brwi.
- Okej, więc powiedz mi…
- Cholera! – czując zapach spalenizny, poniosłem patelnie do góry i zacząłem mieszać jajka, ale były już właściwie spalone. – Kurwa!
Victoria chichocze.
- Aw. Mogę pomóc, poważnie.
- Nie, siadaj. Rozpraszasz mnie – wskazałem ręką miejsce, wyrzucając jajka do kosza i zacząłem robić to kurwa kolejny raz.
Usiadła po drugiej stronie baru śniadaniowego i obserwowała mnie uważnie. Po drugiej próbie, w końcu rozbiłem idealnie jajka, ale płyta znów była zimna.
Znów ją włączyłem, położyłem jajka obok czekając aż płyta się nagrzeje.
Sfrustrowany, położyłem patelnie na kuchence i westchnąłem poirytowany.
- Przypomnij mi, aby dać Eve podwyżkę.
- Walczy Pan o uznanie Panie Malik? –powiedziała zaczepnie.
- Zamknij się.
Zachichotała a ja w końcu umieściłem patelnie z jajecznicą przed nią.
- Śniadanie – odetchnąłem z ulga.
Nie miałem pojęcia, że nad moją linią włosów pojawił się pot. Victoria pochyliła się nad ladą i obejmując moją twarz pocałowała mnie.
- Dziękuje. Dołączysz do mnie? –zapytała.
- Już jadłem.
Wzięła kęs placków ziemniaczanych, które podgrzałem uprzednio w mikrofali na widelec i brązowy kawałek wypadł z jej ust.
- Wszystko w porządku?
- To jest gorące!
Nalałem wody do szklanki I jej podałem.
- Przepraszam – zaśmiałem się kiedy wzięła łyk wody. Zakaszlała agresywnie. Obszedłem bar śniadaniowy i usiadłem obok niej.
- Więc –Victoria bierze kęs z jajkiem, wiedząc że to jedyna rzecz która ma idealną temperaturę. – To jest dobre. Co chcesz mi powiedzieć?
Przełknąłem ślinę
-Widziałem Devon'a.
Zakrztusiła się jajkiem, poklepałem ją po plecach, kiedy wzięła kolejny łyk wody i szybko go przełyka.
- Wszystko w porządku? –skinęła głową w milczeniu.
- Widziałeś go?
Przytaknąłem.
- Dlaczego?!
- Musiałem to zakończyć – wzruszyłem ramionami.
- Zakończyć po co? –mrugnęła, przeżuwając jedzenie w ustach.
- Incydent w Java Hut. Oznakowanie. To wciąż ten sam skurwiel, który opuścił Londyn dwa miesiące temu.
Spojrzała w dół na swoje żebro, gdzie było znamię. Wewnętrznie dałem sobie w ryj.
Dobry ruch Zayn. Odświeżasz jej pamięć.
- Hej – zwróciłem jej uwagę, kiedy na mnie spojrzała. – Pamiętasz kiedy powiedziałaś mi, że chcesz inny tatuaż?
Przytaknęła.
- Masz na myśli zakryć ten tatuaż?
Tym razem ja przytaknąłem.
- To może być dobry pomysł –brzmiała niezdecydowanie.
Proszę powiedzcie, że jej nie straciłem. Jest teraz znów taka inna.
Jej wzrok był skierowany w dół, obróciłem stołek na którym siedziała, aby była przodem do mnie. Nadal trzymała nóż i widelec w rękach jakby chciała je w coś wbić.
- Staram się jeść – powiedziała zaczepnym głosem. Uśmiechnąłem się blado.
Wciąż tam jest.
- Przepraszam kochanie. Idę się przebrać do pracy.
- Okej – skinęła głowa i zaczęła jeść.
Potrząsnąłem głową, wracając do pokoju. Wziąłem szybki prysznic i założyłem garnitur. Wracając do kuchni, mocowałem się z krawatem. Victoria zmywała patelnie i czytała gazetę.
Podkradłem się za nią i owinąłem ręce wokół jej ciała. Podskoczyła z przerażenia.
- Musisz iść? – wydęła wargi.
- Tak –odparłem. – Wezmę tak dużo przerw jak tylko będę mógł. Ale kiedy ja będę zajęty, Ty też będziesz.
Zmarszczyła brwi i odłożyła naczynia na suszarkę.
- Robiąc co?
- Masz kilka rzeczy, które zamówiłem rezerwując tu miejsce.
Udało mi się wszystko przełożyć. Było dużo gadania kurwa, ale byłem na tyle przekonujący , że udało mi się ich przekupić.
- Na przykład?
- Dowiesz się w ciągu dnia –całuje jej nos, gdy obróciła się przodem do mnie.
- Jak zorganizowałeś to tak szybko? –zapytała unosząc brew.
- Jestem po prostu dobry w tym, co robię – mój telefon zaczął dzwonić z kieszeni. Westchnąłem.
Domyślam się, że to oznacza powrót do rzeczywistości.
- Musze to odebrać kochanie –szepnąłem  i szybko pocałowałem ją w policzek za nim wyszedłem  na balkon obierając. –Malik.
- Czy zamierzasz zapomnieć o ostatniej nocy? – to Bethany.
- Moja dziewczyna skopała ci dupę, nie sądzę że o tym zapomnę.
Wzdycha, a ja wiem że przewraca oczami. – Nie przypominaj mi. Byłam pijana. Okej?
Przewróciłem oczami.
- Oczywiście, że byłaś. Czego chcesz?!
- Mój tata chce się z tobą dzisiaj zobaczyć przed prezentacją.
Obróciłem się.
- Skąd wiesz o prezentacji – odpuszczę ten temat. – Nie zawracaj sobie tym głowy.  Czego on chce?
- Chce omówić to, co masz zaplanowane.
- Dlaczego sam nie mógł do mnie zadzwonić?!
- Bo to ja chciałam z tobą porozmawiać.
Ponownie przewróciłem oczami.
-Do widzenia Bethany.
Westchnęła, a ja rozłączyłem się za nim zdążyła odpowiedzieć.
Wróciłem z powrotem do środka i skrzywiłem się zdając sobie sprawę, że dostałem jakąś wiadomość. To była Bethany.
- Kto to był? –zapytała Victoria.
- Ahh…praca –wymusiłem uśmiech i usunąłem wiadomość bez czytania czy jej przeglądnięcia.
Spojrzałem na zegarek i za 20 minut mam kolejne spotkanie.
- Musze iść!
- Aww – jęknęła. -To jest do bani, ale myślę, że dam rade będąc sama.
- Nie będziesz sama. Mark o ciebie zadba. Musisz się przebrać – jęknąłem. – Wychodzisz za pół godziny.
Mój telefon znów zaczął wibrować i to była kolejna wiadomość od Bethany.
- Zadzwonię do ciebie później skarbie – rozległo się pukanie do drzwi. Wiem, że to był Mark.
Chwyciłem swoją teczkę z jadalni. Victoria przygryzła wargę na co przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem.
- Kocham cię – powiedziałem.
- Kocham cię bardziej – szepnęła całując mnie ponownie. Przyciągnąłem ją bliżej mojego ciała, a ona pogłębiła pocałunek.
- Muszę iść – mój głos był chrapliwy, a przez moje ciało przebiega pożądanie.
Cofnęła się, a jej dłonie lekko odepchnęły mnie od niej. Pocałowałem jej obojczyki, przesuwając się w stronę szyi zanim zmusiłem siebie aby iść w kierunku drzwi.
- Później kochanie –powiedziałem przez ramię.
________
Kiedy byłem w samochodzie, wszystko co chciałem powiedzieć Markowi, to to, żeby zawrócił bo nie chce kurwa odjeżdżać. Wiem, że będzie zajęta, ale chce z nią być.
Dojechałem do biura i natychmiast zostałem zbombardowany  spotkaniami, wywiadami i dokumentami, które zostały wysłane faksem. Marnie, była zajęta w swoim biurze bardziej niż myślałem, więc nie przeszkadzałem jej.
Przed spotkaniem udało mi się popracować nad dokumentami i skończyć to co mogłem zrobić wczoraj. Ponieważ wyjechaliśmy wczoraj wcześnie w nocy, musiałem zrobić to wszystko zanim zaczną się spotkania i wywiady, które miałem na dziś zaplanowane.
Nie jestem pewien czy będę mógł ją zobaczyć w ciągu dnia.
- Sir, Pan Malik jest na pierwszej linii? – powiedziała Marnie. Pokręciłem głową i machnąłem aby odeszła zanim go obsłużę.
Mój telefon zaczął dzwonić i sprawdziłem identyfikator. Co on kurwa chce?! Zakończyłem połączenie, ale zadzwonił jeszcze raz, ale zignorowałem to.
Reszta dnia ciągnęła się i nie miałem nawet czasu zobaczyć się z Victorią. Po tym spotkaniu odebrałem sukienkę dla Victorii i wróciłem do hotelu zanim zobaczę się z ojcem Bethany. Ponieważ Victoria nagle przyjechała, zmieniłem swoje plany. To co miało się stać dzisiaj, w oryginalnej wersji miało stać się wczoraj. Nerwy opuszczają mnie kiedy wchodzę do środka. Trzymam sukienkę ponad moim ramieniem i wchodzę do pustej windy i wzdycham cicho do siebie ponieważ jest wyczerpany tym wszystkim.
Wyczerpany.
Nie jestem do końca świadomy i to mnie uderza. Odkąd biorę tabletki antydepresyjne, lepiej sypiam,
moje nastroje są lepsze, ale czuję mdłości, czasami nawet zawroty głowy.  Potrząsam głową, kiedy drzwi w końcu się otwierają i wchodzę do pokoju. Drzwi są otwarte, kładę sukienkę na kanapie w salonie.
- Victoria?
- Wróciłeś? –krzyknęła skądś, gdziekolwiek była.
- Nie. Masz po prostu halucynacje –przewróciłem oczami.
Vitoria zmarszczyła brwi i wyłoniła się za rogu sypialni. Jej oczy rozszerzyły się i upuściła cokolwiek miała w rękach i biegiem ruszyła rzucając się na mnie.  Zaśmiała się, kiedy udało mi się ją złapać.
- Miałam nadzieje, że uda wskoczyć mi się na twoje plecy, ale… - wzrusza ramionami i chwyta moją twarz całując mnie.
Potarłem jej policzki wierzchem dłoni, na co uśmiechnęła się.
- Byłaś u kosmetyczki?
Przytaknęła.
- Coś jeszcze?
- Zrobiłam paznokcie – uśmiechnęła się.
Pociągnąłem jej włosy.
- Zapomniałaś o czymś?
- Oh. Tak, moje włosy!- uśmiecha się. – Dodałam kilka pasek. Nie widać dużej zmiany.
Uniosłem brew.
- Podoba Ci się? – Victoria skrzywiła się widząc moje wahanie.
Uśmiechnąłem się.
- Tak. Po prostu, nie ważne. Co kupiłaś?
- Pokaże ci - złapała moją rękę i poprowadziła do sypialni.
Otworzyłem usta widząc to całe gówno co przyniosła.
- Kiedy zamykałem dla ciebie centrum handlowe, nie wahałaś się kupić wszystkiego.
Uśmiechnęła się.
- Wiedziałeś że był tam gabinet tatuaży?
Skrzywiłem się.
- Nie!
Podniosła swoją koszulkę i zauważyłem, że z lewej strony żebra tam gdzie miała ślad od Devona, miała naklejoną folię.
- Co to jest?
Victoria sięgnęła po swój telefon i pokazała mi. To była klatka dla ptaków skąd wylatywały dwa z nich. Wiedziałem co oznacza to zdjęcie i uśmiechnąłem się do niej.
- To naprawdę bolało.
- Aww. Dostałaś boo boo? – powiedziałem sarkastycznie. Uderzyła mnie w klatkę piersiową.
- To było tuż przy kości! Mam coś dla ciebie – przeszukiwała torby i westchnąłem sięgając po jedyną męską markę wśród wszystkich innych damskich gówien.
- Czy tego szukasz?
- Oh tak! – nieśmiało uśmiecha się wyciągając z środka pudełko i podaje mi je.
- Nie wiedziałam co kupić dla ciebie. Masz wszystko, ale udało mi się przekonać jubilera do zrobienia kilku zmian na oryginale.
Otworzyłem pudełko, aby zobaczyć co jest w środku. To srebrny zegarek Michael Kros. Westchnąłem patrząc na nią.
- Nie musiałaś mi nić kupować Vic…
- Chciałam. To jest białe złoto –powiedziała radośnie.
Zachichotałem cicho, spuszczając wzrok na nią gdy uśmiechnęła się do mnie. Kiedy między nami panowała cisza, przygryzałem wargę, obserwując jak jej język zwilżył jej usta.
Prawie natychmiast przyciągnąłem ją do siebie. Nasze usta połączyły się ze sobą, popchnąłem ją w kierunku łóżka i jednym szybkim ruchem wszystko z łóżka spadło na ziemię. Przewróciłem się na plecy, ciągnąc ją na siebie i przejmując kontrolę. Jej potrzeba i  desperackie ręce  szarpnęły za moja klamrę u paska, więc przejąłem jej obowiązki z chytrym uśmieszkiem. Kiedy rozpiąłem pasek, objęła moja twarz i pocałowała mnie, gdy oboje złapaliśmy za mojego kutasa. Victoria podróżowała na południe i nie wahała się wziąć mojego kutasa do ust. Pozbyłem się mojej marynarki i rzuciłem ją daleko od siebie. Przygryzłem wargę i załozyłem swoje ramiona za głowę czując, jak buduje się we mnie ekstaza. Wbiłem się instynktownie.
Zaczął dzwonić mój telefon, jęknąłem z frustracją.
Zatrzymała się, a ja usiadłem.
- Zamierzasz odebrać?
- Nie! –odparłem natychmiast.
Zdesperowany, Zayn. Zdesperowany.
Kiedy w końcu przestał dzwonić położyłem się ale nie czułem niczego. Zmarszczyłem brwi zdezorientowany i podparłem się na łokciach.
Nic nie czuję?!
- Re! – przestała. Usiadłem, marszcząc brwi. Przesunąłem się do przodu, a ona zeszła z łóżka.
- Klęknij – mruknąłem.
Zmarszczyła brwi, kiedy usiadłem na skraju łóżka. Łapiąc mojego kutasa i głaszcząc go, ale nic nie czuje. Marszczę brwi i wzdycham do siebie jak bierze sprawy w swoje ręce, po to tylko żeby znaleźć ten sam problem.
- Zayn, boli mnie szczeka – skrzywiła się po chwili.
Nigdy nie miałem z tym problemu. Co się do kurwy dzieje? Podciągnęła się i wspięła na mnie.
- Wszystko w porządku? –Victoria marszczy brwi.
- Nie wiem – wstałem, a ona szybko podniosła się na nogi, kiedy wciągałem s powrotem bieliznę. – To takie dziwne.
- Ostatniej nocy było w porządku? – na jej twarzy pojawił się uśmieszek.
- Ostatniej nocy. Ale nie dzisiaj – wzruszam ramionami. – Nie rozumiem – pokręciłem głową i podciągnąłem swoje spodnie.
Victoria siedziała na łóżku, obserwując każdy mój ruch.
Oh ironio.
- Może jesteś już za stary i potrzebujesz viagry –uśmiecha się i wiem że próbuje poprawić nastrój, ale nie czuje tego. Położyłem się obok niej na łóżku, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Po prostu zapomnijmy o tym, co się stało – mruknąłem.
Westchnęła.
- Postaram się, ale wiesz…
- Co? – przerwałem i wstając obróciłem  twarzą do niej. Zgięła nogi i wzruszyła ramionami.
- Jestem naprawdę – jej oczy rozszerzają się.
Oh.
Unoszę brew i zakładam ręce, patrząc na nią.
- Naprawdę co?
- Napalona – mówi poirytowana.
Na mojej twarzy pojawił się uśmieszek i powoli skierowałem się w stronę salonu.
- Więc chodź za mną kochanie.
Przez salon, przeszedłem do jadalni i złapałem krzesło. Zwilżyłem usta, kiedy szła prawie niewinnie. Chwyciłem ją za nadgarstek, kiedy przechodziła i przyciągnąłem ją do mojego ciała. Wypuściła powietrze z ust, kiedy objąłem je twarz i pocałowałem. Unieruchomiłem jej ręce za jej plecami i popchnąłem w kierunku krzesła. Przyciągnąłem stopą krzesełko, a ona na nim usiadła.
Rozszerzyłem jej nogi, po tym jak zsunąłem jej majtki. Jej oddech przyspieszył.
- Korzyści noszenia sukienek –szepnąłem całując wewnętrzną część jej uda.
Uwielbiam sposób w jaki jej ciało reaguje na mnie. Dreszcze, które przechodzą ją po moim dotyku i gęsia skórka, kiedy całuje jej skórę.
Przygryzłem skórę na drugim udzie, powodując że jej oddech się zmienił.
Rozerwałem cienki materiał majtek i rzuciłem je przez ramię. Palcami rozszerzyłem jej kobiecość i zacząłem drażnić językiem jej łechtaczkę. Ręką złapała moje włosy, mocniej chwyciłem jej uda i bezlitośnie lizałem, ssałem i dmuchałem na jej kobiecość.
Jej podniecenie było oczywiste, a moje usta były śliskie od reakcji jej ciała.
Zaczęła dyszeć i próbowała załapać cokolwiek, kiedy jej nogi zaczęły drżeć.
Przyłożyłem płasko język do jej pulsującej łechtaczki i zacząłem lizać w górę, dół i wokół, westchnęła.
- Kurwa! –warknęła przez zęby.
Mój kutas szybko odpowiedział na jej przekleństwa, ale dalej kontynuowałem zabawę z moim językiem przy jej łechtaczce. Rozpiąłem rozporek i wziąłem mojego penisa w rękę.
- Zayn! – jęczała po cichu. To jest jak muzyka dla moich uszu. Przesuwałem swoją ręką w dół i górę i niemal poczułem ulgę kiedy moja erekcja się uniosła. Wstając nagle, kopnąłem krzesło i przyjąłem odpowiednią pozycje i naparłem na wejście Victorii.
Wstrzymała oddech i zacisnęła oczy, kiedy wszedłem. To była ulga.
Przygryzłem wargę, wchodziłem i wychodziłem non stop, ale byłem świadomy swojej kontroli. Nie chcę jej znów skrzywdzić.  Przeklinam między swoim oddechem a ona całowała mnie próbując powstrzymać tym jęki. Jej ciało drży a oddech staje się nie równy. Z podziwem obserwuje jak pochłania ją orgazm, jej oczy zamykają się kiedy opanowują ją przyjemność.
- Cholera Zayn! – jej głos jest bez tchu.
Chociaż mam ochotę i jestem bliski momentu kulminacyjnego, on nie nadchodzi czuje jebaną frustrację. Daje jej kolejny orgazm i kontynuuje pieprzenie jej ale wciąż nic nie opanowuje mnie. Jej oczy są senne i wiem , że jej wytrzymałość jest słaba więc dam jej ten orgazm i skończę.
Jej głos jest cichy i wygląda na całkowicie wykończoną.
- Nie mogę chodzić –mruknęła.
Uśmiecham się.
- Daj mi chwile.
Nieprzyjemnie  czułem swoje jaja bardziej niż wtedy, gdy Victoria odepchnęła mnie, gdy chciałem seksu. Niebieskie kule.
Kurwa.
Włożyłem bieliznę i podniosłem ją ze stołu i zabrałem spowrotem do pokoju, aby położyć na łóżku.
- Chcesz iść spać? – spytałem naciągając na nią kołdrę.
- Prawdopodobnie – uśmiechnęła się. Jej oczy powoli się zamykały. Pocałowałem jej policzek.
- Włożę twoje torby do walizek.
Victoria przytaknęła, nie była w stanie odpowiadać kiedy zasypia.
Po spakowaniu wszystkich toreb, wziąłem telefon i usiadłem na łóżku obok śpiącej Victorii.
Coś się ze mną działo i jestem prawie pewny, że ma to coś wspólnego z tymi tabletkami antydepresyjnymi. Zadzwoniłem do Dr Calvert w Londynie.  Minęłam chwila zanim odebrała co było dziwne.
- Zayn. Witaj, jak w Nowym Yorku? –jej głos jest zaskoczony.
- W porządku. Chciałbym się czegoś dowiedzieć o tych tabletkach antydepresyjnych.
- Oczywiście, co chciałbyś wiedzieć?
- Skutki uboczne.
-Oh – jej głos jest chropowaty. – Zayn, ponieważ jestem zajęta w tym momencie, wyśle Ci e-maila w tej sprawie.  Proszę wybacz mi.
- W porządku. Dziękuje. – rozłączyłem się i cierpliwie czekałem.
Po chwili mój telefon zawibrował i otworzyłem emeil’a.

Do: Mr. Zayn Malik

Od: Sam Calvert

Temat:  Skutki uboczne pigułek antydepresyjnych.

Wysłane:  17:23PM, 21 października 2012

Działania uboczne SSRIs i SNRIs mogą wywoływać następujące objawy:
Pobudzenie, niepokój lub lęk
Nudności i wymioty
Bóle brzucha i niestrawność
Biegunka lub zaparcia
Osłabienia  apetytu
Bezsenność lub nasilone uczucie senności
Bóle głowy
Obniżenie potencji
Trudności w osiągnięciu orgazmu podczas seksu lub masturbacji
U mężczyzn trudności w uzyskaniu lub utrzymaniu erekcji (dysfunkcje erekcji)
Te działania uboczne ulegną poprawie w ciągu kilku tygodni, chociaż niektóre z nich mogą się utrzymać

Dr Sam Calvert.

Teraz kurwa wszystko jest jasne!

*chłopi – Vitoria odniosła się do czasów, kiedy określano tak ludzi, którzy służyli innym.  Wiecie o co chodzi xD

Jeśli szanujecie czas spędzony nad tłumaczeniem, skomentujcie go.

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 21 - "Mogę Ci pomóc."


Okej, zanim przejdziemy do rozdziału, rozumiem, że każdy z was chciałby, aby rozdziały były codziennie, ale nawet raz w tygodniu jest ciężko się wyrobić, ponieważ rozdziały są długie i nie zawsze jest czas, by coś przetłumaczyć, więc nie miejcie pretensji, okej? Każdy z nas ma szkołę, życie prywatne i nie spędzamy w tym całego dnia.

Podziękowania dla Marty, która pomogła z rozdziałem.

Mark's POV

Nie jestem pewien, czy powinienem brać szefa na poważnie, kiedy ten oferuje mi pieprzone piwo. Postanowiłem wziąć to pierdolone piwo i cieszyć się z tego jak tylko mogłem. Zaoferował mi miejsce obok i  nie wiem,czy powinienem rzucić w niego tą pierdoloną butelką, ponieważ zachowuje się jak dziwak, czy też dołączyć do niego i oglądać jak dwie suki walczą ze sobą, przez szefa, jak zgaduję. 
Niezgrabnie zająłem miejsce obok niego i otworzyłem butelkę moją ręką. Szef zaśmiał się do siebie, kiedy ta suka Bethany znowu próbowała zaatakować Victorię. 
- Zadziorne dziewczyny. - pokręcił głową i pociągnął łyk piwa.
Moje oczy rozszerzyły się, gdy spojrzałem na tego skurwiela. Kim ty do kurwy jesteś?! 
- Zdrowia. 
Zamrugałem oczami.
Co do kurwy?! Nie będę odpowiadał. Jestem w pierdolonym szoku. Popatrzył na mnie, a ja zerknąłem w dół, na moje piwo. Stuknąłem moją butelką o jego i przytaknąłem, po czym 
kontynuowaliśmy oglądanie walki suk przed nami. Niepewnie wziąłem łyk piwa, ale nie uspokoiło mnie to jak kurwa zazwyczaj. To jakiś chory i popierdolony żart, tak?! 
- Sprawię, że już nigdy go nie dotkniesz! - Victoria zagroziła, a ja uniosłem brwi.
Bethany próbowała uciec, ale Victoria była na tyle szybka, żeby popchnąć ją na podłogę. Cholera, chyba jej nie doceniałem. Ma ona w sobie odrobinę suki. 
- Suko, proszę cię. Jesteś tylko jego kolejną dziwką. - Beth splunęła. 
 Victoria była na górze, na plecach Beth i natychmiastowo chwyciła ją za włosy i owinęła się wokół jej ramienia. 
- Chcesz powiedzieć to jeszcze raz?! 
- Zejdź ze mnie! - Beth piszczała. 
- Wyjdź z tego pokoju i już nigdy nie wracaj! - Victoria pokornie ostrzegła. 
- Skarbie, pracuje z nim. I zobaczę się z nim jutro. W biurze, pod jego biurkiem będę ssała jego kuta... Ugh kurwa! - Victoria znowu pociągnęła ją za włosy. 
- Puść moje włosy! 
- Suko, masz warkocza! - Victoria zachichotała, wstała i ciągnęła 
 Bethany za włosy w kierunku drzwi. 
- Bis! - szef krzyknął, a ja stłumiłem w sobie chęć zachichotania do tego szalonego skurwysyna. 
- Powiedz do widzenia dziwko! - Victoria uśmiechnęła się, otworzyła drzwi i popchnęła ją na zewnątrz. 
- Nie zapłacę za to! - Szef znowu zażartował. - Bis! 
- Jesteś suką - Bethany spojrzała na nią groźnie. 
- Nie skarbie - Victoria zadrwiła. - Jestem jego suką. 
Zatrzasnęła drzwi i odwróciła się do nas. Na jej skórze widniał nie jeden znak zadrapania lub ciosu, a ja w środku dawałem jej owacje na stojąco. 
- Tak to jest, kiedy wyciągasz coś ze śmietnika. - Powiedziała prosto. 
Zapamiętać, nie olewać jej.

Zayn's POV

Jego oczy miały jakiś chytry błysk, jeśli nie zrozumiał słów, które dopiero co powiedziałem, nawet jeśli nie jestem typem, który dużo zdradzi, nadszedł czas żeby powstrzymać te plotki, które krążyły od jakiegoś czasu.
- Naprawdę?
Kiwnąłem głową.
- Zaczęło się dużo inaczej niż ludzie to narysowali. - spojrzałem w dół, kiedy wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy.
- Ale oczywiście, zaczął się nowy rozdział. - uśmiechnął się. - Jak ona się ma?
Uśmiechnąłem się do siebie.
- Dobrze. Naprawdę. Moja mama dużo mi pomogła, kiedy przez to przechodziłem i jestem wdzięczny, że ją mam, kiedy nie ma Victorii, żeby pomóc mi przy wszystkim co się dzieje.
Skinął głową i zrobił poważną minę.
- Jakie to uczucie?
Odchrząknąłem. 
- To trudne. Nigdy nie sądziłem, że dobrniemy tak daleko. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią.
Jej oczy tańczyły z radości i szczęścia, momentalnie mnie przenikając.
- Firma oczywiście ma się o wiele lepiej od kiedy wróciłem.
- Byłeś odizolowany tylko kilka tygodni.
- Ale nie będę się dłużej izolował od świata. To nie jestem ja.
Jej palce splotły się z moimi.
- Teraz jestem ja i ona. - uśmiechnąłem się, żeby przekonać go, że mam się dobrze i westchnąłem.

***

- Zadziorna. - droczyłem się z Victorią, kiedy wróciła z drugiego pokoju przebrana w coś przyzwoitego. Chociaż nie powiedziałbym, że jej jedwabna koszula nocna jest w jakimkolwiek stopniu przyzwoita.
Mark wyszedł, żeby upewnić się, że Bethany zdecydowanie odeszła, więc znów zostaliśmy tylko we dwójkę.
Serwis pokojowy w końcu przyszedł i upewniłem się, że na tacach nie ma nic nielubianego przez Victorię.
- Kim ona właściwie była? - zapytała, siadając obok nie i kładąc swoje nogi na moich.
Złapałem za jej stopę i zacząłem pocierać.
- Współpracownikiem. - zaśmiałem się. - Przepraszam, nie sądziłem, że tu przyjdzie.
- Lepiej, żebyś jej więcej nie widział!
- A co, zamierzasz mi wlać?
Uniosłem brew i zacisnąłem uścisk na jej stopie. Momentalnie zamarła i spojrzała na mnie wyzywająco.
- Nie mam długich włosów, za które mogłabyś pociągnąć. - droczyłem się.
Tym razem ona uniosła brew.
- Ale masz kutasa, mogę pociągnąć za niego.
Zmrużyłem oczy, kiedy instynktownie za niego złapała.
- To bolało.
- Prawie na tyle, żeby dorosły chłop się popłakał. - zaśmiała się.
Zabrałem jej nogi i obróciłem się, by była pode mną. Chichotała, kiedy pochylałem się, by pocałować ją w policzek.
- Tęskniłem za tobą. - mruknąłem.
Jej oczy zrobiły się łagodne, całe to droczenie nagle zniknęło. Victoria złapała moją twarz, a ja rozpłynąłem się jej dotykiem. Delektowałem się jej dłońmi i skórą, gdy mnie dotykała.
- Też za tobą tęskniłam. - wyszeptała. - Chciałabym, żebyśmy przestali się kłócić.
- Kłótnie są zdrowe, przynajmniej wiem na czym stoję. Ale przypomnij mi, żebym cię nie wkurzał.
Zaśmiała się. 
- Wzięłam kilka lekcji, kiedy pracowałeś.
- Gdzie, u fryzjera?
Zmarszczyła czoło.
- Co?
- No nie wiem, ale wydawało mi się, że miałaś obsesję na punkcie jej włosów. - droczyłem się.
- Ta dziwka uciekała!
- Dobrze, Victorio, dobrze. - uspokoiłem ją, powstrzymując uśmiech.
- Umiem się bić!
- Oczywiście, że umiesz.
- Bo umiem! - broniła się.
- Dobrze, chodź tu. - odłożyłem jej ręce, a ona się nachmurzyła.
- Cóż, nie mogę, leżysz na mnie.

- Więc nie możesz się bić.
Jej ciało osunęło się spode mnie. Wyraz twarzy Victorii był bezcenny, póki nie zobaczyłem, jak po jej twarzy rozprzestrzenia się przebiegły uśmieszek. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona coś kombinuje.
- Nawet nie waż się mnie kopnąć. Albo Cię ugryzę. - Ostrzegłem.
Ściskając mocniej ręce, wykręca swoje ciało w bok i używając swojej lewej nogi, zaczepia nią na moim brzuchu i reszty ciała.
Zmarszczyłem brwi widząc, że ta pozycja jest dla niej niewygodna.
Pozwolę je wygrać.
- Wiesz, że szybko znajdziesz się na ziemi? - Uśmiechnęła się Victoria.
Pozwolę jej wygrać.
Zanim mogłem odpowiedzieć, popchnęła mnie, a jej lewa noga zrzuciła mnie z kanapy, na co zaczęła się śmiać, aż uświadomiła sobie, że nadal trzymam jej ręce.
Wciągnąłem ją na siebie, ale natychmiast wyciągnęła dłonie z mojego przytrzymującego ją nadgarstka, by po chwili znaleźć się na mnie z powrotem.
- Wygrałam - wyszeptała, z triumfalnym uśmiechem na twarzy.
- Touche[1], panna Greene. UFC?[2]
Skinęła głową.
- Czy to dlatego, że kochasz pozycję uległej?
Zwęziła wzrok. - Nie, to nie dlatego. Teraz jest łatwiej dostać takie rzeczy.
Zaśmiałem się, przekręcając na nią tym razem.
- Spróbuj raz jeszcze - zaoferowałem.
Szybko myśli, tylko, że to ja ją mam międzystrefową, kiedy ona obejmuje mnie swoimi nogami, ale przyciskam ją lekko.
- Jesteś tak- jej usta się drażnią ze mną, kiedy wciąż próbuje się uwolnić.
- Jesteś tak gorąca, gdy się starasz - drażniłem się.
Znów chwytam ją za ręce. A teraz jej pięta kopie mnie w plecy.
- Cóż, nie jesteś raczej sprośnym zawodnikiem.
Chwytam ją za ręce i dociskam do jej piersi.
- Wiesz co się stanie, gdy wstanę. Lepiej zmień zdanie. - Mruknąłem.
- Jesteś zbyt silny - skomle.
- Nie ma znaczenia, jak silny jest przeciwnik tak długo, jak masz odpowiednią pozycję, wtedy możesz zrzucić kogokolwiek.
Przez chwilę zaczęła myśleć nad moimi słowami, gdy trzymałem jej ręce nad jej głową.
Jej nogi opuściły moje plecy i nagle zrobiło mi się zimno, aż poczułem je na mojej klatce piersiowej. Obniżyłem się lekko, a moja głowa spoczęła na jej biodrach, przez co westchnęła z irytacją.
- Jesteś za dobry.
- Uduś - mruknąłem.
- Nie mogę - jej ciało stawało się słabe pode mną.
- Jesteś elastyczna Victoria.
Victoria westchnęła i napięła się znów, unosząc się z podłogi i kładąc nogi na moich ramionach. Moje oczy rozszerzyły się, gdy doszła do szyi, nie dając mi dostępu, by wziąć oddech.
Inteligentna dziewczyna.
Równie dobrze mogła mi machać tą pieprzoną cipką przed twarzą.
- Poddaj się[3] - Krzyknęła.
Nie nie powiedziałem.
- Zayn - zacisnęła uścisk wokół mojej szyi, aż wziąłem jej dłonie, aby uwolnić się od tych szalonych nóg.
Złapała moje dłonie, oddalając je. - Poddaj się.
Kiedy w końcu zacząłem widzieć białe kropki i odchodziłem po za świadomość, zwolniłem rękę i zacząłem ją gilgotać. 
Zachichotała, stając się słabsza, więc chwyciłem jej twarz i pocałowałem ją tak, jakby od tego zależało moje życie.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak gorące to było.
Dyszała, a ja przeczesywałem jej włosy.
- Jesteś taki twardy.
Patrzyłem na nią, śmiejąc się. - Nie, miałam na myśli w walce.
- Kochanie, z twoją cipką przed moją twarzą, nie zdziwiłbym się, gdybym był twardy.
Zarumieniła się, zakrywając twarz z zażenowania. Ktokolwiek ją trenował, musiał mieć na co patrzeć.
Czekaj.
- Kto Cię szkolił?
Westchnęła. - James.
Moje ciało zesztywniało. - James?!
- Tak, on jest naprawdę dobry. 
Zwęziłem na nią spojrzenie, nadal nie podobał mi się fakt, że zawieszała się wokół niego. Ufam Jamesowi, ale ona go wcześniej interesowała.
- On wciąż o Tobie myśli, Victoria. Nie pomoże mu to, jeśli będziesz zarzucała nogi wokół niego.
Pokręciła głową. - To nie tak.
- Naprawdę?
- Lubi Cię Zayn, nie zrobi niczego, czego nie będę chciała, lub co Tobie się nie podoba.
- Dlaczego nie możesz po prostu brać udziału w zajęciach samoobrony? - Złagodniałem.
- Bo nie chcę, by ktoś, kogo nie znam, dotykał mnie. - Wzruszyła ramionami, podpierając się na łokciach i zbliżając twarz do mojej, usiadłem na ziemi. - Czuję się bezpieczniej, gdy to James mi pomaga.
Skrzywiłem się na jej słowa. Nie wiem dlaczego, ale to zabolało.
- Mogę Ci pomóc. - Wymamrotałem.
Victoria mrugnęła, wzdychając lekko. - Przepraszam. Nie chciałam rzucić w Ciebie lampą - zmieniła temat.
- Tak szczerze, Victoria. - Odpowiedziałem, mając suchy ton.
- I przepraszam, że uderzyłam Cię w czułe miejsce, że w ogóle Cię uderzyłam i krzyczałam na Ciebie. Za ignorowanie Cie-
Przewróciłem oczami. - Nie zmieniaj tematu.
Przygryzła wargę, biorąc głęboki oddech. - Nie miałam tego na myśli. Wiem, że mogłeś mi pomóc, ale-
- Co? - Byłem zdziwiony.
- Czasami nie mogę się do Ciebie dostać. Pokonałeś Devon'a prawie na śmierć, pamiętasz?
- To już wcale nie jestem ja. - Zmarszczyłem brwi. - Czy zauważyłaś, że inaczej się ostatnio zachowuję? Ja zauważyłem. Robię rzeczy, jakich nie zrobiłbym w zeszłym miesiącu. Pozwalam ludziom wykorzystywać mnie, nawet o tym nie wiedząc. Mojego gniewu już prawie nie ma, a moja cierpliwość jest silniejsza, moje nastroje się poprawiły. - Westchnąłem. - Zmieniłem się ze względu na te pigułki. - Mruknąłem pod nosem, spacerując na balkon.
Potrzebowałem powietrza. Czegoś, co mnie uspokoi. Światła w Nowym Jorku są tak cholernie szalone, być może mogłyby mnie odciągnąć.
- Zauważyłam. - Mruknęła za mną Victoria.
Odwróciłem się do niej, a ona przechyliła głowę.
- Twoje urodziny są gówniane przeze mnie.
- Nie - pokręciła głową, idąc w moim kierunku. - Cieszę się, że jestem z Tobą.
- Dlaczego? - Zdziwiłem się. - Zrujnowałem wszy-
- Nie. Musisz przestać tak mówić.
Spuściłem wzrok, moja ręka skierowała się na jej twarz. - To prawda.
- Nie, nie jest. To, co myślisz, to jest prawdą.
Potrząsając głową, przycisnąłem czoło do niej i westchnąłem. - Dlaczego wciąż ze mną jesteś?
- Bo chcę być. Potrzebna do tego jest nasza dwójka. Byłam silna dla Ciebie. Przybliżałam Cię do tego związku, oddalałam Cię od tego, kiedy nie mogłam Cię zrozumieć. Oddalałam Cię, bo nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Twoje intencje były czyste. Sprawiłam, że byłeś nieszczęśliwy, ponieważ robiłam wszystko, by było Ci trudniej. Nie wszystko było Twoją winą.
- Ale - starałem się coś powiedzieć, ale pokręciła głową.
- Masz rację. Zbyt długo grałam ofiarę. Muszę przestać oceniać Cię za Twoją przeszłość. Muszę zaakceptować twoją pomoc, kiedy rzeczywiście starasz się mi pomóc. Muszę przestać w to wątpić za każdym razem, kiedy myślę, że narobi się bałagan i muszę się nauczyć ufać Ci tak, jak powinna robić to dziewczyna. - Westchnęła. - Byłam prawdziwą suką dla Ciebie, jestem zaskoczona, że wróciłeś.
Nie mówiłem nic, ponieważ byłem naprawdę wstrząśnięty tym, co mi powiedziała.
Ale mimo, iż to wszystko powiedziała, nadal nie umiałem uwierzyć. Nie potrafiłem. Sprawiłem, że płakała, skrzywdziłem ją. Traktowałem jak gówno, a nawet na to nie zasługiwała.
Zamiast przerwać ciszę, owinąłem ramiona wokół niej i pociągnąłem do siebie, obejmując. Westchnęła, a ja pocałowałem ją we włosy.
- Zrobię to dla Ciebie jutro. - Wyszeptałem. - Wszystkiego najlepszego, Re.

**

- Więc Twoja mama-
- Umarła, kiedy byłem mały i wychowałem się z ojcem, który popełnił samobójstwo kilka lat później - wyjaśniłem, widząc pierdolony obraz w głowie. - Wtedy zostałem wysłany do sierocińca. Mieszkałem tam przez dwa lata, aż Trisha i Yaser mnie przyjęli - przełknąłem ślinę.
- Powiedziano mi, że tak naprawdę Yaser nigdy Cię nie lubił, aż do teraz. - Uniósł brwi.
- Nigdy nie byliśmy blisko.
- Jakiś powód dlaczego?
- Terapeuci mówili, że byłem taki z winy biologicznego ojca. Wychowałem się, nienawidząc go, więc łatwo było mi znienawidzić również Yasera. - popatrzyłem na Yasera zza gigantycznej kamery.
Przepraszam.
- Yaser był dobrym przykładem na Twojego ojca od początku, dopóki nie powiedział 'racja, to wystarczające'. I od tej pory nie było już miłego faceta.
Skinąłem głową. - To prawda.
Uniósł brwi, patrząc się na mnie. - Żałujesz przeszłości?
Pokręciłem głową. - Nie. - Patrzyłem na spinki od mankietu. - Nie wierzę w żal. W pewnym momencie chcesz to zrobić, więc dlaczego miałbyś zabierać to z powrotem. Pomogło mi to w staniu się lepszym człowiekiem.
- Więc nie żałujesz niczego?
- Są rzeczy, których żałuję, ale nic z nich nie wiąże się z moją przeszłością. Gdy chodzi o sposoby w jakie się zachowywałem, to wtedy jest to czymś, czego żałuję, ale nic z tych rzeczy, które mnie ukształtowały na człowieka, jakim jestem dzisiaj, [4]
Skinął głową. - Podoba mi się to. Bardzo.
Uśmiechnąłem się, ale nie było to przekonujące.
- Myślisz, że Twoja żona, Victoria, była powodem Twojej zmiany.
Polizałem moją wargę.
- Tak, zmieniła moje życie.
*******
[1] określenie wyrażające aprobatę, docenienie argumentu rozmówcy.
[2] mieszane sztuki walki
[3] ogólnie jest "tap out" czyli "odklepuj" "puknij" itd, to oznacza w sztukach walki, by przeciwnik się poddał, więc żeby było najprościej, dałam "poddaj się"
[4] trochę masło maślane, ale nie umiałam tego jaśniej opisać, patrząc na godzinę w jakiej to tłumaczę.
*****
Tu Martyna. Okej, jeśli są błędy - przepraszam was bardzo, ale w ogóle nie sprawdziłam tego rozdziału i niektóre zdania mogą nie być logiczne, miałam dodać jutro, ale wiem, jak długo czekacie na ten rozdział, więc tłumaczyłam go jeszcze dzisiaj, zamiast się uczyć.
Nie miejcie do nas pretensji, ze rozdziały nie są tak często, ale obydwie mamy mnóstwo zajęć i ciężko jest to ogarnąć wszystko, a rozdziały są długie.
W każdym razie liczę, że każdy z was skomentuję i już mówię - nie mam pojęcia, kiedy kolejny rozdział.
Kochamy was :*

Edit. Co do ostatniej sceny, autorka napisała ten fragment, jako kawałek z przyszłości. Nie mam pojęcia po co, nie miejcie o to do nas pretensji. Kolejny rozdział będzie normalny. Wszystko jest tak, jak powinno byc.

Ps. Mogłabym o coś poprosić? Może nie powinnam, ale chciałabym, abyście zajrzeli na mojego bloga z opowiadaniem o Niallu i przeczytali, mam nadzieję, że wam się spodoba. <link> Będę wdzięczna