piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 21 - "Mogę Ci pomóc."


Okej, zanim przejdziemy do rozdziału, rozumiem, że każdy z was chciałby, aby rozdziały były codziennie, ale nawet raz w tygodniu jest ciężko się wyrobić, ponieważ rozdziały są długie i nie zawsze jest czas, by coś przetłumaczyć, więc nie miejcie pretensji, okej? Każdy z nas ma szkołę, życie prywatne i nie spędzamy w tym całego dnia.

Podziękowania dla Marty, która pomogła z rozdziałem.

Mark's POV

Nie jestem pewien, czy powinienem brać szefa na poważnie, kiedy ten oferuje mi pieprzone piwo. Postanowiłem wziąć to pierdolone piwo i cieszyć się z tego jak tylko mogłem. Zaoferował mi miejsce obok i  nie wiem,czy powinienem rzucić w niego tą pierdoloną butelką, ponieważ zachowuje się jak dziwak, czy też dołączyć do niego i oglądać jak dwie suki walczą ze sobą, przez szefa, jak zgaduję. 
Niezgrabnie zająłem miejsce obok niego i otworzyłem butelkę moją ręką. Szef zaśmiał się do siebie, kiedy ta suka Bethany znowu próbowała zaatakować Victorię. 
- Zadziorne dziewczyny. - pokręcił głową i pociągnął łyk piwa.
Moje oczy rozszerzyły się, gdy spojrzałem na tego skurwiela. Kim ty do kurwy jesteś?! 
- Zdrowia. 
Zamrugałem oczami.
Co do kurwy?! Nie będę odpowiadał. Jestem w pierdolonym szoku. Popatrzył na mnie, a ja zerknąłem w dół, na moje piwo. Stuknąłem moją butelką o jego i przytaknąłem, po czym 
kontynuowaliśmy oglądanie walki suk przed nami. Niepewnie wziąłem łyk piwa, ale nie uspokoiło mnie to jak kurwa zazwyczaj. To jakiś chory i popierdolony żart, tak?! 
- Sprawię, że już nigdy go nie dotkniesz! - Victoria zagroziła, a ja uniosłem brwi.
Bethany próbowała uciec, ale Victoria była na tyle szybka, żeby popchnąć ją na podłogę. Cholera, chyba jej nie doceniałem. Ma ona w sobie odrobinę suki. 
- Suko, proszę cię. Jesteś tylko jego kolejną dziwką. - Beth splunęła. 
 Victoria była na górze, na plecach Beth i natychmiastowo chwyciła ją za włosy i owinęła się wokół jej ramienia. 
- Chcesz powiedzieć to jeszcze raz?! 
- Zejdź ze mnie! - Beth piszczała. 
- Wyjdź z tego pokoju i już nigdy nie wracaj! - Victoria pokornie ostrzegła. 
- Skarbie, pracuje z nim. I zobaczę się z nim jutro. W biurze, pod jego biurkiem będę ssała jego kuta... Ugh kurwa! - Victoria znowu pociągnęła ją za włosy. 
- Puść moje włosy! 
- Suko, masz warkocza! - Victoria zachichotała, wstała i ciągnęła 
 Bethany za włosy w kierunku drzwi. 
- Bis! - szef krzyknął, a ja stłumiłem w sobie chęć zachichotania do tego szalonego skurwysyna. 
- Powiedz do widzenia dziwko! - Victoria uśmiechnęła się, otworzyła drzwi i popchnęła ją na zewnątrz. 
- Nie zapłacę za to! - Szef znowu zażartował. - Bis! 
- Jesteś suką - Bethany spojrzała na nią groźnie. 
- Nie skarbie - Victoria zadrwiła. - Jestem jego suką. 
Zatrzasnęła drzwi i odwróciła się do nas. Na jej skórze widniał nie jeden znak zadrapania lub ciosu, a ja w środku dawałem jej owacje na stojąco. 
- Tak to jest, kiedy wyciągasz coś ze śmietnika. - Powiedziała prosto. 
Zapamiętać, nie olewać jej.

Zayn's POV

Jego oczy miały jakiś chytry błysk, jeśli nie zrozumiał słów, które dopiero co powiedziałem, nawet jeśli nie jestem typem, który dużo zdradzi, nadszedł czas żeby powstrzymać te plotki, które krążyły od jakiegoś czasu.
- Naprawdę?
Kiwnąłem głową.
- Zaczęło się dużo inaczej niż ludzie to narysowali. - spojrzałem w dół, kiedy wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy.
- Ale oczywiście, zaczął się nowy rozdział. - uśmiechnął się. - Jak ona się ma?
Uśmiechnąłem się do siebie.
- Dobrze. Naprawdę. Moja mama dużo mi pomogła, kiedy przez to przechodziłem i jestem wdzięczny, że ją mam, kiedy nie ma Victorii, żeby pomóc mi przy wszystkim co się dzieje.
Skinął głową i zrobił poważną minę.
- Jakie to uczucie?
Odchrząknąłem. 
- To trudne. Nigdy nie sądziłem, że dobrniemy tak daleko. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią.
Jej oczy tańczyły z radości i szczęścia, momentalnie mnie przenikając.
- Firma oczywiście ma się o wiele lepiej od kiedy wróciłem.
- Byłeś odizolowany tylko kilka tygodni.
- Ale nie będę się dłużej izolował od świata. To nie jestem ja.
Jej palce splotły się z moimi.
- Teraz jestem ja i ona. - uśmiechnąłem się, żeby przekonać go, że mam się dobrze i westchnąłem.

***

- Zadziorna. - droczyłem się z Victorią, kiedy wróciła z drugiego pokoju przebrana w coś przyzwoitego. Chociaż nie powiedziałbym, że jej jedwabna koszula nocna jest w jakimkolwiek stopniu przyzwoita.
Mark wyszedł, żeby upewnić się, że Bethany zdecydowanie odeszła, więc znów zostaliśmy tylko we dwójkę.
Serwis pokojowy w końcu przyszedł i upewniłem się, że na tacach nie ma nic nielubianego przez Victorię.
- Kim ona właściwie była? - zapytała, siadając obok nie i kładąc swoje nogi na moich.
Złapałem za jej stopę i zacząłem pocierać.
- Współpracownikiem. - zaśmiałem się. - Przepraszam, nie sądziłem, że tu przyjdzie.
- Lepiej, żebyś jej więcej nie widział!
- A co, zamierzasz mi wlać?
Uniosłem brew i zacisnąłem uścisk na jej stopie. Momentalnie zamarła i spojrzała na mnie wyzywająco.
- Nie mam długich włosów, za które mogłabyś pociągnąć. - droczyłem się.
Tym razem ona uniosła brew.
- Ale masz kutasa, mogę pociągnąć za niego.
Zmrużyłem oczy, kiedy instynktownie za niego złapała.
- To bolało.
- Prawie na tyle, żeby dorosły chłop się popłakał. - zaśmiała się.
Zabrałem jej nogi i obróciłem się, by była pode mną. Chichotała, kiedy pochylałem się, by pocałować ją w policzek.
- Tęskniłem za tobą. - mruknąłem.
Jej oczy zrobiły się łagodne, całe to droczenie nagle zniknęło. Victoria złapała moją twarz, a ja rozpłynąłem się jej dotykiem. Delektowałem się jej dłońmi i skórą, gdy mnie dotykała.
- Też za tobą tęskniłam. - wyszeptała. - Chciałabym, żebyśmy przestali się kłócić.
- Kłótnie są zdrowe, przynajmniej wiem na czym stoję. Ale przypomnij mi, żebym cię nie wkurzał.
Zaśmiała się. 
- Wzięłam kilka lekcji, kiedy pracowałeś.
- Gdzie, u fryzjera?
Zmarszczyła czoło.
- Co?
- No nie wiem, ale wydawało mi się, że miałaś obsesję na punkcie jej włosów. - droczyłem się.
- Ta dziwka uciekała!
- Dobrze, Victorio, dobrze. - uspokoiłem ją, powstrzymując uśmiech.
- Umiem się bić!
- Oczywiście, że umiesz.
- Bo umiem! - broniła się.
- Dobrze, chodź tu. - odłożyłem jej ręce, a ona się nachmurzyła.
- Cóż, nie mogę, leżysz na mnie.

- Więc nie możesz się bić.
Jej ciało osunęło się spode mnie. Wyraz twarzy Victorii był bezcenny, póki nie zobaczyłem, jak po jej twarzy rozprzestrzenia się przebiegły uśmieszek. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona coś kombinuje.
- Nawet nie waż się mnie kopnąć. Albo Cię ugryzę. - Ostrzegłem.
Ściskając mocniej ręce, wykręca swoje ciało w bok i używając swojej lewej nogi, zaczepia nią na moim brzuchu i reszty ciała.
Zmarszczyłem brwi widząc, że ta pozycja jest dla niej niewygodna.
Pozwolę je wygrać.
- Wiesz, że szybko znajdziesz się na ziemi? - Uśmiechnęła się Victoria.
Pozwolę jej wygrać.
Zanim mogłem odpowiedzieć, popchnęła mnie, a jej lewa noga zrzuciła mnie z kanapy, na co zaczęła się śmiać, aż uświadomiła sobie, że nadal trzymam jej ręce.
Wciągnąłem ją na siebie, ale natychmiast wyciągnęła dłonie z mojego przytrzymującego ją nadgarstka, by po chwili znaleźć się na mnie z powrotem.
- Wygrałam - wyszeptała, z triumfalnym uśmiechem na twarzy.
- Touche[1], panna Greene. UFC?[2]
Skinęła głową.
- Czy to dlatego, że kochasz pozycję uległej?
Zwęziła wzrok. - Nie, to nie dlatego. Teraz jest łatwiej dostać takie rzeczy.
Zaśmiałem się, przekręcając na nią tym razem.
- Spróbuj raz jeszcze - zaoferowałem.
Szybko myśli, tylko, że to ja ją mam międzystrefową, kiedy ona obejmuje mnie swoimi nogami, ale przyciskam ją lekko.
- Jesteś tak- jej usta się drażnią ze mną, kiedy wciąż próbuje się uwolnić.
- Jesteś tak gorąca, gdy się starasz - drażniłem się.
Znów chwytam ją za ręce. A teraz jej pięta kopie mnie w plecy.
- Cóż, nie jesteś raczej sprośnym zawodnikiem.
Chwytam ją za ręce i dociskam do jej piersi.
- Wiesz co się stanie, gdy wstanę. Lepiej zmień zdanie. - Mruknąłem.
- Jesteś zbyt silny - skomle.
- Nie ma znaczenia, jak silny jest przeciwnik tak długo, jak masz odpowiednią pozycję, wtedy możesz zrzucić kogokolwiek.
Przez chwilę zaczęła myśleć nad moimi słowami, gdy trzymałem jej ręce nad jej głową.
Jej nogi opuściły moje plecy i nagle zrobiło mi się zimno, aż poczułem je na mojej klatce piersiowej. Obniżyłem się lekko, a moja głowa spoczęła na jej biodrach, przez co westchnęła z irytacją.
- Jesteś za dobry.
- Uduś - mruknąłem.
- Nie mogę - jej ciało stawało się słabe pode mną.
- Jesteś elastyczna Victoria.
Victoria westchnęła i napięła się znów, unosząc się z podłogi i kładąc nogi na moich ramionach. Moje oczy rozszerzyły się, gdy doszła do szyi, nie dając mi dostępu, by wziąć oddech.
Inteligentna dziewczyna.
Równie dobrze mogła mi machać tą pieprzoną cipką przed twarzą.
- Poddaj się[3] - Krzyknęła.
Nie nie powiedziałem.
- Zayn - zacisnęła uścisk wokół mojej szyi, aż wziąłem jej dłonie, aby uwolnić się od tych szalonych nóg.
Złapała moje dłonie, oddalając je. - Poddaj się.
Kiedy w końcu zacząłem widzieć białe kropki i odchodziłem po za świadomość, zwolniłem rękę i zacząłem ją gilgotać. 
Zachichotała, stając się słabsza, więc chwyciłem jej twarz i pocałowałem ją tak, jakby od tego zależało moje życie.
- Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak gorące to było.
Dyszała, a ja przeczesywałem jej włosy.
- Jesteś taki twardy.
Patrzyłem na nią, śmiejąc się. - Nie, miałam na myśli w walce.
- Kochanie, z twoją cipką przed moją twarzą, nie zdziwiłbym się, gdybym był twardy.
Zarumieniła się, zakrywając twarz z zażenowania. Ktokolwiek ją trenował, musiał mieć na co patrzeć.
Czekaj.
- Kto Cię szkolił?
Westchnęła. - James.
Moje ciało zesztywniało. - James?!
- Tak, on jest naprawdę dobry. 
Zwęziłem na nią spojrzenie, nadal nie podobał mi się fakt, że zawieszała się wokół niego. Ufam Jamesowi, ale ona go wcześniej interesowała.
- On wciąż o Tobie myśli, Victoria. Nie pomoże mu to, jeśli będziesz zarzucała nogi wokół niego.
Pokręciła głową. - To nie tak.
- Naprawdę?
- Lubi Cię Zayn, nie zrobi niczego, czego nie będę chciała, lub co Tobie się nie podoba.
- Dlaczego nie możesz po prostu brać udziału w zajęciach samoobrony? - Złagodniałem.
- Bo nie chcę, by ktoś, kogo nie znam, dotykał mnie. - Wzruszyła ramionami, podpierając się na łokciach i zbliżając twarz do mojej, usiadłem na ziemi. - Czuję się bezpieczniej, gdy to James mi pomaga.
Skrzywiłem się na jej słowa. Nie wiem dlaczego, ale to zabolało.
- Mogę Ci pomóc. - Wymamrotałem.
Victoria mrugnęła, wzdychając lekko. - Przepraszam. Nie chciałam rzucić w Ciebie lampą - zmieniła temat.
- Tak szczerze, Victoria. - Odpowiedziałem, mając suchy ton.
- I przepraszam, że uderzyłam Cię w czułe miejsce, że w ogóle Cię uderzyłam i krzyczałam na Ciebie. Za ignorowanie Cie-
Przewróciłem oczami. - Nie zmieniaj tematu.
Przygryzła wargę, biorąc głęboki oddech. - Nie miałam tego na myśli. Wiem, że mogłeś mi pomóc, ale-
- Co? - Byłem zdziwiony.
- Czasami nie mogę się do Ciebie dostać. Pokonałeś Devon'a prawie na śmierć, pamiętasz?
- To już wcale nie jestem ja. - Zmarszczyłem brwi. - Czy zauważyłaś, że inaczej się ostatnio zachowuję? Ja zauważyłem. Robię rzeczy, jakich nie zrobiłbym w zeszłym miesiącu. Pozwalam ludziom wykorzystywać mnie, nawet o tym nie wiedząc. Mojego gniewu już prawie nie ma, a moja cierpliwość jest silniejsza, moje nastroje się poprawiły. - Westchnąłem. - Zmieniłem się ze względu na te pigułki. - Mruknąłem pod nosem, spacerując na balkon.
Potrzebowałem powietrza. Czegoś, co mnie uspokoi. Światła w Nowym Jorku są tak cholernie szalone, być może mogłyby mnie odciągnąć.
- Zauważyłam. - Mruknęła za mną Victoria.
Odwróciłem się do niej, a ona przechyliła głowę.
- Twoje urodziny są gówniane przeze mnie.
- Nie - pokręciła głową, idąc w moim kierunku. - Cieszę się, że jestem z Tobą.
- Dlaczego? - Zdziwiłem się. - Zrujnowałem wszy-
- Nie. Musisz przestać tak mówić.
Spuściłem wzrok, moja ręka skierowała się na jej twarz. - To prawda.
- Nie, nie jest. To, co myślisz, to jest prawdą.
Potrząsając głową, przycisnąłem czoło do niej i westchnąłem. - Dlaczego wciąż ze mną jesteś?
- Bo chcę być. Potrzebna do tego jest nasza dwójka. Byłam silna dla Ciebie. Przybliżałam Cię do tego związku, oddalałam Cię od tego, kiedy nie mogłam Cię zrozumieć. Oddalałam Cię, bo nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Twoje intencje były czyste. Sprawiłam, że byłeś nieszczęśliwy, ponieważ robiłam wszystko, by było Ci trudniej. Nie wszystko było Twoją winą.
- Ale - starałem się coś powiedzieć, ale pokręciła głową.
- Masz rację. Zbyt długo grałam ofiarę. Muszę przestać oceniać Cię za Twoją przeszłość. Muszę zaakceptować twoją pomoc, kiedy rzeczywiście starasz się mi pomóc. Muszę przestać w to wątpić za każdym razem, kiedy myślę, że narobi się bałagan i muszę się nauczyć ufać Ci tak, jak powinna robić to dziewczyna. - Westchnęła. - Byłam prawdziwą suką dla Ciebie, jestem zaskoczona, że wróciłeś.
Nie mówiłem nic, ponieważ byłem naprawdę wstrząśnięty tym, co mi powiedziała.
Ale mimo, iż to wszystko powiedziała, nadal nie umiałem uwierzyć. Nie potrafiłem. Sprawiłem, że płakała, skrzywdziłem ją. Traktowałem jak gówno, a nawet na to nie zasługiwała.
Zamiast przerwać ciszę, owinąłem ramiona wokół niej i pociągnąłem do siebie, obejmując. Westchnęła, a ja pocałowałem ją we włosy.
- Zrobię to dla Ciebie jutro. - Wyszeptałem. - Wszystkiego najlepszego, Re.

**

- Więc Twoja mama-
- Umarła, kiedy byłem mały i wychowałem się z ojcem, który popełnił samobójstwo kilka lat później - wyjaśniłem, widząc pierdolony obraz w głowie. - Wtedy zostałem wysłany do sierocińca. Mieszkałem tam przez dwa lata, aż Trisha i Yaser mnie przyjęli - przełknąłem ślinę.
- Powiedziano mi, że tak naprawdę Yaser nigdy Cię nie lubił, aż do teraz. - Uniósł brwi.
- Nigdy nie byliśmy blisko.
- Jakiś powód dlaczego?
- Terapeuci mówili, że byłem taki z winy biologicznego ojca. Wychowałem się, nienawidząc go, więc łatwo było mi znienawidzić również Yasera. - popatrzyłem na Yasera zza gigantycznej kamery.
Przepraszam.
- Yaser był dobrym przykładem na Twojego ojca od początku, dopóki nie powiedział 'racja, to wystarczające'. I od tej pory nie było już miłego faceta.
Skinąłem głową. - To prawda.
Uniósł brwi, patrząc się na mnie. - Żałujesz przeszłości?
Pokręciłem głową. - Nie. - Patrzyłem na spinki od mankietu. - Nie wierzę w żal. W pewnym momencie chcesz to zrobić, więc dlaczego miałbyś zabierać to z powrotem. Pomogło mi to w staniu się lepszym człowiekiem.
- Więc nie żałujesz niczego?
- Są rzeczy, których żałuję, ale nic z nich nie wiąże się z moją przeszłością. Gdy chodzi o sposoby w jakie się zachowywałem, to wtedy jest to czymś, czego żałuję, ale nic z tych rzeczy, które mnie ukształtowały na człowieka, jakim jestem dzisiaj, [4]
Skinął głową. - Podoba mi się to. Bardzo.
Uśmiechnąłem się, ale nie było to przekonujące.
- Myślisz, że Twoja żona, Victoria, była powodem Twojej zmiany.
Polizałem moją wargę.
- Tak, zmieniła moje życie.
*******
[1] określenie wyrażające aprobatę, docenienie argumentu rozmówcy.
[2] mieszane sztuki walki
[3] ogólnie jest "tap out" czyli "odklepuj" "puknij" itd, to oznacza w sztukach walki, by przeciwnik się poddał, więc żeby było najprościej, dałam "poddaj się"
[4] trochę masło maślane, ale nie umiałam tego jaśniej opisać, patrząc na godzinę w jakiej to tłumaczę.
*****
Tu Martyna. Okej, jeśli są błędy - przepraszam was bardzo, ale w ogóle nie sprawdziłam tego rozdziału i niektóre zdania mogą nie być logiczne, miałam dodać jutro, ale wiem, jak długo czekacie na ten rozdział, więc tłumaczyłam go jeszcze dzisiaj, zamiast się uczyć.
Nie miejcie do nas pretensji, ze rozdziały nie są tak często, ale obydwie mamy mnóstwo zajęć i ciężko jest to ogarnąć wszystko, a rozdziały są długie.
W każdym razie liczę, że każdy z was skomentuję i już mówię - nie mam pojęcia, kiedy kolejny rozdział.
Kochamy was :*

Edit. Co do ostatniej sceny, autorka napisała ten fragment, jako kawałek z przyszłości. Nie mam pojęcia po co, nie miejcie o to do nas pretensji. Kolejny rozdział będzie normalny. Wszystko jest tak, jak powinno byc.

Ps. Mogłabym o coś poprosić? Może nie powinnam, ale chciałabym, abyście zajrzeli na mojego bloga z opowiadaniem o Niallu i przeczytali, mam nadzieję, że wam się spodoba. <link> Będę wdzięczna

26 komentarzy:

  1. Boze jak ja wam dziekuje za to ze tlumaczycie... jestescie cudowne... nie przejmujcie sie tymi pytaniami... wiadomo kazdy ma swoje zycie,przyjaciol itp. Wszyscy jestesmy wam wdzieczni (przynajmniej ja) za to co robicie... co do rozdzialu jest boski... najlepszy Mark ;) Zayn jest slodki bardzo sie zmienil w pewnym sensie to dobrze mam nadzieje ze bedzie miedzy nim a Victoria dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omg już chce następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bardzo rozumiem o co tu chodzi... Raz jest o tym co się dzieje raz jakby coś w przyszłości... Victoria jego żona? Ale zamotane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. mam dokładnie takie samo odczucie, w ogóle nie rozumiem o co chodzi. są pomieszane czasy, i nagle jest z Victorią są jej urodziny, a potem z kimś rozmawia i Victoria jest jego żoną.
      naprawdę nic stąd nie rozumiem

      Usuń
  4. Hej!
    Mam nadzieję, że nie przejmujecie się tymi pretensjami, które się tu pojawiły, bo naprawdę są tu osoby, które są Wam bardzo wdzięczne za to co robicie i w 100% Was rozumieją, a jak komuś coś nie pasuje niech spada na drzewo ;)
    Bardzo, bardzo dziękuję Wam za tłumaczenie i oczywiście dołączam się do podziękowań dla Marty xx
    Rozdział jest świetny i w sumie nie ma w nim wielu błędów, ja praktycznie wszystko ogarnęłam. W ogóle to mam wyrzuty sumienia, że zamiast się uczyć Ty tłumaczyłaś nam rozdział. Najwyżej będziemy składać się na Twoje utrzymanie w razie czego ;D Perspektywa Marka zawsze mnie rozwala. Uwielbiam tego człowieka <3 Szczerze mówiąc nigdy nie spodziewałabym się, że Re jest taką waleczną dziewczyną. To jak Zayn się z nią droczył było po prostu świetne :) W ogóle cieszę się, że w sumie wszystko sobie wyjaśnili i mam nadzieję, że teraz wszystko będzie ok :)
    Jeszcze raz bardzo dziękuję za tłumaczenie i czekam na kolejny rozdział ;)
    Ściskam mocno i do następnego :*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuj wyrzutów sumienia :D Zrobiłam sobie przerwę od nauki, co wyszło mi na dobre hah :D

      Usuń
  5. Dziekuje za swietny rozdzial!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dhfmfjfng to takie wzruszające ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję Dziękuję za tlumaczenie. Yo jest wspaniale .

    OdpowiedzUsuń
  9. nie rozumiem tego rozdziału, a szczególnie *Twoja żona Victoria*
    się zansanwiam z kim Zayn rozmaiwa, czy z teraupetą czy kim innym, trochę nie nadążam O.o

    OdpowiedzUsuń
  10. nie bardzo rozumiem ten rozdział..
    dziękuje za tłumaczenie!:)
    czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział jest chyba najgroszy z jak dotąd obecnych. Wszystko jest tak pomieszane,że ciężko było mi się skoncentrować na jednym zdaniu. Nie dość,że tak długo musimy czekać to gdy się pojawi nikt nie wie o co chodzi. Rozumiem,że macie swoje życie i rozdział może być nawet raz na dwa tygodnie tylko niech on będzie dobrze przetłumaczony i logiczny dobrze? A nie na odwal bo tak to właśnie wygląda. W połowie straciłam jakiekolwiek chęci do czytania tego. M.

    OdpowiedzUsuń
  12. nic nie rozumiem, Victoria nie żyje, jakiś sen? Nie wiem ;(

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam bardzo ale czemu moje komentarze są usuwane? :/
    komentuję jak każdy, nie przeklinam, nie obrażam... jestem tu od początku tłumaczenia i zawsze komentuję, dziękuję za takie potraktowanie, ale to też pewnie usuniesz

    OdpowiedzUsuń
  14. No ja się wcale nie dziwię, że nie mamy, żadnego stałego tłumaczenia skoro za każdym razem tak to wygląda. To komuś nie pasuje w jakim czasie dodawane są rozdziały, to tłumaczenie. No ludzie! Trzeba się trochę skupić, czytać ze zrozumieniem i wszystko jest ok. Czepiacie się tej żony, a może wszystko rozwiąże się w następnym rozdziale? Może to autorka napisała ten rozdział w taki sposób i z czasem wszystko zacznie się rozwiązywać. No ja rozumiem, że coś Wam nie odpowiada, ale po co od razu tak najeżdżać na dziewczyny, tym bardziej, że tłumaczą Frosta od nie dawna i muszą ogarnąć jeszcze szkołę i zająć się własnym życiem. Jak tak dalej pójdzie to one też kopną nas w dupe i znowu będzie wielka drama, bo ktoś chce czytać, a nie ma jak, bo jego angielski nie jest wystarczająco dobry itd. Może zamiast mieć jakieś ciągłe pretensje zacznijmy wspierać tłumaczki, bo to co tu się dzieje naprawdę im nie pomaga. W dodatku naprawdę nikt nie broni Wam czytać oryginału...
    Pozdrawiam
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  15. awwww, uwielbiam xDDDświetne tłumaczenie i ogl wszytsko <3 błągam nie zniechęcajcie się jak poprzednie tłumaczki, jak widać macie grono czytelniczek wiecc mysle ze warto ;)0 pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  16. cudowny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny rozdział x
    No nie ma co, trochę trzeba było czekać, ale nie mam wam tego za złe, sam fakt, że podjęłyście tłumaczenie jest, ugh.. nie do opisania xD
    Początek rozdziału nadal trzymał w napięciu dzięki boje sek xd
    Moment z tymi długimi włosami i katarem bezcenny <3
    A ja się właśnie zastanawiam nad tym ostatnim akapitem, ale juz ok wiem.
    A ostatnie pytanie do Zayna o Re i tej zmianie to czy Była.......... :(
    Do następnego, pozdrawiam xx /@luuvmyzaynnxx
    PS Ferie się zaczęły to mogłabym teraz czytać i czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + ludzie przestańcie pisać, że nie rozumiecie ostatniej sceny! Gdybyście czytali także notki d tłumaczeń z pewnością byście wiedzieli o co chodzi... /@luuvmyzaynxx

      Usuń
  18. Ndziekuje za rozdzial, ale nie moge się połapać o co chodzi z tą zmianą czasu (?) na końcu

    OdpowiedzUsuń
  19. a ja potrzebuje nowego rozdziału *.*
    prosze dodajcie go jakoś wmairę szybko albo zróbcie jakąś niespodziankę i bum naglw się pjawi bo ciagle odświeżam, a sama angielskiego nie zrozumiem :| tak mój poziom z angielskiego jest ograniczony, ale pomińmy ten szczegół.

    coś z tym rozdziałem nie tak..ale to wina oryginalnej wersji. po porstu pomieszana jest przyszłość z tym o czym jest teraz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzieki za rozdzial!! Dzialo sie na maxa;D hah uwielbiam Re<3
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń