środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 19 - "Zmiana planów."

Zanim wszedłem do środka, Shaun dał mi listę jakichś jebanych zasad, które musiałem przestrzegać przy tym skurwysynie.
I tak jest wystarczająco źle, nie powinienem tu nawet być.
- Będzie pan nagrywany. - powiedział. - Nie ma żadnego centymetra kwadratowego, gdzie nie moglibyśmy pana zobaczyć. Żadnych martwych punktów, nawet jeśli to prywatne spotkanie z panem Andersonem. Żadnego dotykania. Każde zamienione z nim słowo będzie odsłuchane i zatrzymane na monitoringu. Musi pan trzymać ręce na stole, żeby zmniejszyć jakiekolwiek podejrzenia naszych strażników. Ma pan jakieś pytania?
- Mogę go zabić?
Zaśmiał się, chociaż ja wcale nie żartowałem. Odchrząknął i spojrzał na mnie.
- Z pewnością nie, panie Malik. Bynajmniej nie, jeśli nie chce pan być na jego miejscu.
- Rozumiem.
Shaun się uśmiechnął.
- Sporo poświęciłem, żebyś dostał się tu po jedynie krótkim zawiadomieniu. Nie jesteś na liście odwiedzających. Nie chcę mieć do czynienia z żadnym gównem, a jeśli takowe wydarzy się w tym pomieszczeniu, wylatujesz.
Kiwnąłem głową.
- Nie denerwuj mnie. - zagroził mi, a ja spojrzałem na niego z litością.
Nie przestraszysz mnie.
- Proszę. - powiedział, otwierając dla mnie drzwi.
Spojrzałem na Marka.
- Zostań tutaj.
Kiwnął głową, z błyskiem współczucia w oczach.
Kiedy zobaczyłem go po drugiej stronie stołu, poczułem jak moja samokontrola mnie testuje. Jego białą koszulkę pokrywał okropny bałagan w kolorze żółto-sinym. Jego oczy zdradziły mi, że był bity.
Uśmiechnął się. Zbrodniczy gest z jego strony.
- Oh, któż to zdecydował się na odwiedziny. - zaczął. - Tęskniłeś?
Przewróciłem oczami.
Wciąż ten sam chory skurwysyn.
- Życie w celi nie nauczyło cię żadnej dyscypliny? - pokręciłem głową.
Wzruszył ramionami i oparł się na swoim krześle. Miał kajdanki na nadgarstkach. Uniosłem brwi, siadając naprzeciw niego.
- Takie życie bandyty. - uśmiechnął się, a ja znów przewróciłem oczami.
- Ja na twoim miejscu bym tak nie cwaniaczył, biorąc pod uwagę to, że jebali cię w dupę więcej niż raz, z tego co mi powiedzieli.
Jego głupi uśmieszek zniknął, na co ja się uśmiechnąłem.
- Co ty tu w ogóle robisz Malik? - w końcu wyraził jakieś zirytowanie. - Nie mogłeś wziąć ze sobą uroczej Tori?
- Wspomnij jej imię, a sam wrzucę cię do celi.
Zaśmiał się szybko i uniósł swoje związane ręce.
- Dobrze, dobrze. Myślałem, że jesteś po prostu miły, że mnie odwiedzasz. Ale oczywiście jesteś tu z jakiegoś powodu, co? - uniósł brew i uśmiechnął się, przez co rana na jego ustach pękła i zaczęła krwawić.
Zlizał krew, a ja łypnąłem na niego złowrogo.
- Jeden z detektywów w Londynie wtajemniczył mnie w kilka spraw, które zeznałeś. Zaczynając od incydentu w Java Hut. - uniosłem brew. - O co z tym chodziło?
- Cóż, co się stało to się nie odstanie.
- Jest kupa rzeczy, które zrobiłeś moim byłym. - upewniłem się, żeby nie użyć słowa "uległa".
Skoro ta rozmowa jest nagrywana, nie mogę mówić za dużo, szczególnie jeśli chodzi o BDSM. Jakikolwiek znak i zaczną podejrzewać handel ludźmi. Jebać to. Mam nadzieję, że ten kutas nic nie powie.
- Jak je znalazłeś? Albo skąd w ogóle wiedziałeś, że mają jakiś związek ze mną?
Parsknął.
- Wiedziałem dużo rzeczy przez Lucasa. Oh, sorki. - uśmiechnął się. - Znałeś go jako Crewstona, jednego z twoich ochroniarzy.
Crewston, jedyny człowiek któremu udało się sfałszować tożsamość. Kurwa, był sprytny. Yaser nawet dał się oszukać, myśląc że był członkiem rodziny.
To był jedyny powód dla którego go zatrudniłem, bo Yaser i ja myśleliśmy, że to mój kuzyn.
Pokręciłem głową. Lucas był właściwie kuzynem Devona.
- Moją ulubioną dziwką byłaby Kayla. Ściągnęłaby majtki za każdym razem, jeśli znalazłaby się okazja do zemsty, albo czegokolwiek, co nie leży po twojej stronie. Cholera, byłbym zaskoczony, jeśli próbowałaby mnie oskarżyć o gwałt.
- Nie jestem tu po to, żeby gadać o tym, co ty i jedna z moich byłych robiliście.
- Ale pytałeś o Java Hut i pomyślałem, że chciałbyś wiedzieć. - wzruszył ramionami.
Spojrzałem na niego uważnie. Pamiętam jak Victoria mówiła o tym, że Devon ukradł wszystkie taśmy z kamer z Java Hut.
Klasnął.
- Tak, Zayn, tak. Ukradłem taśmy, bo to był oczywisty dowód, że pieprzyłem je w Java Hut. Sporo czasu to rozgryzałeś.
- Chcę wiedzieć, dlaczego je naznaczałeś?
Devon westchnął i wlepił wzrok gdzieś w kąt małego, szarego pokoju.
- Znak sadystycznego posiadania? Psychotyczny podpis. Kto wie? - wzruszył ramionami, a ja zacząłem mieć ochotę na porządne pierdolnięcie krzesłem o jego głowę.
- Co jest z tobą nie tak, do chuja?!
- Nic. W sumie to mam się spoko. - wzruszył ramionami.
Mój gniew zaczął we mnie rosnąć.
- Mogłem cię zabić kiedy miałem okazję.
Parsknął sarkastycznie.
- Zayn, gdzie twoje maniery? - zakpił i znów uśmiechnął się głupawo.
Spiorunowałem go wzrokiem.
- Powiedziałeś, że to było proste wyjście. Żałujesz, że nie skorzystałeś? 
- Zabiłeś moje nienarodzone dziecko, ty chory psychicznie kutasie.
Pochyliłem się nad stołem i złapałem go za kołnierz. 
- Pięć lat, Devon. - ostrzegłem głosem cichym jak śmierć, jednak wypełnionym mrokiem. - Jak tylko wyjdziesz zza tych kratek, będziesz pierwszą osobą którą znajdę i zarżnę własnymi rękami.
Zostałem szybko od niego odciągnięty przez ochronę. Wyrzuciłem ręce w górę, żeby upadł i oparłem o stolik zanim wyprostowałem się wstając.
Ochroniarz przycisnął mój policzek do ściany, więc się nie odzywałem.
- Powiedziałem ci, żadnego gówna. - mruknął Shaun, kiedy zabierali Devona.
- Wystarczy! - warknąłem na naczelnika, który się uśmiechnął i odwrócił do tego pojebańca, który mnie trzymał.
Puścił mnie niechętnie, a ja się od niego odepchnąłem. 
- Wychodzimy.
- Po tym incydencie, nie może pan odwiedzać pana Andersona, panie Malik.
- I nie będę. Wolałbym umrzeć.
- Czyżby?
- Wypuść nas. - mruknąłem do ochroniarza, a mój gniew zaczął się we mnie gotować.
- Tędy proszę. - wymieniłem z Markiem spojrzenia, wychodząc za naczelnikiem z pomieszczenia dla odwiedzających do pomieszczenia, w którym zostawiliśmy swoje rzeczy. Po krótkiej rozmowie, byliśmy już na zewnątrz, tam, gdzie mój pilot.
- To była przyjemność panu towarzyszyć, panie Malik - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja, po krótkim westchnieniu, uścisnąłem ją.
- Dziękuję za przyjęcie mnie i ominięcie standarnowych rozkazów odnośnie godzin odwiedzania, doceniam to co pan zrobił, bym mógł tu być.
- Mam nadzieję, że więcej cię nie zobaczę.
Uśmiechnąłem się znacząco, ale zmierzyłem go wzrokiem i zabrałem dłoń.
- Nie zobaczysz. - obiecałem.
- Z pewnością jesteś irytującą osobą. - zaśmiał się.
- Wyłącznie biznes. 

*****

Chciałem zadzwonić do Victorii jak tylko dostałem się do pokoju. Przyleciałem do Nowego Jorku kilka godzin temu, a w momencie wysiadania z helikoptera, od razu zacząłem pracę.
Nie miałem czasu przetrawić tego krótkiego czasu, który spędziłem z Devonem. I tak wytrwałem dłużej niż przewidywałem.
- Cóż za niespodzianka, że dzwonisz, Zayn. - mruknął Dwayne.
- Uwierz mi, ostatnia rzecz na którą mam ochotę.
- Bezceremonialnie z twojej strony.
- Chcę wszystkich informacji dotyczących Devona. -powiedziałem krótko.
Westchnął.
- Wiesz, że nie mogę, Zayn.
- Widziałem się z nim. Na pewno przyjęcie mnie, żebym mógł zobaczyć się z więźniem, z którym jestem powiązany jest bardziej nielegalne niż powiedzenie mi czegoś, czego nie wolno mi wiedzieć.
Znów westchnął.
- Czego się dowiedziałeś?
- Powiedział mi dlaczego zniszczył Java Hut. Powiedział mi jeszcze, że twoja córka jest puszczalska.
- Trzymaj moją córkę z dala od tego.
Uśmiechnąłem się.
- Pytałeś.
- Nie mogę nic dla ciebie zrobić. - rozłączył się, a ja przewróciłem oczami.
Następnym razem. Ulegnie ewentualnie. Dupek.
Mój telefon znowu zadzwonił i prawie natychmiast odebrałem.
- Malik!
- Sir, właśnie otrzymałam telefon od panny Grant.
Pogadajmy o spóźnionym zapłonie.
Kurwa, myślałem, że powie Greene. Mój humor automatycznie podupadł.
- I?
- Jest dostępna dzisiaj o 6:30 w Ai Fiori.
Co za władcza suka.
Spojrzałem na zegarek.
Jeszcze godzina. Mogę się przebrać i od razu wyjechać, bo jak patrzę na te korki to chuj jasny mnie strzela. Z pół godziny minie, zanim tam dojadę.
- Dobrze. Coś jeszcze?
- Nie, sir.
Ponownie spojrzałem na mój harmonogram. To spotkanie na dziś wieczór.
- Dobra, zadzwonię do ciebie jutro. - rozłączyłem się, ściągnąłem marynarkę i koszulę i rzuciłem je na kanapę, idąc w stronę toalety, żeby przebrać się w inny garnitur.
Powiadomiłem Marka o wszystkim, zanim zadzwoniłem do Victorii.
Nie słyszałem jej głosu i pomimo całego zajętego dnia, nie mogłem przestać o niej myśleć, kiedy miałem chociaż trzy minuty przerwy od wszystkiego.
- Halo.
Momentalnie zapiera mi oddech w piersi, zanim się uspokoiłem.
- Victoria.
Chcę być na nią zły.
- Zayn. - odetchnęła. - T-tęsknię za tobą.
Nie mogłem nic na to poradzić i uśmiechnąłem się, czując jak przyjemne dreszcze rozchodzą się po moim ciele. Jej spokój wniknął do mojej krwi, która krążyła i krążyła, dopóki znów nie poczułem się dobrze.
- Też za tobą tęsknię. Musiałem usłyszeć twój głos.
Usłyszałem jak się uśmiechnęła.
- Jest 10 wieczorem, Zayn.
Zmarszczyłem czoło. Strefy czasowe.
- Obudziłem cię?
- Nie, nie mogę spać.
Ktoś zapukał do drzwi. Westchnąłem zirytowany i otworzyłem je, widząc Marka. Odsunąłem się, kontynuując moją rozmowę z Victorią.
- Niedługo twoje urodziny. Musisz się wyspać.
- Potrzebuję cię.
Westchnąłem, biorąc mój drugi telefon i portfel. Włożyłem je do kieszeni i wyszedłem za Markiem, gasząc światła i zamykając drzwi.
- Myślę, że potrzebowaliśmy takiego dystansu, Victoria.
Westchnęła.
- Dalej jesteś zły?
Zmarszczyłem czoło. Wkurzyłem się tak szybko...
- Zawsze jestem zły, Re.
- Ale jesteś zły na mnie? Wiesz o co mi chodzi.
Spojrzałem na Marka, który pewnie wszystkiego słuchał. Natychmiast spuścił wzrok.
- Victoria. - powiedziałem. - Powiedziałaś dużo rzeczy. I nawet jeśli wyrzuciłaś to siebie pod wpływem chwili, to była brutalna prawda. To nie było nieznaczące.
Weszliśmy do windy, a ona nic nie mówiła.
- Victoria?
- Jestem. - powiedziała cicho. - Słuchaj, przepraszam. Nie powinnam tego mówić.
Ale powiedziałaś.
- Prawda zawsze wychodzi, kiedy jesteś zła.
Westchnęła z poirytowaniem.
- Nie chcę się kłócić.
- Nie zadzwoniłem do ciebie, żeby się kłócić. - zmarszczyłem brwi.
Przeczesałem włosy palcami z nerwów.
- Ta, jasne.
Przewróciłem oczami a ona się rozłączyła. Stłumiłem w sobie chęć rzucenia telefonem.
Drugi raz ktoś mi się rozłącza.
Co do kurwy jest ze mną nie tak?
Te tabletki dają się we znaki.

*****

Po tym jak utknąłem w aucie na pół godziny, w końcu dojechałem do restauracji, w której panna Bethany Grant zaaranżowała nasze spotkanie. Natychmiast zacząłem szukać wzrokiem tej blondynki.
Spotkałem ją wcześniej, więcej niż raz i jeśli mogę dodać, jej nachalnej aparycji nie da się zapomnieć.
Byłem raz seksualnie zainteresowany tą dziewczyną, ale czas zleciał, a ona stała się jak każda inna dziwka w tym mieście. Chciwa i zachłanna na pieniądze.
Ale nie winię jej. Jeśli jakiś bogaty kąsek pojawił się w mieście, z mózgiem mniejszym niż portfel, też bym się nie zawahał świecić cyckami z rozmiarem DD. Ale to inna historia kiedy jesteś facetem. Jedyne czym możesz świecić, to pieniądze.
Poszukiwacze złota mogę wyniuchać bogatego kolesia milę wcześniej, zanim jest widziany. Więc świecenie majątkiem w tym otoczeniu to żaden problem.
Chyba że jesteś znany w mediach, wtedy to nie musisz niczym świecić. I to jest właśnie mój problem.
Podszedłem do jej stolika, a ona wstała, gdy mnie zobaczyła. Jej sukienka jest na nią za ciasna, i nie zostawia wiele dla wyobraźni. Jej perfumy są za słodkie jak na mój gust. Bethany uśmiechnęła się i przełknęła ślinę.
- Zayn Malik. To wielka przyjemność widzieć cię ponownie. - uśmiechnęła się, a ja powstrzymałem się przed spiorunowaniem ją wzrokiem.
- Przyjemność po mojej stronie. - mam to w dupie nie odsuwam jej krzesła. Z postawą i niezależną passą, przymuszoną, żeby się z nią liczyć, myślę, że raczej wolałaby przełknąć swoje siki niż być traktowaną w królewski sposób.
- Tatuś powiedział mi, że będziesz w mieście.
- Przyjechałem w sprawach biznesowych, Bethany.
Zaskoczenie pojawiło się w jej oczach, ale mrugnęła szybko, by się go pozbyć.
- Oh, naprawdę.. Jakiego rodzaju sprawach biznesowych?
- Hotelowych. Hotel twojego ojca jest kilka budynków dalej od mojego, świeżo powstającego. Większość budynków w okolicy nie wchodzi w grę.
- A co ja z tego będę mieć? - zmarszczyła brwi, upijając łyk swojego wina i uśmiechnęła się. - Kelner! - machnęła ręką, przyzywając jednego z pracowników.
- Chcę z tobą zawrzeć umowę.
- To z moim ojcem chcesz rozmawiać. Naprawdę musisz przestać wykorzystywać ludzi, Zaynie.
Wzdrygnąłem się. Kurwa, nienawidzę tego imienia. Jest chyba nawet gorsze niż misiu pysiu, koteczku, cukiereczku, albo coś...
- Właściwie to z tobą. Wiem, że twój ojciec umieścił twoje imię na akcie własności hotelu, nie jestem głupi Beth.
Zamówiła jeszcze jeden kieliszek wina dla siebie, a ja zamówiłem gin z tonikiem.
- Dobrze, dobrze. Więc co właściwie planujesz zrobić? Wyrzucasz ludzi z biznesu.
- Nie. - pokręciłem głową. - Ja im pomagam.
- Robiąc co? - zmarszczyła czoło, a cała jej flirciarska atmosfera w końcu zniknęła.
- Chcę kupić każdy budynek w okolicy mojego oraz twój hotel. - uniosłem brew.
- Dlaczego?
Przewróciłem oczami.
- Więcej budynków, więcej pieniędzy.
- To nie jest monopoly. Tracisz pieniądze kupując te wszystkie nic nieznaczące budynki wokół twojego największego.
- Właśnie tu pomagam ludziom. Mam wystarczająco pieniędzy, żeby rozwinąć każdy budynek i ich biznesy.
Zmarszczyła czoło momentalnie i wyglądało na to, że zaczęła to rozważać.
- Dużo pójdzie na straty, jeśli nie dasz rady nadążyć. Nawet tu nie mieszkasz.
Kiwnąłem głową.
- I właśnie tu cię potrzebuję.
- Nie chcę z tobą współpracować. Jesteś szalony, jeśli chodzi o pieniądze.
- Jak myślisz, jak zarabiam? - uniosłem brew. - Masz to co wykładasz. Wydajesz. A zarabiasz więcej.
- Co jeśli...
- Tu nie ma czegoś takiego jak "co jeśli", jeżeli w to nie uwierzysz. - powiedziałem ostrożnie.
Kelner przyniósł nasze drinki, więc napiłem się swojego.
- Przemyślę to. - powiedziała przezornie. - Jesteś lekkomyślny.
- Młody i lekkomyślny multimilioner. Z tego jestem znany, skarbie. - wstałem z krzesła, biorąc ostatni łyk mojego drinka.
- Gdzie idziesz?
Wzruszyłem ramionami.
- Tak jak mówiłem, jestem tu tylko w sprawach biznesowych.
- Jeśli chcesz ze mną pracować to chociaż bądź trochę taktowny i porozmawiaj ze mną o czymś nie związanym z biznesem.
Przewróciłem oczami.
- Mam lepsze rzeczy do roboty.
- Naprawdę? - uniosła brew z poirytowaniem. - Jakie rzeczy? Niszczenie innym ludziom biznesu? Nawet zapłacę za kolację. Po prostu zostań.
- Nie.
- Zayn. 
Znów przewróciłem oczami.
- Dobra. - usiadłem z powrotem na swoim miejscu i zamówiłem Abbacchio, comber jagnięcy, orzechowe pesto, karczochy i ziarna kokosowe.
- Wiesz, wydajesz się taki wstydliwy, porównując do kilku naszych innych spotkań. Zwykle towarzyszy ci napięta atmosfera.
Przesunąłem się na krześle i zamówiłem szklankę wody, kiedy kelner przeszedł obok mnie.
- Tego ode mnie oczekujesz?
- Może. Nie mogę do końca cię określić, ale jesteś taki oswojony, łagodny, spokojny...
Nie odzywałem się.
- Zayn. - uniosła brew i uśmiechnęła się. - Masz dziewczynę? - zapytała podejrzliwie.
Kelner przyszedł z moim drinkiem, ale zamówiłem jeszcze jeden, tak na wszelki wypadek. Kiedy kelner odszedł, kiwnąłem głową i powiedziałem:
- Mam. A co?
- Wow. Zayn Malik ma dziewczynę.
- No i?
Zaśmiała się.
- Pierdolenie. Zawsze mówiłeś mi, że bycie w związku to ostatnia rzecz, która może mieć z tobą coś wspólnego.
- Pozmieniało się.
- No widzę. - parsknęła. - Chyba znów będę musiała mieć oczy otwarte. Jesteś na prawdę dobrym towarem. Chwała dla niej.
Uniosła swój kieliszek wina i znów upiła z niego łyk.
Oh, jeśli wiedziałabyś jaki na prawdę jestem, nie mówiła byś tak.

*****

Przez cały ranek próbowałem się dodzwonić do Victorii. Albo mnie ignoruje, w swoje jebane urodziny, albo jest zajęta robieniem Bóg wie czego. Próbowałem się nawet dodzwonić do niej po kolacji z Bethany, żeby życzyć jej wszystkiego najlepszego, ale nie odebrała.
- Sir, chciałby pan kontynuować? - zapytała Marnie, kiedy się rozłączyłem.
Pokręciłem głową.
- Zrób sobie przerwę Marnie.
Zamrugała zdziwiona, zbita z pantałyku.
- Ahh... no dobrze.
Rozglądnąłem się po moim małym, tymczasowym biurze i zdecydowałem, że powinienem nazwać to dniem pracy. Ale kiedy patrzę na moje biurko, myślę przeciwnie.
Westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach.
Z tak niewielką ilością snu, czuję jak wyczerpanie powoli zaczyna brać nade mną górę. Czułem suchość w ustach, kurwa mać. Wypiłem dzisiaj chyba więcej wody niż przez ostatnie dwa lata.
Spojrzałem na mój zegarek i ziewnąłem. 6:59, a ja mam ochotę na drzemkę.
Otworzyłem szerzej oczy i kontynuowałem pracę nad projektami, które dostałem pół godziny temu.
Nacisnąłem przycisk intercomu do pokoju ochrony.
- Tak, sir? - ktoś odpowiedział natychmiastowo, nie zdążyłem nawet mrugnąć.
- Poinformuj Marka, że wychodzimy za pół godziny.
- Tak, sir.
Rozłączyłem się i kontynuowałem pracę. Kilka chwil później Marnie przyniosła mi kawę. Podziękowałem jej, wypijając ciepły napój.
Zrobiło mi się niedobrze.
- Sir, mogę to za pana zrobić. - mruknęła cicho.
- W porządku, dam radę. - zmarszczyłem czoło.
- Jest pan pewny? Nie wygląda pan z dobrze, może weźmie pan aspi...
- Powiedziałem w porządku. - warknąłem, a ona kiwnęła głową.
Znów spróbowałem zadzwonić do Victorii, ale telefon dzwonił, dzwonił i dzwonił tak długo, że w końcu się poddałem.
Wkurzyłem ją?
Co ja w ogóle takiego powiedziałem?
- Model został ukończony, jeśli chciałby pan go zobaczyć.
Kiwnąłem głową.
- Przynieś go.
- Um... proszę pana, to jest trochę ciężkie...
Westchnąłem i wstałem zza mojego biurka. Poszedłem do jej biura.
- Oh... - teraz jak tak patrzę na ten wielki model to faktycznie, sam bym go nie podniósł. - Niech zostanie tutaj. Wprowadź mnie w szczegóły.
- Więc tutaj jest Time Square, a tutaj jest pańska powierzchnia, zaznaczona na biało.
Moja powierzchnia. Podoba mi się to.
- Tu jest pańskie biuro, oczywiście największy budynek ze wszystkich na planie. - uśmiechnęła się, ale ja trzymam swoje usta ciasno.
- To hotel Bethany? - zapytałem, pokazując palcem na jeden z większych budynków, zaznaczonych na żółto, kilka budynków dalej od mojego.
Kiwnęła głową.
- Tak. Te zaznaczone na żółto należą do niej i do jej rodziny. Ten budynek w pańskiej strefie jest również jej. Kilka z tych budynków należą do jej ojca. Nasz zespół wysłał już do nich listy, że rozpatrujemy ich kupno.
- To dobrze. Chciałem z tobą porozmawiać o twoim stanowisku. Jako mój zastępca.
Kiwnęła głową. Nerwy gwałtownie ją przejęły.
- Co zrobisz po tym jak sprzedam ten budynek?
Przegryzła wargę.
- J-ja.. nie wiem, sir. To była wielka przyjemność móc z panem pracować.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Jestem pewien, że już wiesz, że mam asystenta w Londynie. Ale w obecnej sytuacji często będę przybywał do Nowego Jorku.
Może.
Kiwnęła głową i lekko zmarszczyła czoło.
- Chcę, żebyś była moją asystentką kiedy będę w Ameryce. Ale dużo podróżowania wchodzi w grę, jeśli jesteś zainteresowana. Często będę odwiedzał. Tuziny biznesów porozrzucane wzdłuż kilku stanów, które skrupulatnie będę sprawdzał. Moja partnerka ma tu rodzinę.
- Nie prowadzę rozbudowanego życia prywatnego i kocham wszystko, co ta praca ma mi do zaoferowania.
Uniosłem brew.
- Więc co ty na to?
- Z wielką przyjemnością. - uśmiechnęła się promiennie, a ja kiwnąłem głową, wyciągając dłoń w jej stronę, którą krótko uścisnęła.
- Dobrze, bardzo dobrze. Będę kontynuował opłaty, a nie to, co jutro. - kiwnęła głową, a ja wyszedłem z pomieszczenia.
Zabrałem wszystkie swoje rzeczy z biura. Gasząc światło znów poczułem to skurwiałe zmęczenie.
Drzwi do windy otworzyły się, po tym jak odwołałem Marnie, a Mark był już w środku.
Wszedłem do środka.
- Mark.
- Sir?
- Dam ci podwyżkę.
Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu na mnie spojrzał. Jego ekspresja jest wręcz kamienna.
- Dziękuję ci za wszystko. - mruknąłem cicho, a on przestał na mnie patrzeć.
- Dziękuję, sir. 
I to wszystko, co mogę wyciągnąć od Marka, chyba, że go o coś zapytam.
Jest strasznie cichy.
Kiedy dojechaliśmy na parter, portier otworzył drzwi, przekazując Markowi klucze i kiwając głową w moją stronę.
- Dobry wieczór, panie Malik.
- Dobry. - odpowiedziałem krótko.
Byłem strasznie zdesperowany, żeby dostać się do mojego hotelowego pokoju i w końcu usnąć. Kiedy byłem w windzie, ściągnąłem marynarkę i odwiązałem krawat.
Ostatni raz próbowałem dodzwonić się do Victorii, ale wciąż nie odbierała.
- Wszystkiego najlepszego Re, kocham Cię. - mruknąłem, nagrywając się na pocztę.
Rozłączyłem się, kiedy drzwi windy się rozsunęły. Wyciągnąłem hotelową kartę i otworzyłem drzwi.
Natychmiast zmarszczyłem czoło, kiedy zorientowałem się, że światła są delikatnie przyciemnione.
Od razu zrobiłem się ostrożny, rzucając marynarkę i krawat na stół, a obok kładąc kartę. Wszedłem dalej do pokoju.
Kilka świeczek, małych, okrągłych - porozrzucane po całym pokoju razem z płatkami róż.
Ściągnąłem buty i poszedłem do sypialni. Otworzyłem szerzej oczy kiedy zobaczyłem jedyną osobę, której nie spodziewałem się zobaczyć, nagą na moim łóżku.
- Kurwa mać.

____________

Z tej strony Kasia. Czuję się już lepiej. Dziękuję Wam za wszystko :)
Dziękujemy również za podesłanie rozdziału @shut_upPL!
Poszło szybciej, tylko poprawki etc. więc rozdział jest dziś :) 
Robi się coraz ciekawiej, jak myślicie kto to może być? Piszcie na tt z #frostbitepl i komentujcie!
Było już 93 komentarze a pod ostatnim tylko 33... pokażcie że wciąż jesteście! 
Do następnego :)

Tutaj Martyna :D Jak widzicie rozdział jest naprawdę dużo szybciej, ale właśnie dlatego powinniście nam pokazać, że czytacie to tłumaczenie, więc komentujcie, misie. :D

68 komentarzy:

  1. Hej!
    Bardzo przepraszam, ale ja dzisiaj tak na szybko i krótko :(
    Rozdział jest świetny i tłumaczycie naprawdę co raz lepiej :) Dobrze, że Zayn nagadał Devon'owi. Niektóre jego przemyślenia są epickie. Mam nadzieję, że ta dziewczyna to Re ;)
    Bardzo dziękuję za tłumaczenie i czekam na następny rozdział :)
    Buziaki i do następnego :*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!!!! To pewnie będzie Re, prawda???? :D
    To musi być Re!!!
    Super tłumaczycie i byłabym wdzieczna gdyby rozdziały pojawiały się jak najszybciej ;)
    Nie naciskam, ale czekanie na kolejny wykańcza mnie nerwowo, bo natychmiast chcę wiedzieć, co będzie dalej xD

    Dzięki, że kontynuujecie :*

    Powodzenia i cierpliwości! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Victoria powiedz że to Victoria noo ;D xd super;) dzieki :D Jak zwykle xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. o nie o nie o nie.. aż się boje kto to będzie :o.
    a Re jak zwykle strzela fochy.. :\ słabo coś czuje że będzie jak wróci z tego NY :c

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu mam nadzieje że to Re :D dodawaj jak najszybciej następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskiee *.* wielbię i was i to tłumaczenie ♥ mam nadzieję, że to Re :O byle jak najszybciej to następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. mam nadzieję, że to Victoria <33

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! oby to byla Re...
    a i wgl dziewczyny ja was chyba udusze bo mam jutro dwa testy a po tym rozdziale do nauki sie nie wezme i wgl do konca tygodnia bede mic w glowie tylko jedna mysl kto bedzie w tej sypialni?

    no ale tak swoja droga to was uwielbiam jestescie kochane ze tlumaczycie to dla nas mam ochote was tak mocno usciskac za to

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapewne VIctoria niespodziankę mu zrobiła :p dzięki za tłumaczenie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O Matkoo oby to byla Victoria,a nie Kayla :)
    Dziekuje za tłumaczenie dziewczyny <3
    kc xo

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsza osoba, która przyszła mi na myśl to Re :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, duże zaskoczenie, że rozdział tak jest tak wcześnie ... cóż z jednej strony mam nadzieje, że to Re, ale z drugiej obawiam sie, że to Kayla, no, ale jak ...ee, nie no to napewno RE ... to musi być ona :) Ogólnie rozdział wyśmienity i wgl. przyjemnie sie czytało, ale krótszy niż poprzedni :/ Czekam na następny ... pozdrawiam xx /@luuvmyzaynxx

    OdpowiedzUsuń
  13. Zastanawiam się pomiędzy Kylie, a tą Bethany XD

    OdpowiedzUsuń
  14. SUPER ROZDZIAŁ
    czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. To bedzie Re! To musi byc ona!:))
    Czekam na next❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Sadystyczne to jest kończenie w takim momencie. Mam nadzieje,że to nie Kayla tylko Re.

    OdpowiedzUsuń
  17. To musi być Re ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. To nie będzie Re to będzie Bethany ;p

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszyscy pomiędzy Re a Kayla a tu taki suprajs..... Bethany xd

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziekuje ze tłumaczycie i to dość szybko . Mam nadzieje ze to Re .

    OdpowiedzUsuń
  21. Swietny rozdział :) nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  22. To nie bedzie Re.
    Zdziwicie sie jak przeczytacie następny rozdział ��
    Na początku sie załamiecie a pózniej bedzie już dobrze ��������

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeee ale sie dzieje!!! Z niecierpliwoscia czekam na next ;D
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  24. utdxcvhfdxxcv suuuuuuper

    OdpowiedzUsuń
  25. Oby Victoria!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sądze że jakby była to Re to by sie tak nie zdziwił ew

      Usuń
  26. zeby tylko nie Kayla!

    OdpowiedzUsuń
  27. Super xe piszecie kto to..fajnie ze wczesniej czytacie rozdzialy ale uwierzcie ze lepiej bylo by tego nie wierziec, naprawde -.-

    OdpowiedzUsuń
  28. jest okey.. gdyby nie błędy i dziwnie tłumaczenia w niektórych miejscach, byłoby super, ale i tak czytam i dziękuję! <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Amber... To będzie Amber :////

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy musiałaś? nie musiałaś. Teraz nie będzie zaskoczenia, bo wszystko wypaplałaś.

      Usuń
  30. Bethany? Kayla?
    jezu, nie wytrzymam do następnego;-;
    / @xLana_Reyx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej kto to jest Bethany? Bo zapomniałam, i w żaden sposób nie mogę sobie przypommieć.. xD

      Usuń
  31. DZIĘKUJEMY ZA TŁUMACZENIE DZIEWCZYNY! <3

    OdpowiedzUsuń
  32. świetny
    dziękuję za tłumaczenie:)
    czekam na nowy x

    OdpowiedzUsuń
  33. Genialne, w nastepnym na pewno bedzie sie dzialo! (:
    Dziekuje za tlumaczenie kocham was !❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  34. oby Victoria ❤❤ rozdział boski dziękuję za tłumaczenie ❤

    OdpowiedzUsuń
  35. Strasznie się ciesze ze tłumaczycie to opowiadanie Dziękuję :) Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  36. Super <3

    Oby to Vika, oby Vika.. Trzymam kciuki !

    OdpowiedzUsuń
  37. oby Re �� dzieki dzieki dzieki kocham was, tlumaczenie nieporownywalne do pierwszego tutaj rozdzialu, teraz jest PER - FECT!!!! �� lov ya i czekam z niecierpliwoscia na nastepny! ��
    @xharmylove

    OdpowiedzUsuń
  38. Dziekuje osobie ktora napisala kim jest ta osoba : )) uwielbiam w prost jak ktos mi psuje niespodzianke ugh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Nie nawidzę tych ludzi. MYŚLAŁAŚ, ŻE BĘDZIESZ FAJNA JAK ZASPOJLERUJESZ?! NIE, NIE JESTEŚ FAJNA ;P.

      Usuń
  39. Dziękuję osobie, która podesłała rozdział.
    Myślę, że kazdy czytający to ff jest wdzięczny słońce ;)
    A teraz druga kwestia; kto był na tym łóżku?
    Na początku myślałam, że to będzie Re, ale Zayn pewnie inaczej by zareagował gdyby to była ona.
    Przez chwilę mi przemknęło, że to ta Bethany albo Kayla, ale nie wiem, pocZekam do nexta.
    Dziękuję jeszcze raz! <3
    @mysweetloouis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, jest mi niezmiernie miło, że ktoś docenił moją pracę, a nie z góry wziął to tłumaczenie za tłumaczenie dziewczyn :)
      @shut_upPL

      Usuń
  40. Jestem tutaj j czekam na nastepny i tyle sie uplakalam ze szkok dawajcke szybciej nastepnego KOVHAM CIE <3

    OdpowiedzUsuń
  41. Witajcie, znalazłam dzisiaj to tłumaczenie i chciałam Wam baardzo baardzo mocno podziękować ;* piszcie dalej, bo ten moment.. No wiecie :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! ;) Kocham Was! <3

    OdpowiedzUsuń
  42. To bedzie Amber. Da bum tss

    OdpowiedzUsuń
  43. Dlaczego zebracie o komentarze? To chore xd poprzednie tlumaczki tak nie robily...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i trudno
      nie spinaj Jezu
      Troche się nasiedziały przy tym tłumaczeniu, chyba wiadomo że chcą być doceniane...
      Inne tłumaczki nie chciały- ich sprawa. Wiec zamknij ten pysk bo to właśnie przez takich jak ty poprzednie zrezygnowały. Pozdrawiam.

      Usuń
  44. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  45. Omg tak ja też pomyślałam że to Kayla ale i też że Re. Lub Emma. Dziękuje że jesteście. :*

    OdpowiedzUsuń
  46. OBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYREOBYRE. Jezu, to musi być Victoria. Jeżeli się okaże, że to Kayla, to nie mam pojęcia, co zrobię! W sumie to by było logiczne: Re przez cały dzień nie odbierała telefonów Zayn'a, bo leciała do niego! A poza tym jego reakcja była prawidłowa. Gdybym była nim, też bym się baaaaaaaaaaaardzo zdziwiła, gdybym zobaczyła swoją dziewczynę (która powinna być za oceanem) nagą w swoim łóżku. Dlatego ja obstawiam Victorię.
    Amen.
    A, i oczywiście: rozdział CUDOWNY i niecierpliwie czekam na następny : )
    yo payno

    OdpowiedzUsuń
  47. Idzie wam to coraz lepiej, malutkie błędy, ale każdy je popełnia. Pełen szacunek dla was dziewczyny, że to robicie i dla tych, którzy podrzucają rozdziały. Nie mogę doczekać się następnego! Powodzenia☺️

    OdpowiedzUsuń
  48. Rozdział wspaniały:)
    Pierwsza myśl to Kayla,potem Emma i teraz sb tak myśle że to albo Bethany albo idk xd
    Bo gdyby to byla Re, Zayn by sie tak niezdziwił :))
    DZIEKI ŻE TŁUMACZYCIE ,KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  49. Jak dobrze ze zabralyscie sie za to tłumaczenie. Genialnie to robicie. Kocham was!

    OdpowiedzUsuń
  50. To pewnie będzie Re. Jestem tego pewna! Świetny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  51. W takim kurwa momencie?!!

    Lubię to tak cholernie.

    x Ola

    OdpowiedzUsuń
  52. Dziekuje wam za to ze zdecydowalyscie soe to tlumaczyc, kocham Frostbita i no po prostu kocham i jego i was💝 Koncowka wow shippuje Zori (Zayn+Tori) haha wiem ze to glupie ale coz, chcialabym zeby miedzy nimi bylo wszystko ok, zeby miei dziecko wzieli tem pieprzony slub ( moze nie w tej kolejnosci, ale tak i bylo wszystko happy) zycze wam wszystkiego dobrego misie x 😍😘
    @vicki_kity

    OdpowiedzUsuń
  53. Bardzo dobrze tłumaczycie ;) Mam nadzieję, że pomimo tych złych komentarzy nie dacie się i wytrzymacie do końca :D A co do rozdziału, to mam nadzieję że będzie to Re :)) Pozdrawiam i życzę wam szczęścia w życiu :*

    OdpowiedzUsuń
  54. Kiedy dodacie następny ? :O Bo o bosz nie mogę się doczekać kolejnego :D uwielbiam to tłumaczenie i jestem wdzięczna za nie tak very very :***

    OdpowiedzUsuń