~~~~
-Co? – skrzywiłem się.
Victoria podskoczyła z przerażenie widząc jak powoli spływa ze mnie radość. Przełknąłem żółć.
-Co się stało?
-Jechała do szkoły i jakiś pijany idiota wyjechał tuż przed nią! Tata do ciebie nie dzwonił?
Zmarszczyłem brwi.
-Dzwonił rano –pokręciłem głową. Kurwa! – Doniya chce po prostu wiedzieć, czy wszystko będzie z nią dobrze?
Potarłem swoje czoło, kiedy zawahała się. –Wpływ zderzających się pojazdów spowodował więcej niż jeden uraz.
-Jak źle jest?
Pociągnęła nosem i westchnęła cicho. –Ma złamane kilka żeber i.. –jej głos się urwał.
-Doniya? Doniya jesteś tam?
-Zayn? To ty? – usłyszałem nowy głos i chociaż ulżyło mi słyszeć jej głos, znów kipiała we mnie panika.
-Mamo! Co się stało? Gdzie jest Doniya?
-Przepraszam. Ona potrzebuje oddechu. Chciałabym żebyś tu był synu! To był poważny wypadek.
-Jak poważny? Powiedz mi! –zapytałem.
-Nie było żadnego widocznego urazu. Ale wpływ uderzenia jej głowy o kierownicę…
-Nie – potrząsnąłem głową. –Nie! Przecież powiedziałaś że nie było żadnego urazu?!
-Widocznego urazu Zayn – wyjaśniła. Była nietknięta, bez krwi, skaleczeń i siniaków, ale ona nie odpowiada.
Przełknąłem ślinę. Waliyha.
Moja irytująca młodsza siostra.
-Lekarze znaleźli śródczaszkowego krwiaka, z pękniętymi naczyniami krwionośnymi, powodując, że krew tworzyła się wokół mózgu. Została natychmiast zoperowana. Obudziła się ale nie odpowiada. – i w tym momencie zaczęła płakać. Zamknąłem oczy z bólu.
-W porządku mamo.
Victoria stanęła przede mną z szeroko otwartymi oczami i udręką siada na krześle. Dołącza do mnie i próbuje pocieszyć, nawet nie mając pojęcia co się dzieje.
-Na ten moment jest w stanie wegetatywnym.
Westchnąłem.?
-Co to znaczy?!
-Obudziła się ale jej nie ma. Czuwa w nieświadomości.
Spojrzałem w dół.
-Czy jest jakaś nadzieja? – szepnąłem.
-Lekarze powiedzieli, że jest mała i robią wszystko co mogą.
Niech lepiej tak kurwa będzie!
-Nie płacz mamo. Wszystko będzie dobrze –nawet sam nie mogę się do tego przekonać ale nie cierpię słyszeć mojej mamy gdy płacze.
-Kiedy możesz przyjechać Zayn? –zapytała, pociągając nosem.
Przygryzłem wargę.
-Jestem w Nowym Yorku mamo..
-Zayn.
Przełknąłem ślinę słysząc Yaser’a.
Moja postawa zesztywniała.
-Jedna chwila –usłyszałem jak mówi to do Trishy.
-Tak? – odpowiadam, mój głos był mocny.
-Jak długo jesteś w Nowym Yorku?
-Mogę wrócić jutro.
-Nie. Spytałem jak długo.
Westchnąłem.
-Chciałem zostać tu do wtorku –odchrząknąłem.
-Moje słowo wciąż jest aktualne – mówi surowo.
Przygryzłem moje wargi. –Nie pozwalasz mi jej zobaczyć?!
-Nie.
Wstałem gwałtowanie.
-Nie możesz tego zrobić! –powiedziałem karcąco.
-Mogę.
-Ona jest moją siostrą.
-Nie chciałeś mieć z nią nic wspólnego kiedy byłeś młodszy. Jeśli ona umrze…
-Nie umrze.
Przeczesałem dłonią włosy z frustracją. – To jest nie na miejscu.
-Nie powinieneś dawać jej tego samochodu. Nie byłaby w tym całym bałaganie na pierwszym miejscu.
Otwieram usta. –Obwiniasz mnie?
-Tak.
Przygryzłem moje wargi.
-Pierdol się! –rozłączyłem się rzucając telefon na ziemię.
Dyszę i drżę. Jasna cholera nie byłem tak wściekły od długiego czasu. Brakowało mi tego.
Przebiegłem dłońmi po moich włosach. Znowu mój telefon zaczął dzwonić, więc go wyłączyłem. Kiedy spojrzałem w górę, zobaczyłem Victorie siedząca na krześle w milczeniu.
Spojrzałem w dół czując jak mój gniewa się uspokaja.
Waliyha.
Co jeśli ona umrze?! Proszę nie! Moja ręka przesunęła się po ustach, wzdłuż mojej szczęki. Czułem szorstki zarost, który drapał moją skórę.
-Re.
Wstała spokojnie i zmniejszyła między nami dystans.
-Co się stało? –zapytała zaniepokojona.
Przełknąłem ślinę…
-Waliyha jest w szpitalu.
Zakryła usta będą w szoku. –Co?! –jej głos był szeptem.
Chciałem zapytać ją o to samo o co ona zapytała mnie. Chciałbym odpowiedzieć ale nie mogę bo wiem tylko to o czym jej powiem.
-Czy wszystko będzie z nią dobrze? –zapytała.
-Musi. Ona jest typem wojownika –spojrzałem w dół na Victorię, przygryza swoją wargę zanim jej ramiona owinęły się wokół moich pleców albo szyi, pocieszając mnie.
-Co się stało na koniec rozmowy telefonicznej?
-Yeaser.
-Co powiedział? –jej głos był cichy.
-Nie chce żebym ją zobaczył.
Victoria zatrzymała się i patrzy na mnie za nim robi krok w tył. –Co?!
Wciągnąłem ją spowrotem w moje ramiona przytulając ją.
-Wszystko było takie idealne –bełkoczę.
-Wciąż może być – Victoria szepcze do mojej piersi.
-Moja młodsza siostra jest w ICU – oświadczam.
-Wiem.
-Jest za młoda by umrzeć –marszczę brwi czując frustrację.
-Ona nie umrze Zayn, obiecuję.
-Jak możesz składać takie obietnice skoro nawet nie wiesz czy możesz jej dotrzymać?!
-Ponieważ ona jest wojowniczką. Wszystko będzie w porządku.
***
-Dlaczego mnie do tego zmusiłaś?! –pytam jej. Moja matka wzrusza ramionami i cicho wzdycha chwytając butelkę.
-Pomyślałam, że to pomoże ci zamknąć tą sprawę, synu. Przepraszam.
Kręce głową z irytacją, całując ją w policzek. –To jest najlepsza i najgorsza sytuacja w jakiej mnie stawiasz mamo.
-Chce tylko, tego co jest dla ciebie najlepsze, synu.
Oglądam się kurwa za siebie i wzdycham.
-Tak i jestem pewny że on będzie miał dobrą wypłatę pod koniec tego przesłuchania.
***
W drodze powrotnej do hotelu muszę trzymać jej rękę. Pierścionek na jej placu trzyma mnie w kawałku od tego całego wypadku samochodowego.
Całuję jej dłoń i wzdycham pocierając kciukiem zaręczynowy pierścionek.
-Wszystko będzie z nią dobrze – mówi Victoria.
-To moja wina – wzdycham.
Victoria krzywi się i obraca do mnie. –To nie jest twoja wina! Dlaczego obwiniasz siebie?
-To ja dałem jej ten samochód – pokręciłem głową.
- To nie jest twoja wina – teraz ona pokręciła głową wzdychając. –Czy kiedykolwiek będziemy mieli szansę być szczęśliwi?
Ścisnąłem jej dłoń dodając jej otuchy. –Przepraszam. Ja…
-W porządku. Po prostu za każdym razem kiedy jesteśmy szczęśliwi? Coś złego musi się stać. – westchnęła. –Z Waliyha będzie dobrze. Wierzę w nią.
Jak może być tego taka pewna? Straciłem rodzinę w ICU. Nigdy nie widziałem nikogo kto wychodzi z intensywnej terapii a nawet jeśli, to i tak na końcu umiera.
Może pozytywne nastawienie będzie trzymać mnie w spokoju.
Nie byłbym w stanie żyć sam z sobą gdyby Waliyha umarła.
-Hej –Victoria odpina pasy bezpieczeństwa żeby przybliżyć się do mnie. –Jest w porządku. Nie obwiniaj się. To nie jest twoja wina.
-Nie powinienem dawać jej tego samochodu –mruknąłem.
Victoria objęła moją twarz, zmuszając mnie żebym spojrzał na jej zmartwione oczy. – To nie jest twoja wina.
-Proszę zapnij pasy kochanie –mówię cicho.
Usiadła na mnie okrakiem i przytula do mojej piesi. –Wiesz, że jestem zaręczona?
Słyszę uśmiech w jej głosie i chwytam jej lewą rękę. –Jesteś?
Victoria uśmiecha się i patrzy na mnie. –Tak.
-Szczęściarz ze mnie – szepczę całując ją.
-Szczęściara ze mnie –wzrusza ramionami. –Kocham cię.
-Też cię kocham – uśmiecham się.
-Nie ja kocham się bardziej.
-To jest jeden z tych argumentów, ponieważ myślę że mogę wygrać –unoszę brew, a ona się uśmiecha.
-Mięczak – droczy się ze mną gdy zatrzymujemy się gwałtownie. Trzymam ją bliżej w razie latania.
-Nie jestem mięczakiem –boczę się.
-Zgodziłeś się z tym ostatnim razem.
Przewróciłem oczami. –Nie jestem mięczakiem.
-Jesteś.
Samochód zatrzymuje się przed hotelem, otworzyłem drzwi aby pomóc Victorii wysiąść.
Portier przywitał nas miłym ukłonem. Wziąłem głęboki oddech, kiedy zbliżyliśmy się do windy.
-Miała pani dobry dzień Panno Greene? –zapytałem czekając aż drzwi windy się otworzą.
Kiwnęła głową z uśmiechem przyklejonym do twarzy. –Zdecydowanie wiesz jak zepsuć dziewczynę.
Drzwi otwierają się, nacisnąłem przycisk i przepuszczam Victorię w pierwszej kolejności. Wchodzimy powoli, drzwi zamykają się a ona się odwraca. Popchnąłem ją na ścianę i pocałowałem.
Jęczy zaskoczona i łatwo daje mojemu językowi dostęp do jej ust.
Podnoszę ją, trzymając moje ciało przy jej używając ściany za wsparcie. Chwyciłem dłońmi jej tyłek i dałem klasa, przygryzła moje wargi za nim odsunęła się.
-Jesteśmy na naszym piętrze – mruczy pospiesznie.
Drzwi otwierają się i słychać nie potrzebne głośne ‘ding’. Victoria odchrząknęła próbując się pozbierać. Pociąga sukienkę w dół próbując wyglądać jak najlepiej, kiedy drzwi windy się rozsuwają.
-Windy –mamroczę wychodząc.
Szydząc, wkładam ręce do kieszeni kiedy otwieram drzwi.
Victoria wchodzi i wstrzymuje oddech widząc pokój.
Uśmiecham się. Obsługa hotelowa zrobiła dobrą robotę.
Światła są wyłączone, a jedynym źródłem światła są świeczki. Mrugam, ogarniając wzrokiem otoczenie.
Dejavu.
Ostrożnie rzucam moją marynarkę na stół, który jest przy drzwiach i marszczę brwi idąc w głąb pokoju.
-Czy masz w planach to?
Kiwam głową, uśmiechając się i przyciągam ją do pocałunku.
-Um, musze po prostu zdjąć tą sukienkę –pozostawia pocałunek na moich ustach i uśmiecha się za nim odchodzi.
Kiedy wychodzi z pokoju, idę do kuchni i patrzę co jest pod srebrną pokrywą, aby znaleźć coś do jedzenia.
Czekoladowy sos, truskawki i bita śmietana. Sprawdzam w zamrażarce i widzę lody.
Może coś uda mi się z nimi zrobić.
-Re –wołam z pokoju.
-Tak.
-Wciąż chcesz deser? – pytam, wyciągając lody po łyżce dla siebie.
-Tak proszę!
Biorę wszystkie rzeczy razem do jedzenia i umieszczam je na stole wołając ją.
Tylko tym razem nie dostaję odpowiedzi.
Gryzę kawałek truskawki i patrzę na czas.
22:33.
Kilka świec, małe okrągłe rozproszone po całym pokoju wraz z płatkami róż, a ja chodzę próbując ją znaleźć.
Zdejmuje buty i idę do sypialni, przełykam ślinę mając znowu wrażenie dejavu.
-Victoria.
-Jestem w łazience. Czekaj.
Usiadłem na łóżku, przewracając oczami i westchnąłem do siebie. –Twoje lody się roztopią.
Victoria wyszła z łazienki, uniosłem brew kiedy przygryzła wargę. Moje oczy przeskanowały jej ciało. Jej piersi, wyglądały niesamowicie w czarnym, koronkowym biustonoszu.
Jej pończochy kończyły się w połowie uda. Usiadłem spowrotem, kiedy zrobiła kilka kroków w moją stronę trzymając ręce za plecami.
Wyglądała kurewsko gorąco i byłbym zaskoczony gdyby mój kutas nie zareagował, jak zwykle to bywa.
Kurwa proszę, nie spieprz tego. Jeśli nie będę mógł zmuszę się żeby wziąć viagre.
-Co powiedziałeś? –spytała unosząc złośliwie brew.
-Ja…tak ahhh lody. Lody się roztopią – ja pierdole.
Czy ja się jąkam?! Przełknąłem ślinę i odchrząknąłem.
Stanąłem, ale popchnęła mnie spowrotem na łóżko i z swojej drugiej strony wyjęła pejcz, którym przesunęła po moim ramieniu i wzdłuż tułowia.
-Chcesz się pobawić kotku? –uniosłem brew łapiąc pejcz.
Uklęknęła na kolana i przygryzła wargę patrząc na mnie.
-Tak panie.
Pochyliłem się delikatnie w jej stronę i czule podążyłem palcem w dół jej szczęki. Zamknęła na chwilę oczy zanim ją dotknąłem i odsunąłem się.
-Myślisz, że zasługujesz na to żeby się bawić? –uśmiechnąłem się do niej.
-Tak Panie.
-Wstań – przebiegł mnie dreszcz, uśmiechnęła się i była posłuszna, jej wzrok skierował się w podłogę.
Wstając, pocałowałem ją krótko i pociągnąłem jej włosy do tyłu, tak by na mnie spojrzała.
-Powinnaś nosić pończochy, nieprawdaż.
Nie odpowiedziała, ale jej ciało odpowiada samo, kiedy całowałem jej szyję, w miejscu w którym zawsze pachnie pięknie. Obszedłem ją dookoła robiąc krok w tył.
-Połóż się na łóżku, ramiona rozłożone szeroko nad głową.
Zrobiła co kazałem.
-Za chwilę wrócę kochanie – uśmiechnąłem się przebiegle dotykając pejczem jej talii.
Victoria zmarszczyła brwi w niezadowoleniu zanim wszedłem do garderoby i wziąłem kilka krawatów. Wróciłem do pokoju, wsuwając je do kieszeni.
Pochyliłem się nad nią i pocałowałem w policzek i skierowałem w stronę ucha.
-Zasłonimy ci oczy, zamknij je –zażądałem cicho.
Była posłuszna, wyciągnąłem z mojej kieszeni krawat. Nie miałem tu nic na czym mógłbym pracować więc muszę improwizować tym co mam.
Podniosła głowę do przodu, pozwalając mi zawiązać z tyłu supeł.
-Wystarczająco mocno?
-Tak panie.
Podniecenie uderza prosto do mojego kutasa. Uśmiechnąłem się. Tak.
Chwytam jej ramię i przywiązuje je krawatem w zagłówku i to samo powtarzam z druga ręką.
Zrobiłem krok do tyłu i podziwiałem jej bezbronność. Jej oddech był płytki ale delikatny, powoli przesuwałem palcem w górę jej uda.
Ogarniało mnie pragnienie, kiedy jej nogi zacisnęły się razem. Oblizałem wargi.
Na jej słodkiej, brązowej skórze pojawiła się gęsia skórka. Spojrzałem na nią, aby zobaczyć jak przygryza wargę. Pociągnąłem jej brodę uwalniając wagę i sam ją przygryzłem nim ją pocałowałem.
Jęknęła cicho, a ja szybko się odsunąłem.
Poszedłem do kuchni.
Patrząc na deser włożyłem go do lodówki i zabrałem sos czekoladowy i bitą śmietanę.
Wziąłem truskawkę do ust i biorąc resztę do ręki wróciłem do pokoju.
Krem wyślizgnął się z mojej ręki.
-Kurwa –bąknąłem łapiąc oddech.
Spojrzałem na Victorię, która wciąż leżała na łóżku, nieznacznie usiadła reagując na hałas, kiedy kładłem sos czekoladowy z truskawkami.
Podniosłem krem z podłogi i rzuciłem na łózko. Victoria wzdrygnęła się.
Stłumiłem śmiech.
-Jesteś taka cicha kotku –uniosłem brew, oblizując usta. –Nigdy przedtem nie byłaś taka cicha.
Odkręciłem pokrywę z kremem i przechyliłem głowę do tyłu.
Potrząsnąłem opakowaniem kremu i przechyliłem głowę do tyłu, tryskając go trochę w moje usta.
-Otwórz usta –mruknąłem za nim ją pocałowałem.
Potrząsnąłem kremem, wyciskając go trochę za dużo kiedy otworzyła usta. Zlizałem nadmiar zanim je zamknęła. Niektórzy kończą na ustach, a ja chce wylizać ją do czysta.
-Powiedz mi dlaczego jesteś taka cicha, kotku. Ktoś jest dobrą dziewczynką.
-Tęskniłam za zabawą, panie.
Mój kutas zadrżał.
Ja również.
Wstałem, biorąc truskawę i włożyłem ją do ust patrząc na pejcz.
-Masz coś dla siebie kotku? –szepnąłem schodząc dłonią wzdłuż jej uda. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.
Gdy patrzę na fioletowe uchwyty na mojej twarzy maluje się uśmieszek.
-Tak, panie.
-Masz coś czym moglibyśmy się pobawić?
-W moim staniku, panie –uśmiechnęła się.
Uniosłem brew.
-W twoim staniku?
-Tak panie.
Uniosłem kącik ust w półuśmiechu, siadając na łóżku, a ona przygryzła swoją wargę.
Koniuszki moich palcy przesunęły się między doliną jej piersi, opałem się i delikatnie pociągnąłem w dół jej stanik, wsuwając ręce pod materiał i obejąłem jej piersi.
Poczułem coś po lewej stronie i wyciągając zobaczyłem małego pilota.
Ma trzy tarcze.
Od razu to włączyłem.
Rozległo się jakieś buczenie a jej nogi zadrżały.
Objąłem jej kobiecość i znowu nacisnąłem czując wibracje na mojej dłoni. Wzięła gwałtowny wdech.
-Wibrator bezprzewodowy? Niegrzeczna dziewczynka – szepnąłem czując jak moje spodnie robią się ciasne wokół krocza.
Zwróciłem go jej. Znośne, ale nadal tak skuteczne.
Stanąłem na brzegu łóżka z uśmieszkiem.
-Wyglądasz gorąco.
Jej ręce zacisnęły się wokół urządzenia, docisnąłem jej ręce. Zacisnęła nogi. Kurwa to jest gorące.
Jęknęła z rozkoszy a ja przygryzłem wargę.
-Chce żebyś to poczuła, nie zaciskaj nóg. Zrelaksuj się.
Rozsunąłem jej nogi, a Victoria łapała z trudem powietrze. Wsunąłem kolano miedzy jej nogi i zdejmując koszulę złapałem pejcz.
-Panie…- jej jęki są bardzo podniecające.
-Wiem –musnąłem wewnętrzną część jej ud pejczem widząc skraj orgazmu, wzdrygnęła się więc odsunęłam pejcz oddalając ją od rozkoszy.
Przygryzłem wargę czując jak mój oddech robi się cięższy.
Po chwili kontynuowałem sunąc rzemykami wokół jej kobiecości, delikatnie, budując napięcie.
-Panie - proszę.
Kurwa, tak. Błagaj mnie.
-Czego chcesz, kotku?
Łapie z trudem powietrze nie umiejąc wydusić z siebie słowa, uśmiechnąłem się z przyjemności. Przyłożyłem usta do jej kobiecości czując jak mokre są jej majtki. Założyłem jej nogi na moje ramiona.
-Kur…kurwa.
Wibrator wibrował przed moim językiem i odsunąłem się, przesuwając językiem po skórze wzdłuż jej tułowia, a następnie na nią dmuchałem.
Gęsia skórka pojawiła się na jej ciele kiedy doszedłem do jej koronkowego biustonosza.
-Kurwa jesteś taka piękna -mruknąłem.
Ssałem jej szyję, powodując zaczerwienienie skóry w tym miejscu.
Zdjąłem z niej opaskę i usiadłem zaczynając bawić się tarczą wibratora, kiedy mierzyła mnie ostrożnym spojrzeniem.
-Rozluźnij nogi.
-Nie mogę - pociągnęła za węzły. - O mój boże.
-Rozluźnij nogi – powtórzyłem.
Starała się, jej uda na krótko rozluźniły się wokół mnie, za nim spróbowała je zacisnąć.
Po rozerwaniu jej pończoch, rozpiąłem rozporek i poczułem ulgę uwalniając swojego kutasa.
Zatrzymałem wibrator i przesunąłem jej majtki na bok, przytrzymując je palcami. Wsunąłem w nią swojego penisa, co było łatwe bo była wilgotna i podniecona.
-Kurwa – przekląłem pod nosem wsuwając się i wysuwając, miło i powoli.
Jej potrzeba spełnienia jest podniecająca. Jest pobudzona, bliska orgazmu ale ja nie poddam się tak szybko.
Wyciągnąłem mimo tego, że mój kutas pragnął wejść z nią spowrotem.
Jęknęła.
-Zayn!
Klepnąłem w jej kobiecość na co wzdrygnęła się.
-Co powiedziałaś?
-Panie. Miałam na myśli Panie – uśmiechnęła się złośliwie kiedy na nią spojrzałem.
-Oh, kotku – powiedziałem z fałszywym rozczarowaniem. –Czy kiedykolwiek się tego nauczysz?
Dyszała wyglądając na nieco wyczerpaną.
Rozwiązałem krawaty, które przytrzymywały jej ramiona. Przygryzła wargę, kiedy zrobiłem krok w tył i zdjąłem szybko moje spodnie.
-Wstań.
Jeśli możesz.
Wstała, jej nogi drżały. Usiadłem na łóżku, odchylając się do tyłu i uniosłem brew. Przyglądałem się jej uważnie.
-Jesteś winna mi striptiz.
Victoria uniosła brew z chytrym uśmieszkiem.
-Bez muzyki, Panie?
-Improwizuj kotku.
Uśmiechnąłem się kiedy przygryzła wargę i odwróciła przez ramię przechylając głowę w moją stronę.
Odwróciła się do mnie tyłem, jej kostki rozsunęły się powoli kiedy przykucnęła i powoli wstała. Jej tyłek mnie drażnił.
Obserwowałem jej uda od tyłu, czarne koronkowe stringi pokazujące dwa zaokrąglone pośladki. Jej nogi rozsunęły się kiedy lekko obróciła się w moją stronę.
Victoria pochyliła się do przodu, po czym odchyliła głowę do tyłu, a jej włosy kaskadą opadły na jej łopatki.
Chwyciłem mocno mojego koguta i usiadłem oglądając pokaz.
Moje kolana instynktownie się rozszerzyły, kiedy Victoria odwróciła się, a jej palce zahaczyły o szczyt piersi sunąc w dół.
Ponownie przykucnęła i rozszerzyła kolana dając mi chwilowo widok na jej kobiecość pokrytą koronką. Po chwil wstała i dumnie kroczyła w moim kierunku.
-Nie dotykaj – mrugnęła siadając okrakiem na moich kolanach.
Popchnęła moją twarz w kierunku swojego dekoltu, kiedy zaczęła ocierać się o moją erekcję, jęknąłem.
Wdychałem zapach jej ciała, błyszczącego potem. To było wszystko co mogłem zrobić, aby nie zerwać z niej tego małego kawałku tkaniny, wejść w nią i pieprzyć właśnie teraz.
Victoria wstała ze mnie, uwalniając moją głowę, a następnie odwróciła się, zaciskając dłonie na kolanach, a jej tyłek wirował przede mną i drażnił mojego fiuta.
Wstała, odwróciła się do mnie i klepnęła swój prawy pośladek zanim jej palce zaczęły rozpinać stanik. Moje ręce z myślą o niej, podążyły w dół do sztywnej erekcji.
Powoli plecami do mnie, Victoria odwróciła głowę, patrząc na mnie gdy ściągała w dół ramion stanik i rzuciła go na mnie szczerząc zęby.
Pieprzyć to, nic nie mogę na to poradzić.
Złapałem Victorię i przyciągnąłem gwałtownie do siebie obejmując jej twarz i zachłannie całując. Rozerwałem jej majtki i rzuciłem niedbale na ziemie, wciskając ją spwortem w łóżko.
Nawet nie dałem jej czasu, aby znalazła wygodną pozycję, naparłem na nią biodrami.
Moje ciało momentalnie się napięło, kiedy wszedłem w nią.
-Kurwa –objęła dłońmi moją twarz, pochyliłem się żeby ją pocałować.
Moje tempo było szybkie, byłem na wysokich obrotach ale to nie było wystarczające. Przyspieszyłem moje pchnięcia, czując jak ręka Victorii wsuwa się między nasze ciała, a jej palce masują łechtaczkę.
Poprawiłem swoją postawę i poruszałem się: przód i tył, przód tył. To było zajebiście niesamowite uczucie.
Victoria pociągnęła mnie w dół. Pochyliłem się całując wielokrotnie jej szyje, czułem jak jej paznokcie wbijają się w moje plecy.
To nie bolało, pobudzało mnie.
Jej ciało drżało pode mną a jej oczy zamykały się z przyjemności. Jej orgazm trwał i wciąż nie opuszczał jej ciała.
Moje kulki uderzały o jej tyłek, a jej ciężki oddech było słychać w całym pokoju. Znowu przyspieszyłem swoje tempo, czując że jestem coraz bliżej.
-Kurwa.
Poruszałem się wewnątrz niej, moje ciało sztywniało, a kulki twardniały.
Victoria poruszała biodrami, zachęcając mnie aby orgazm przejął moje ciało. Zamknąłem oczy i pochylając się nad nią wlałem się w jej ciało.
Kiedy odzyskaliśmy świadomość, pocałowałem jej łopatki, a następnie policzek spoglądając na nią z góry.
Zamknęła oczy zanim pogłaskałem ją dłonią po policzku.
-Myślałem że nie umiesz tańczyć – uśmiechnąłem się diabelsko czując jak wsuwa rękę w moje włosy.
-Bo nie umiem ale co do striptizu wiele można nauczyć się od dominanta.
Zmarszczyłem brwi za nim ją pocałowałem.
Wysunąłem się z niej powoli, prostując plecy. Kiedy stanęła moja sperma spłynęła w dół jej nóg, uśmiechnąłem się zadziornie kiedy spojrzała w dół.
-Cóż całe szczęście że jestem teraz na pigułkach –uniosła brew na mnie, łapiąc chusteczkę z stolika i wytarła się.
-Wielkie szczęście – pocałowałem ją ponownie kiedy wstała i uśmiechnęła się zauważając truskawki i czekoladę.
-Deser?!
Westchnąłem.
-Pójdę po niego.
Nago, za nim poszedłem do kuchni obróciłem się w stronę Victorii, która uśmiechała się.
Uniosła zmieszana brwi, uderzyłem swój prawy pośladek, na co zaśmiała się beztrosko.
***
Obudziłem się przez drżenie łózka i kogoś kto do mnie mówił. Pokręciłem przecząco głową i przekręciłem się na drugą stronę, mając nadzieje że ten okropny hałas i irytujące skakanie ustaną.
-Zayn!
Westchnąłem.
-Re.
-Zrobiłam śniadanie – wskoczyła na mnie, jęknąłem kiedy usiadła na mnie. Złapałem ją w pasie, aby wciągnąć ją spowrotem do łóżka obok mnie. Położyłem się na niej i próbowałem ponownie zasnąć.
Wierciła się pode mną, uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
-Poważnie! Gofry się spalą!
Przesunąłem głowę na jej zasłonięte koszulką cycki. –Twoje cycki są takie miękkie.
Zaśmiała się, kiedy ręką objąłem drugą.
-Chodź musisz zjeść ze mną śniadanie za nim pójdziesz do pracy – bawiła się moimi włosami. Westchnąłem patrząc na nią, a moje ręka wciąż leżała na jej piersiach.
Takie delikatnie.
Promienie słoneczne przebijały się przez żaluzje i świeciły na nią. Jest taka piękna.
-Chce się ożenić teraz.
-Teraz?
Victoria zmarszczyła brwi.
Skinąłem głową.
-Nie chce czekać, żeby móc nazywać cię moją.
-Przecież już jestem twoja.
-Tak, ale chce cię nazywać moją Panią Malik.
Przełknęła ślinę.
-Kocham cię!
-Też kocham twoje cycki – uśmiechnąłem się. Przewróciła oczami.
Kiedy próbowała usiąść, też usiadłem i objąłem jej twarz całując ją. Zrzuciłem koce i rozciągnąłem swoje kończyny. Puściłem oczko ponad swoim ramieniem, na co Victoria potrząsnęła głową.
-Lubisz spać nago? – zapytała.
Przytaknąłem.
-To jest wyzwalające.
-Wyglądasz dobrze nago, tak przy okazji –uderzyła ręką mój tyłek. Napiąłem się, gdy szybko wybiegła z pokoju.
Oh, to jest ona.
Marks POV
Dobra wiadomość, wracamy jutro do domu. Pierdolone yey.
Oh i niech zgadnę szef jest zaręczony, to chyba dobra wiadomość prawda?
Zresztą kogo to obchodzi.
Wszystko co jest teraz ważne to to, że wracamy do domu do mojego pieprzonego łóżka. Nie zrozumcie mnie źle, łóżka tutaj są dobre ale nic nie zastąpi mojego pierdolonego łóżka.
To jak spanie na pieprzonej chmurze.
Pokręciłem szyją na boki, słysząc w kilku miejscach strzykanie. Wziąłem łyk kawy i spojrzałem przez okno w dół.
Kurwa jesteśmy wysoko.
Nie wiem po co szef chce pokoje, które są tak kurewsko wysoko.
Słysząc pukanie do drzwi, westchnąłem wyłączając telewizję.
Szef jest gotowy.
Cieszyłem się na ten jebany program. Uwaga sarkazm.
Ten pokój hotelowy sprawiał, że wariowałem.
Wzruszając ramionami, chwyciłem kartę od hotelu i kluczyki od auta wsuwając je do kieszeni, kiedy otwierałem drzwi.
Nie było szefa, więc zapukałem do drzwi. Marszcząc brwi wszedłem do pokoju, drzwi zamknęły się za mną kiedy rozglądałem się wokół.
Koleś?!
-Ah? – bąknąłem zmieszany, kiedy szef stał nagi zakrywając swojego kutasa rękami.
Musi być duży skoro zakrywa go dwoma. Mój też jest. Nie żebym się chwalił.
Nic nie powiedział, a ja nie wiedziałem gdzie się kurwa patrzeć.
-Masz zapasowy klucz? –zapytał.
-Ah, tak sir – chcę czymś na niego kurwa rzucić i uciec, koleś jest wydziarany więcej tatuażami niż ostatni raz kiedy widziałem go bez koszulki. Nie mogłem przestać się gapić.
Co do kurwy Mark?!
-Cóż, możesz wyjść? – szef wzruszył ramionami.
Zamrugałem, wyciągając klucz i oddałem mu go.
Upewniłem się, że miedzy nami jest wystarczający dystans. Potrząsnął głową.
-Możesz!
Westchnąłem kiedy zrobił kilka kroków. Przełknąłem ślinę otwierając drzwi.
-Dzięki – podszedł i zaciął się. –Oh będziemy wyjeżdżać za pół godziny.
Przytaknąłem.
-T…tak sir.
Przytaknął i zamknął drzwi. Obróciłem się zdezorientowany.
Co do kurwy przed chwilą się stało.
~~~~~~~~
Cześć, cały rozdział przetłumaczyła @jbinpolllandd za co możecie jej podziękować. :D Ważna notka jest taka, że ja - xforever__alone na TT, czyli Martyna odchodzę z tłumaczenia ze względu na sprawy prywatne. I teraz tak, nie chcę zostawiać koleżanki całkiem samej z tłumaczeniem, więc liczę, że ktoś z was pomoże przy tłumaczeniu.
Do końca następnego tygodnia - czyt. 5 kwietnia, wysyłajcie mi przetłumaczone pierwsze 5 stron na maila one_direction@onet.com.pl, a ja zdecyduję kogo wziąć na moje miejsce. Nie miejcie żalu, po prostu pewne czynniki się do tego przyczyniły i nie zmienię zdania, niemniej jednak cieszę się, że choć przez chwilę to tłumaczyłam.
A teraz mam nadzieję, że zgłosi sie ktoś z was. To bardzo ważne, więc jeśli jesteście dobrzy z angielskiego, pierwsze 5 stron mi przetłumaczcie. :D
Dziękuję za uwagę.