sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 18 - "Pamiętać."

Cześć, z tej strony Martyna, chciałybyśmy podziękować osóbce, która nam wysłała ten przetłumaczony rozdział. Przepraszam, ale nie pamiętam jak się podpisałaś, ale wiedz, że bardzo Ci dziękujemy <3

Jeśli znajdziecie jakieś błędy, wybaczcie, ale prościej jest je zlokalizować, kiedy samemu się tłumaczy, aniżeli gdy ktoś to robi. Niemniej jednak, jesteśmy wdzięczne, a co do 19 rozdziału to nie mam pojęcia kiedy się pojawi. Ja mam w poniedziałek wywiadówkę, nie wiem w jakim humorze wróci mama ;_; 


Jeśli macie jakieś pytania, pytajcie na koncie twitterowym frostbitepl :D


Mam nadzieję, ze zbyt wiele błędów nie znajdziecie, komentujcie i oceniajcie :* buziaki xx


***


- Jedź! - rzuciłem z irytacją.



Mark wahał się, ale po chwili zdecydował przyspieszyć. Zmarszczyłem brwi, gdy mój telefon cały czas wibrował. Wiedziałem, że to Re. Widziałem w jej oczach winę i żal, kiedy zobaczyła pierścionek zaręczynowy, ale zmieniło się to natychmiast kiedy z nią rozmawiałem. Nie widziałem jej jeszcze takiej złej, gdy mówiła o mojej przeszłości.

Powiedziała mojemu tacie za moimi plecami, że wybrałem moją przeszłość.

Przeczesałem włosy, wyłączyłem telefon i próbowałem zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło. Miałem ogromną dziurę w żołądku, której nie umiałem zignorować. To zjadało mnie żywcem.

- Czy możesz jechać szybciej?! - rzuciłem groźne spojrzenie Mark'owi i popatrzyłem na Blaise'a który siedział na miejscu pasażera.

- Sir, pada deszcz – odpowiedział obojętnie Mark, a ja znów skupiłem oczy na telefonie.

Włączyłem go i od razu wysłałem wiadomość do doktor Calvert.

Czy mogę zobaczyć się z tobą teraz?

Odpowiedź była prawie natychmiastowa.

Przepraszam Zayn, mam sesje za 10 minut. 10:30 będzie ok?

10 minut to wszystko co potrzebuje. Jadę do Nowego Jorku.

Przyjdź następny. Jestem pewna, że się zmieścisz.

Kiedy przyjechałem do biura doktor Calver, uświadomiłem sobie że nie mam pomysłu co mam jej powiedzieć.

Victoria tutaj była. Myślę, że teraz moja kolej.

- Zayn - przywitała mnie Ella.

Doktor zamknęła drzwi za mną, kiedy nie odpowiedziałem.

- Jak się masz?

Głupie pytanie. Dlaczego ludzie zadają takie głupie pytanie?!

Zajebiście dobrze, dlatego właśnie zapytałem czy mogę tu przyjść, głupie pytanie.

- Co mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytała po jakimś czasie i pokazała, abym usiadł.

- Wysłuchaj mnie? Nie wiem.

Doktor oparła się o biurko, które jest za nią i zaoferowała coś do picia, ale odmówiłem.
- Pozwól mi zacząć, jak się masz? Nie widziałam cię trochę.

- Oczywiście nie tak dobrze, Ella. - rzuciłem gniewne spojrzenie.

Głupie pytanie.

- Co się stało? Powiedz mi. - słychać było wyraźnie troskę w jej głosie. - Zacznij. - zrobiła przerwę i myślała. - Zacznij od tego kiedy byłeś tutaj po raz ostatni. To było prawie 2 tygodnie temu.

- Dużo się wydarzyło.

Zawsze dużo się dzieje kiedy jestem z Victorią.

- Victoria powiedziała mi o twoich pigułkach.

Zakpiłem i przewróciłem oczami.

- Super.

-Jak się z tym czujesz?

Potarłem głowę w frustracji.

- Moje pigułki są dobre, ale życie już nie. Nie przyszedłem tutaj rozmawiać o bipolarności i o tym co gównie zdiagnozowałaś niedawno! Przyszedłem porozmawiać o rzeczach, które stały się teraz! Nie umiem funkcjonować prawidłowo! - prawie krzyczałem, ale mam już więcej kontroli nad moją agresją.

Dzięki tabletką, tak myślę.

- Co zdarzyło się potem Zayn? - zapytała spokojnie.

 Po sfrustrowanym westchnieniu, napełniłem ją całym tym gównem, które się wydarzyło. Czułem się dobrze, czułem moje płuca, ale przez ten czas pragnąłem żeby to była Victoria. Przynajmniej Ella była cicho, kiedy próbowałem wytłumaczyć co się stało i co o tym myślę.

Najgorsze, jest to że nie czułem się winny

- A twój ojciec, wybaczył ci?

Pokręciłem głową.

- Nie.

- Czy to był dobry pomysł że pozwoliłeś mu odejść?

- Tak.

Ella przytaknęła.

- Czy myślisz że Victoria ma problem z zaufaniem?

- Tak przypuszczam.

- I zapytałeś ją czy wyjdzie za ciebie?

Więcej pytań.

- Nie oficjalnie. Planowałem to na wyjeździe, ale z powodu tej kłótni się nie zgodziła. - Zmarszczyłem brwi - Może przypuszczam, że to nie miało się zdarzyć.

Ella przechyliła swoją głowę i przytaknęła.

- Czy żałujesz zabrania - zrobiła pauzę.

- Kayli?

- Tak, Kayli. - uśmiechnęła się - Czy żałujesz zabrania ją do jej domu?

- Nie, nie żałuje zabrania jej tam.

Przytaknęła w ciszy jeszcze raz. 

- Widzę dwie strony tej historii. Zayn, ona przeszła przez coś traumatycznego. Victoria była porwana i seksualnie wykorzystana przez tego samego mężczyznę.

- Tak, wiem. - powiedziałem z frustracją.

- Ona nie jest wciąż tą samą osobą, ponieważ to się stało.

-Wiem!

- Teraz ona jest bardziej otwarta. Kiedy pierwszy raz ją spotkałam była zamknięta i bardzo nieśmiała.

- Wiem! - krzyknąłem tym razem - Wiem jaka ona była. Zmieniła się, ponieważ została zgwałcona kolejny raz, wiem! Ona nie jest jedyna, która musi ponieść za to konsekwencje. Musiałem się powstrzymywać od dotykania jej przez pierwsze dwa tygodnie kiedy wróciła ze szpitala, ponieważ nie mogła być blisko mnie. Ona miała kurwa koszmary o mnie, że ją zgwałciłem, Ella!

Spuściłem wzrok, aby wziąć oddech.

- Powiedziała mi, że nic nie mogę zrobić, aby powstrzymać ją od uczucia pustki w środku, ponieważ straciła dziecko. - przełknąłem ślinę - Nie umiem się przyznać, ale to nie ma znaczenia, bo nigdy nie zapomnę o tym.

Pamiętałem wszystko

Zadzwonił do mnie koleś, a ja pamiętałem strój Leigh, w który była ubrana w pracy wczoraj.

Pamiętałem dzień, kiedy Victoria prawie potknęła się na Java Hut w Bradford, a ja złapałem ją przed upadkiem.

Pamiętałem, jak zmartwiła się, kiedy powiedziałem jej że jestem muzułmaninem, gdy przygotowała bekon.

Pamiętałem dokładnie słowa, które powiedziała, kiedy nie mogła wypowiedzieć nawet słowa seks: kiedy ty wkładasz swoją pałeczkę w mój magiczny otwór.

Pamiętałem, w jaki sposób się uśmiechała.

Pamiętałem próbę pocieszenia Amber kiedy wygadałem się, że Matt ją oszukiwał.

Pamiętałem rzeczy jakie ludzie mówili do mnie, byli przeciwko mnie i rzeczy jakie robili, bym czuł się bardziej bezwartościowy niż już jestem.

Bezwartościowy.

Mógłbym się zabić, żeby widzieć uśmiech Victorii. Nie widziałem go w pełni, jest w czasie kiedy jest z James'em i Amber.

Może ja jestem problemem

Ty zawsze będziesz bipolarny. Potworem.

Mimo każdej prostej rzeczy, która została rzucona na mnie. Nie rejestrowałem tego dopóki miałem dobry dzień. Nie myślałem o tym, nie przyznaje się do tego. To nawet nie wpływało na mnie. To musiało być cholernie bolesne, jeśli to robiłem.

Ale gdy przychodzie mój kiepski dzień, moja osłona znika i jestem wrażliwy jak skurwysyn. 

Wszystko mnie rusza i staje się wtedy taki bezbronny

Jestem chaotyczny.

To, jak każda rzecz, którą chcę nagle odsunąć i rzucić ponad mnie jak niespodziewane tsunami, a i tak jestem wymagający na sesji u Elli.

Większość czasu wychodziłem z stąd jako nowy człowiek, innym razem z zażenowaniem.

-To jest twój problem. - podniosłem brew przy jej zarzucie - musisz wyrazić siebie. Otworzyć się bardziej.

-Wiesz, że nie potrafię tego zrobić. - pokręciłem przecząco głową. Nie jestem otwartą osobą - Nie będę zdolny do kontrolowania mojej agresji jeśli się otworzę.

- Warto spróbować.

Znów pokręciłem głową.

- Jestem na nią zły, ale im bardziej chcę być na nią zły, nie wychodzi.

- Jak myślisz, dlaczego tak się dzieję? - Zapytała Ella.

Wzruszyłem ramionami. 

– Była niepewna i zmartwiona. Odkąd wyszedłem od Kaylie, Victoria przeczuwała, że zdarzyło się coś złego między mną a Kaylie. Pocałowała mnie. Nie chciałem nic mówić ponieważ Victoria była cała we łzach. - Pokręciłem głową i ukryłem moją głowę w rękach

- Powiedz mi Zayn.

- Nadal nie jestem gotowy na relację. - przyznałem się - Nie umiem patrzeć jej punktem widzenia lub swoim lub kogokolwiek. Mam na myśli. Rozumiem. Ale po prostu nadal nie czuje tej relacji.

- Więc dlaczego nie patrzysz na to w ten sposób?

Zmarszczyłem brwi.

- Ponieważ to nie jest relacja dla Victorii. To jest popieprzony tryb życia, którego nigdy nie zrozumie.

-Może powinieneś spróbować jej to wyjaśnić.

-Wyjaśniam! Prz niezliczony czas, ale ona nigdy nie zrozumie.

Przytaknęła.

- Chcę abyś wszedł w Victorii buty*, nie kłócąc się. Zamknij oczy.

- Nie.

Uśmiechnęła się,

- Lub nie.

Kącik moich ust zadrżały w małym uśmiech.

-Więc wyobraź sobie dla mnie, Victorię.

Proste, uśmiechnąłem się.

-I tam jest inny człowiek. Wysoki, przystojny, niebieskie oczy i ciemne włosy. Dość opalony - zmarszczyłem brwi .

- Ok. - mówię rozdrażniony.

- Oboje są w barze, właśnie dowiadujesz się że to ex Victorii. Przez cały czas rozmawiają, podczas gdy ty zamawiasz coś do picia przy barze.

Przełknąłem ślinę.

- Między nimi robi się napięcie. Następnego dnia okazuje się że on pocałował Victorię-

-Co ty próbujesz udowodnić?- moja krew się zagotowała.

-Jest w tobie gniew? - Ella mówiła - Zazdrość. - wyjaśniła.

-Że co?!

-Teraz ty wiesz jak ona się czuje. Jakie to sprawia tobie uczucie?

-Zirytowanie.

-I?

Przegryzłem usta. Wiem do czego ona zmierzała. Jeśli kiedykolwiek widziałem Victorię, pamiętałem ją rozmawiającą z jej ex. Czułem złość. Byłem wściekły.

Po pierwsze, to ex,  leżałby w grobie zanim pomyślałby o położeniu na nią ręki.

Ale to wymagało dwóch osób żeby pozwolić dojść tak daleko, nawet jeśli to nie było zamierzone.

To moja wina.

Jak zawsze.

Byłem zmieszany kiedy wyszedłem z gabinetu do samochodu. Byłem zajęty jak cholera. Myślałem, że sesja pomoże mi, ale to sprawiło że sprawy stały się trudniejsze. To zmocniło mój problem.

Skłoniło mnie do przemyśleń nad całym tym gównem.

Westchnąłem .
– Prosto na lotnisko Mark.

Mój telefon zaczął dzwonić z pracy.

Dobrze.

Jestem zirytowany.

- Malik.

- Dzień dobry Sir, panna McLeod -

To Leigh.

-Marketingowiec?! - przerwałem.

-Tak, marketingowiec, ma niektóre nowe prototypy dla twojej nowej linii.

- Przedyskutuj to z Adrianą.

Zawahała się.

– Powiedziała mi, że mam porozmawiać z tobą, Sir.

Rzuciłem gniewnie spojrzenie. 

– Powiedziałem ci, że masz z nią porozmawiać. - Odłożyłem słuchawkę, kiedy Mark wjechał w zatokę. Patrzę tęsknym wzrokiem na zewnątrz w ciemności, w zimny deszczowy dzień.

Ten rodzaj przypomina mi jak się czuje.

Westchnąłem, umieszczając telefon w kieszeni i otworzyłem drzwi, Mark nie był zaskoczony, jest już w schronisku ze swoją i moją walizką.

Jest taki szybki dla własnego dobra.

Powinienem mu dać podwyżkę, zasługuje na to, za całe to gówno.

Każdy zasługuje na dostanie pieniędzy za to, że ze mną wytrzymuje.

Czasami pytam się siebie dlaczego on zostaje? Każdy zazwyczaj odchodzi. To samo odnosi się do Eve. Nie rozumiem. Może oni coś robią za zamkniętymi drzwiami.

Przechodzi mnie dreszcz. Proszę, nie.

Wyszedłem z auta, trzaskając drzwiami, a następnie usłyszałem, jak ktoś woła moje imię i szybko wbiegłem do schroniska.

- Zayn! – kurwa, to brzmi jak Kaylie.

Westchnąłem poirytowany, gdy się odwróciłem. Uświadomiłem sobie że to Victoria, mokra od deszczu.

Biegła, ślizgając się po mokrej powierzchni i nawet, jeśli jesteśmy cholernie pokłóceni i  powiedziała mi niektóre pieprzone słowa, ratowałem ją przed upadkiem.

- Co ty tutaj robisz? Chcesz być chora?

Staram się.

-Chciałam z tobą porozmawiać -

-O czym? O mojej pieprzonej przeszłości? Super, myślę że jest już wszystko w porządku. Dziękuje. - odszedłem, ale chwyciła mnie za rękę.

-Nie.

-To co?! Jestem pewien że ty i Yaser umiecie spędzić miło czas rozmawiając o mnie, to nie tak, że robiłaś to wcześniej.

-Bardzo przepraszam. - Odparła.

-Przepraszasz, za co dokładnie?! Ja nic nie zrobiłem, a Ty powiedziałaś te wszystkie gówniane słowa w apartamencie. Jeśli tak naprawdę czujesz, to dlaczego dalej jesteś ze mną?! - nie zdawałem sobie sprawy jak szorstki jest mój oddech. Musiałem przestać mówić, aby nie powiedzieć czegoś co będę żałować.

- Ponieważ Cię kocham.

-Gówno prawda! - zakpiłem – Ty grałaś ofiarę przez długi czas. Przynajmniej ja umiem przyznać się co zrobiłem. Ja mam powód aby być kurwa zły na siebie. Ty?! Ty poszłaś za moimi plecami rozmawiać do jedynego człowieka, którym gardzę bardziej, niż sobą. Powiedziałaś mu że chcę jego pomocy. Mówiłem ci o tym gównie, nikt nie wiedział, nawet mój terapeuta. Otworzyłem się, ponieważ zaufałem tobie, bo ty mnie nie osądzasz, ale potem wykrzyczałaś to w twarz. Zrobiłaś wystarczająco. - odszedłem  ale mój pieprzony żołądek mówił mi, że mam wrócił, albo to było moje serce. - Emma nawet nie wiedziała o samookaleczeniach Victoria. Ona wiedziała wszystko o mnie ale nie to.

Kręciłem przecząco głową i westchnąłem.

Pieprzyć to wszystko.

-Zayn proszę.

-Wracaj do samochodu Victoria. – powiedziałem przez moje ramię.

-Zatrzymaj się! – Victoria błagała.

Zignorowałem ją, ale kurwa mój żołądek przewracał się w środku, moje ciało chciało się odwrócić i wziąć ją w ramiona. Nie byłem nawet świadomy deszczu który mnie zalewa.

Połowa mnie była zirytowana, że była u mojego ojca aby coś wywnioskować.

Inna część mnie jest, jak prośba o przebaczenie, nawet jeśli to nie jest miejsce na przeprosiny. Wiem, że chcę powiedzieć jej że ją kocham i wszystko jest przed nami.

Ale powiedziała mi, że nie chce przywoływać mojej przeszłości, mam zapomnieć i iść dalej. Kiedy to zrobię, ona wróci z powrotem. Nienawidzi mojej przeszłości. Ja też nie, ale nie potrafię tego zmienić.

-Zayn! Proszę!

Odwróciłem się nagle, a ona zrobiła krok w przód – Victoria idź do samochodu – mój głos był poważny. Ale ledwo rozpoznawalny. Czuje stare uczucie sadystycznej przyjemności które przepływa przeze mnie - Teraz!

Wzdrygnęła się, przełykając ciężko ślinę, zanim spuściła wzrok.. Wyciągnęła coś z kieszeni kurtki, podała mi pudełko z pierścionkiem i nie wiem dlaczego ale byłem bardzo zadowolony że dała mi go z powrotem.

Wziąłem i schowałem do kieszeni, by leżał w marynarce, kiedy Re szła w kierunku Blaise'a tam, gdzie jest jego auto.

Westchnąłem szybko do siebie i poszedłem w stronę poddasza.

Nie odwracaj się.

Nie odwracaj się.

Odwróciłem się. Nie umiałem poradzić sobie z tym, że żałuje tego, kiedy zobaczyłem, jak płakała.

Nienawidzę widzieć jej jak płacze.

Przez większość czasu jestem powodem jej stanu i to mnie zabije najbardziej.

Wiem, że ty zaopiekujesz się nią, tylko czasami jesteś takim dupkiem, nienawidzę widzeić Re zranionej.

Proszę nie rań jej. Przestań być takim kutasem.

- Wszystko w porządku, Sir? - Zapytał Mark.

Przełknąłem ciężko ślinę wraz z żółcią. Popatrzyłem w stronę Marka. Wyciągnąłem telefon, chwyciłem moją walizkę i wszedłem do środka.

Przystawiłem telefon do ucha, a odpowiedź dostałem natychmiast.

- Przepraszam, że wracałam do Kaylie.

Płakała coraz mocniej, na co przygryzłem wargę.

- Nie płacz kochanie – szepnąłem.

Pociągnęła nosem, nieudolnie kontrolując oddychanie.

– J-jest mi przykro.

Moja klatka się napięła.

Westchnąłem.

– Wiem.

- Zayn – mówiła płaczliwym głosem, stając, kiedy byłem w środku.

Frustracja kumulowała się we mnie i klatka piersiowa znowu się napięła.

To są rzeczy, jakie potrafi ze mną zrobić bez jakiejkolwiek świadomości. Ona miała kontrolę nade mną i nienawidzę tego, jak wrażliwy jestem na to uczucie.

-Wróć do domu i rozgrzej się.

Wyobraziłem sobie, jak kiwa głową.

– Ok – wyszeptała szybko.

Zamknąłem oczy i westchnąłem, aby się uspokoić.

– Daj mi Blaisa do telefonu.

-Nie, powiedz to mi – błagała Victoria, kiedy przewidywałem, jak ciche łzy spadają na jej policzki.

-Re – westchnąłem i kontynuowałem spacer, Mark szedł za mną - Daj mi go do telefonu.

Chwila ciszy.

-Sir – przywitał mnie Blaise.

Przełknąłem ślinę.

– Słuchaj uważnie.

***

To nie jest to samo bez niej.

Ta cała podróż była planowana dla Victorii, a teraz siedziałem tutaj w hotelu, z telefonem.

Nie wiem jak robiłem to przedtem.

Mógłbym zwiedzić cały świat sam i to by było absolutnie dobre.

Ale teraz miałem dziewczynę i to jest różnica.

Przypuszczam, że byłem przyzwyczajony do takich okoliczności i jej brak odświeżał mój umysł, ale to uczucie jest obce.

Miałem wielką chęć dzwonić do niej co pięć minut.

Chciałem przynajmniej widzieć jej twarz.

Kurwa, chcę wysłać do niej tuzin wiadomości mówiący: Przepraszam że zrobiłem coś, co nie miało się zdarzyć.

Mogę rzucać ręcznikiem, za coś, co nie było moją winą, tylko po to, aby zostawić tą kłótnię za nami.

Ale myślę, że to nie było dla niej proste.

Kurwa przechodziliśmy przez to wiele razy.

- Czy możemy to powtórzyć? - Zapytała Marnie, moja asystentka.

Nie słuchałem o czym kurwa do mnie mówiła.

- Tak – przytaknąłem z oszołomieniem.

- Ok. Ponieważ twój lot został opóźniony, nie mogłeś uczestniczyć w trzech spotkaniach, które zostały przełożone na jutro i sobotę.

Sobota. To urodziny Victorii.

I jej tutaj nie ma.

-Co jest w sobotę?!

-Twoje wystąpienie w -

Co!

-Nie mogę uczestniczyć w wystąpieniu. - rzuciłem gniewne spojrzenie – Połącz mnie z Brad'em faksem i wydrukuj mój harmonogram.

-Tak Sir.

Mój telefon zawibrował, kiedy czekałem na odpowiedź od Brad'a, ale uświadomiłem sobie, że to Amber. Przewróciłem oczami.

Musimy porozmawiać.

Odpieprz się

-Zayn, co mogę zrobić -

-Jakie to jest kurwa wystąpienie?!

Westchnęła – Uspokój się. Rozmawialiśmy o tym. Wielkie otwarcie sklepu odzieżowego Steven Woods? Zaprosił cię, pamiętasz. Będzie tam bardzo dużo ludzi. Jesteś powodem dla którego jedzie tak daleko.

Wziąłem głęboki wdech – Nie mogę iść.

- Dlaczego nie?

- Ponieważ nie chcę.

- Zayn, to pomoże twojej nowej budowie w NY. Im więcej wystąpień zrobisz, tym lepiej twoja firma będzie prosperować. Tą stronę projektu masz z Adria'e.

-Adriana – poprawiłem.

- Racja, Adriana, potrzebujesz więcej rozgłosu. Masz duży majątek, duży sukces, ale potrzebujesz fanów.

 -Jestem tutaj, aby pracować, a nie żeby imponować komuś.

- Fani są podstawą męskiej linii ubrań żeby były użyteczne, jeśli chcesz dobrze to robić to ich potrzebujesz. Przemyśl to i  zobaczę czy uda mi się cię wsunąć w kilka wystąpień i przyjęć.

-Porozmawiamy później. - Wyszeptałem, wstając z fotela i odbierając mój harmonogram na ten weekend

-Zadzwonię do ciebie jutro. - odpowiedziała, a ja odłożyłem słuchawkę, a w tym samym czasie sprawdzałem resztę dokumentów. Miałem nadzieje że będzie ich tylko dwa, a nie pięć

Zszyłem je wszystkie razem, odłożyłem, a następnie wziąłem telefon i odpowiedziałem na wiadomość Amber.

Co chcesz?

Przerwa, którą wziąłem była przeznaczona dla Victorii. Starałem się, aby mój umysł się oczyścił, może powinienem wypełnić go czymś. Nie umiałem siedzieć tutaj nie robiąc nic, ale przeżywałem to, co kilka chwil.

Chwyciłem pudełko z pierścionkiem z mojej kieszeni, westchnąłem i otworzyłem pudełko widząc pierścionek

Uspokoiłem.

Dopóki mój telefon nie zaczął wibrować

-Malik.

-Gdzie ty jesteś?

Przewróciłem oczami, to Amber. Powinienem naprawdę zacząć sprawdzać numer dzwoniącego.

- W Nowym Jorku.

- Re mówiła, że jedzie z tobą do Nowego Jorku?! - Amber była zmieszana.

Westchnąłem i spojrzałem na pierścionek – Zmieniła zdanie. powiedziała mi że ty robisz dla niej imprezę urodzinową, więc zostaję..

Przez chwilę była cisza, więc przełknąłem ślinę. 
– Zapomniałam że zamierzasz to zrobić w ten weekend. Przepraszam. - Amber wymamrotała uporczywie.

- Zakładam że to było gorzkie.

- Zamknij się! Właśnie dzwoniłam jeśli chcesz wiedzieć – nie ważne, wróciła!

Moje ciało nagle zdrętwiało, a moje nerwy nagle odzyskały siły. 
- Ok, mam wiele rzeczy do zrobienia.

- Czekaj, nie jesteście pokłóceni czy coś?

Przewróciłem oczami i się rozłączyłem

Ona jest bardzo wścibska.

***

Był ranek, kiedy się obudziłem. Moje ciało wciąż jest zaprogramowane, aby wstawać o 6, ale nie jestem już w Londynie

Pieprzone strefy czasowe.

Kontynuowałem pracę, jak w każdy dzień, z Victorią w głowie. Wciąż starałem się zapomnieć o tym, co się zdarzyło.

Popatrzyłem na mój harmonogram na dziś. Nie miałem nic do robienia do popołudnia. Co tylko przypominało mi o Victorii. Mogłem wziąć ją na cały ranek, a potem kontynuować spotkania po południu

Pokręciłem głową.

Przestań myśleć choć przez chwilę o tym.

Kiedy słońce ostatecznie wzeszło, mój telefon zaczął się odzywać, pełno połączeń. Raz po raz. Siedziałem z moim telefonem, podłączonym do ładowarki.

Rozmowy telefoniczne, biznesowe spotkania. Lista jest długa

Wziąłem łyk mojej kawy – Widzimy się jutro.

-To był zaszczyt. Dziękuje bardzo.

Odłożyłem słuchawkę i wziąłem kawałek mojej grzanki, podczas gdy czytałem nowe papiery

Jest tak wiele przestępstw w Nowym Jorku.

Telefon znowu zadzwonił, tylko tym razem, to miało coś wspólnego z chorym usprawiedliwieniem człowieka.

-Malik.

-Witam, czy jesteś w stanie się teraz pojawić?

-Jestem w Nowym Jorku.

Zawahał się – Kolorado jest bardzo daleko od Nowego Jorku, sir, jeśli nadal jesteś chętny do udziału w swoich posiedzeniach po południu.

-Zrobię to. Mogę wyjść teraz i będę tam za kilka godzin. Shaun?

-Tak, Shaun Boone.

-Widzimy się wkrótce – odłożyłem słuchawkę telefonu i pochłonąłem resztę mojej grzanki. Nagle wstałem i zadzwoniłem do mojego pilota.

-Sir?

-Przepraszam, że w tak krótkim czasie, ale czy dasz radę polecieć do Kolorado i z powrotem?

-Tak, Sir. Wszystko jest zaopatrzone w paliwo. Wszystko gotowe.

-Rozpocznij start, będę za kilka minut. - uśmiechnąłem się, odłożyłem słuchawkę i wziąłem najważniejsze rzeczy, które potrzebowałem

Wziąłem łyk wody z pigułką, przełknąłem i wyszedłem z pokoju.

Mark POV

Miałem to dziwne uczucie w środku, że dzisiaj nie będzie tak, jak szef tego chce. Zawsze jestem gotowy, przygotowany na kurwa nieprzewidziane, ale kiedy jesteś w moich butach i pracujesz dla szefa, on rzuca prosto kurwa z mostu.

Zapukał do drzwi, więc wyłączyłem tv i schowałem piwo z powrotem do lodówki. Kurwa. Myślę, że chciałbym mieć przerwę choć raz.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem szefa, a jego twarz mówiła mi że potrzebuje, abym go gdzieś zawiózł.

-Sir.- przywitałem go chorobliwie.

-Musimy jechać do Kolorado.

Kurwa, miałem rację.

Może w jakiś sposób jest przewidywalny.

- Jak długo?

- Dzień.

Co takiego jest kurwa w Kolorado, że robi wycieczkę tam i z powrotem w ten sam dzień?

Wie kurwa dobrze, że nienawidzę samolotów i helikopterów

Westchnąłem, kiedy popatrzył na mój strój. Zmarszczył brwi, kiedy poruszyłem stopami. Skurwiel

To nie są sexy stopy, szefie.

- Będę na schodach. – powiedział nagle, a ja znalazłem wtedy chęć do uśmiechu

Po ubraniu czegoś bardziej eleganckiego w stylu szefa, chwyciłem kluczyki od Ranger Rover'a i udałem się na dół. Poszedłem w stronę garażu podziemnego i odebrałem samochód

Szef powiedział że będzie czekał przy wejściowych drzwiach. W końcu się do mnie odwrócił, więc otworzyłem skurwielowi drzwi

Chciałem wiedzieć dlaczego kurwa zamierzamy być w Kolorado

Kiedy w końcu przyjechaliśmy i wyszliśmy z okropnego odrzutowca, zauważyłem na zewnątrz helikopter i szefa. Pieprz się

Pieprz się

- Samuel – Mike, ten starożytny skurwiel jeszcze żyje - Patrz, kto w końcu postanowił się pokazać.

-Mike, tyle czasu. - Przywitałem się i ścisnąłem jego dłoń. Zaśmiał się, kiedy zawołał mnie szef. 

Przewróciłem oczami.

-Księżniczka czeka. – Mike droczył się, więc go popchnąłem.

- Pierdol się.

-... Tak. Nie obchodzi mnie czy jest w izolatce... Jestem w Kolorado. – szef rozmawiał przez telefon. 

Chwyciłem słuchawki od pilota i wszedłem do środka

Kurwa. Nienawidzę helikopterów

To przypomina mi dzień, kiedy postanowiłem lecieć do Iraku. Kurwa. Nigdy więcej


To oczywiste, że jesteśmy nad pustynią, bo wcześniej mijaliśmy budynki, ja chcę tylko wiedzieć gdzie kurwa lecimy.

Przez moment mogłem zobaczyć niewiele małych budynków, a patrząc kurwa na szefa, uświadomiłem sobie, gdzie jesteśmy.

Co my tutaj kurwa robimy?!

Helikopter wylądował wśród kilku ochroniarzy, którzy są już na lądowisku, więc westchnąłem, kiedy wszedłem do nudnego budynku.

Czułem już ciepło z zewnątrz.

-Zayn! Miło Cię znów widzieć. - mężczyzna który został zmieciony wiatrem, krzyknął ponad hałas helikoptera i uśmiechał się, mając na głowie bałagan.

Ha wyglądasz kurwa super zabawnie.

Szef ścisnął jego rękę, ale wciąż był spokojny. Następnie cofnęli się do budynku.

Dlaczego kurwa jesteśmy w więzieniu?!

Poszedłem za nim, a mój instynkt zwiększył się teraz, ponieważ byłem na obszarze wypełnionym więźniami

Zatrzymaliśmy się przy podwójnych drzwiach. Dwóch ochroniarzy szukało jakiejś broni, narkotyków, cokolwiek to jest, oni robili to po to, żeby ludzie się nie wkradali. Pokazałem moją odznakę skurwielowi, który zapytał mnie dlaczego mam broń w swoim pasie.

Wzięli ją ode mnie i teraz zastrzelę cię kurwa samym sobą.

Skinął głową i położył broń na stole. Zaraz po szefie, poszedłem przez wykrywacz metalu i westchnąłem zirytowany, kiedy to zaczęło brzęczeć.

Schyliłem się i wyciągnąłem nóż z mojego pieprzonego buta. Podrzuciłem go na stół. Ramiona uniosłem w górę, aby ochroniarz mógł je sprawdzić

-No dalej – powiedziałem surowo. Jesteś homo kurwa.

Spiorunował mnie groźnym spojrzeniem, a ja się odwdzięczyłem. – Czysty. – odparł ostatecznie, więc odwróciłem się nagle, kiedy niski chłopak i szef kontynuowali drogę przez drzwi.

Zanim do nich dotarłem, obróciłem się dookoła, szarpiąc je kurwa, a on zachichotał lekko.

Skurwiel.

- Nie pozwalamy mu widzieć nikogo na ten moment panie Malik

- Jest w izolatce. Wiem. Zapłacę.

Chwila, przypuszczam że to był szef tego oddziału, więc przeszedłem przez inny zestaw drzwi

-Ile ty jesteś skłonny zapłacić? Kim on dla ciebie jest?

-To ma znaczenie?

Przytaknął – To nie ma znaczenia – mężczyzna przystanął i pokazał w kierunku drzwi – On jest bardzo trudnym mężczyzną. Zaatakował,  prawie zabił innego więźnia. Chociaż, został zgwałcony tutaj wiele razy.

Uniosłem brew

- Zasłużył na to.

- Mr.Anderson jest w środku.

Szef przytaknął, kiedy rzuciłem mu piorunujące spojrzenie połączone z dezorientacją

Dlaczego on się kurwa widzi z Devonem?

_______________

Hej z tej strony Kasia, rozdział pojawił się wcześniej dzięki Martynie, podziękujcie jej z całego serduszka. Ja jestem chora i od laptopa głowa mi pęka, nie mam siły nawet tego przeczytać. Jest kochana, bo gdy się dowiedziała że jest ze mną kiepsko, wszystkim się zajęła i kazała mi zostać w łóżku. To cudowna dziewczyna. Komentujcie bo to bardzo motywuję. Kocham was :)

34 komentarze:

  1. wtf jebany Devon
    Zayn moim bogiem ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps dziękuję bardzo za tłumaczenie skarby ❤❤❤

      Usuń
  2. Dlaczego on chce się kurwa spotkać z Devonem ?!
    Pojebalo go juz całkiem czy co ???!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O matkoo :O
    dziękuje Martynko <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo mamo.
    po co chcial widziec sie z Devonem ? ;ooo
    nie no, ale bardziej mnie interesi co z nim i z Victoria ;ccc
    Chociaz...Moze ciekawi mnie to tak samo... Sama nw :D w kazdym badz razie wielkie dzieki :-) czekam na nexta, mam nadzieje ze pojawi sie za tydzień :D 3majcie sie ;) i szybkiego powrotu do zrowia Kasia :D no a dla Martyny- żeby mama Cie nie zabiła po wywiadówce, chociaż to raczej nie możliwe, biorac pod uwage fakt ze wspaniale tlumaczysz- z ang pewnie masz 6 ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no ciekawa jestem co on znowu wymyślił ;)
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG dziękujemy Ci bardzo bardzo mocno!!!
    Co ten Zen kombinuje.....

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny.!! ;) <3

    Dziękuje, że tłumaczycie ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny!
    Dziękuję za tłumaczenie i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh, piękny jak zwykle ... jak mozna trzymać emocje przy takim czymś? Mną to emocje targają ...
    Dziękuję, że poświęcanie swój czas na tłumaczenie, Martyna tobie też dziękuję xx
    Pozdrawiam i życzę powrotu do zdrowia Kasia <3 /@luuvmyzaynxx

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdrowiej!
    Dziękuje, że tłumaczycie. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. hahhahahahhahahah Devon ZGWAŁCONY
    hahahhahaha o nie PADŁAM :D hahahahha
    dobrze tak skurwielowi

    OdpowiedzUsuń
  12. Następny rozdział będzie na pewno ciekawy hahahahha już sie nie moge doczekać
    ciekawe co sie zdarzy???

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, że Martyna będzie Wam częściej pomagać, bo bardzo fajnie przetłumaczyła rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Są dwie opcje:
    1.Zayn chce rozpieprzyć głowę Devona w zemście za to, że Re było się cięzko pozbierać.
    2. Postanowił zostać miłosiernym Samarytaninem i chce mu przebaczyć (nie no, żart).
    Devon był wielokrotnie gwałcony. Hmmm
    Karma to suka, hahahahaha.
    Dziękuję za tłumaczenie <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiedziałam wiedziałam że idzie do Devona. Zgwałcili go hahaah cóż za ironia.

    OdpowiedzUsuń
  16. omg, zabieram się za czytanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "To nie są sexy stopy, szefie." wygrało XDDD
      biedna Re, ale sama się o to prosiła :/

      Usuń
  17. świetny
    czekam na następny:)
    dziękuje za tłumaczenie x

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  19. oooooooooooooooooooo :OOOOOOOOOOOO

    Z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej !!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. hej :> to ja wysłałam rozdział :D @wyimaginoowanaa
    rozdział cudowny chociaż że go już czytałam trochę
    dziękuje za tłumaczenie
    trzymajcie się i zdrowiej :*

    OdpowiedzUsuń
  21. kocham <3333
    pls ja najszybciej next ,3

    OdpowiedzUsuń
  22. jezu świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  23. YSnxjxb ten rozdział jest idealny *________* genialnie przetłumaczony.

    Do chuja pana dlaczego zayn idzie do tego skurwiela ???

    OdpowiedzUsuń
  24. YSnxjxb ten rozdział jest idealny *________* genialnie przetłumaczony.

    Do chuja pana dlaczego zayn idzie do tego skurwiela ???

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział dziękuję że tłumaczycie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. YSnxjxb ten rozdział jest idealny *________* genialnie przetłumaczony.

    Do chuja pana dlaczego zayn idzie do tego skurwiela ???

    OdpowiedzUsuń
  27. Z każdym rozdziałem ogarniam coraz mniej hahha Davon what da fuck ?!!!! dlaczego ?
    No i kurde czekam na pomyślne zakończenie kłótni Re i Zayna :DD
    Dzięki za tłumaczenie dziewczyny <33333

    OdpowiedzUsuń
  28. Okey Devon no nie spodziewałam się. ..
    a Zayn musi być z Re :D

    OdpowiedzUsuń