Tłumaczyła @curlyharold
~~~~~~
Nikt nie zrozumie jaka to ulga uprawiać seks po trzech tygodniach.
Miałem problem z erekcją, ale to nie wszystko. Nie mogłem nawet szczytować. Po trzech orgazmach Victorii nareszcie osiągnąłem swój.
Byłem zaskoczony, kiedy obudziła się w normalnym stanie ponieważ porządnie ją przeleciałem.
Popatrzyłem na nią, kiedy spała ciasno owinięta prześcieradłem, oczywiście naga.
Jak zawsze, cicho chrapała przewróciłem oczami i zabrałem telefon.
- Czy mogę prosić zwykle śniadanie na górę. Jesteśmy w łóżku. - mruknąłem.
- Tak, proszę pana. - powiedziała Eve a ja się uśmiechnąłem.
Sobota. Jedyny dzień w który mogę się zrelaksować.
Przesunąłem palcem bo obojczyku Victorii, a ona westchnęła.
Jeśli nie byłoby tego efektu ubocznego dalej brałabym te antydepresanty, tylko dla niej.
Jestem taki zły.
Westchnąłem szybko, zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Re, uświadamiając sobie że już nie śpi i się na mnie patrzy.
Mały uśmieszek wyszedł na jej usta.
- O czym myślisz?
Powstrzymałem się od przewrócenia oczami.
- Myślę o tych antydepresantach. - uśmiechnąłem się. - Jak się czujesz?
- Po tej nocy jestem obolała.
Uśmiechnąłem się.
- Dobrze, lubię kiedy jesteś obolała.
Przewróciła figlarnie oczami i zmarszczyła brwi.
- Która godzina?
- Prawie 11, śpiąca królewno.
Obróciła się, żeby poszukać czegoś po drugiej stronie łóżka. Tabletka. Victoria położyła się s powrotem i wzięła do ust tabletkę nawet nie popijając jej wodą.
- Dla ciebie jest okey robić coś takiego?
Pokiwała głową.
- Amber zawsze tak robiła i nic jej nie jest.
- Nie chce żebyś się zadławiła, to wszystko.
Przysunąłem ją bliżej do siebie, i w tym monecie ktoś zapukał do drzwi.
Uśmiechałem się, odsunąłem na bok kołdrę i wyszedłem z łóżka. Rozciągnąłem się, a Victoria zaczęła gwizdać.
- Niezły tyłek Malik.
Podszedłem do drzwi ale za nim je otworzyłem włożyłem na siebie t-shirt.
- Dzień dobry Panie Malik.
- Eve. - powiedziałem i zabrałem od niej tacę.
- Dziękuje.
- Poczta ze wczoraj jest na tacy. - powiedziała i zamknęła drzwi.
Wróciłem do sypialni.
Victoria usiadła, a ja położyłem tacę na łóżku.
- Łóżko w śniadaniu! - uśmiechnęła się.
- Masz na myśli śniadanie w łóżku. - zadrwiłem.
- To to samo. - powiedziała i zabrała kawałek tosta z tacy.
Pocałowałem ją w policzek i usiadłem obok niej zabierając pocztę.
Podałem Victorii jej listy a ona podziękowała mi pocałunkiem.
- Poczta w sobotę? To dziwne. - mruknęła.
- Jest ze wczoraj. - powiedziałem, a ona zgodziła się ze mną po zobaczeniu daty na kopertach.
Później przejrzę moje listy na razie jestem cholernie głodny.
- Zayn. - powiedziała.
Popatrzyłem na nią, a ona podała mi kopertę.
- Co to jest?
- To jest list.
Przewróciłem oczami, no co ty kurwa.
- Od kogo?! - zapytałem zdenerwowany.
- Więzienie w Colorado.
- Tutaj? - zabrałem jej list żeby potwierdzić moje przypuszczenie. Jebany Devon.
- Chcesz to przeczytać?
Pokręciła przecząco głową.
- Chcesz żebym ja to zrobił?
Victoria westchnęła i zabrała kopertę z mojej ręki. Wyrzuciła ją do kosza na śmieci i popatrzyła na mnie zmieszana.
- Nie zamierzam tego czytać i ty też nie.
Ale chce.
- Okay. - powiedziałem smutno. - Wracaj do łóżka.
Zabrała jogurt z tacy i ułożyła się wygodnie na moim ramieniu, po czym lekko westchnęła do siebie.
- Przestań to robić. - Zmarszczyłem brwi i zacząłem czytać gazetę.
- Co mam przestać robić?
- Rozmyślać o wszystkich rzeczach. - uśmiechnąłem się.
Przesunęła się i popatrzyła na mnie.
- Skąd wiesz o czym myślę?
- Po prostu wiem. - popatrzyłem na nią. - Robi ci się mała zmarszczka pomiędzy brwiami kiedy za bardzo o czymś myślisz.
Victoria uśmiechnęła się do mnie po czym nabrała czubatą łyżeczkę jogurtu i włożyła ją do buzi.
- O czym myślisz?
- O moim śnie.
Popatrzyłem na nią wiec moja cała uwaga skupiona była tylko na niej.
- Mam nadzieje, że to był dobry sen.
- Był. - uśmiechnęła się i zaczęła kontynuować jedzenie jogurtu.
Przygryzłem wargę.
- Ukarałeś mnie wibratorem bo nie chciałam z tobą zatańczyć. Tylko raz ci odmówiłam, była tam moja rodzina to było takie żenujące. - zarumieniła się i schowała swoją twarz w poduszkę. - Nienawidze cię za to.
Uśmiechałem się lekko na to wspomnienie, ale to nie polepszyło mojego nastroju.
- Przepraszam. - mruknąłem.
- Zawsze się zastanawiam czy nadejdzie dzień w którym będę się z tego śmiać, ale ten dzień nie nadchodzi. - pokręciła głową.
- Hey. - uszczypnąłem jej policzek, wiec na mnie spojrzała. - Powiedziałem że mi przykro, nie każ mi się czuć jeszcze bardziej winny niż już się czuje.
Victoria zmarszczyła brwi.
- Nie chciałam żebyś się tak czuł.
- Wiem, ale dużo rzeczy stało się pomiędzy nami, które powinny zostać zapomniane.
Westchnęła.
- Przepraszam, nie zdaje sobie sprawy co mówię dopóki ty czegoś nie powiesz. Ale musisz zrozumieć że niektóre wspomnienia są cudowne i warto je pamiętać. Nie wszystkie są złe.
- Nie moje. - pokręciłem głową.
Zgodziła się lekko zirytowana.
- Okay. Przepraszam. Ciągle mówię żebyśmy zostawili przeszłość za nami i ruszyli do przodu, a teraz do niej powracam. Przepraszam.
- Jest okay. - powiedziałem.
Dokończyłem moją kawę i położyłem kubek s powrotem na tackę, kiedy Victoria "przypadkowo" straciła go na ziemie żeby mnie rozzłościć.
- Skarbie, będziesz musiała pracować swoimi ustami następnym razem żeby dostać trochę tego. - powiedziałem złośliwie.
- Nie. Nie chce uprawiać teraz seksu.
Dotknąłem mojego serca i udałem że umieram z bólu a ona zaczęła się śmiać. Popatrzyłem na nią i włożyłem jej pasemko włosów za ucho po czym położyła się na moim torsie.
- Trzy tygodnie. - mruknęła.
Uśmiechałem się.
- To bardzo długo. - Victoria jęknęła.
- Możemy jechać do Vegas? - zaoferowałem a ona zachichotała.
To najlepszy dźwięk dla moich uszu.
- Więc Vegas! - popatrzyła na mnie.
- Vegas baby.
- Myślisz że twój ojciec mógłby przyjść? - zapytała, przestałem bawić się jej włosami i westchnąłem.
- Nie wiem, pomimo tego co zrobił chce żeby tam był. Może oczekiwać czegoś tradycyjnego. - mruknąłem.
- Tradycjonalny czyli kościół czy tradycjonalny czyli muzułmański?
- Tak Victoria po Muzułmańsku.
Uderzyła w moją klatkę piersiową.
- Nie jestem nauczona okay! Przynajmniej nie powiedziałam po Indiańsku!
- Okay, Okay. - uśmiechnąłem się. - Chce cię po prostu poślubić do chuja a później mieć z tobą dzieci. Umowa?
Victoria nie odpowiedziała. Siedziała na łóżku oszołomiona.
- Naprawdę? - zapytała.
- Naprawdę. - wzruszyłem ramionami.
Moje serce biło zadziwiająco za szybko.
- O jakim 'później' mówimy Malik?
Zmrużyłem oczy.
- Nie tak szybko jak myślisz Greene.
Uśmiechnęła się.
- Dalej mam nadzieje że pierwsza będzie dziewczynka.
- Dziewczynka? Jeśli będę musiał znaleźć profesjonalistę który powie mi w które dni mam uprawiać z tobą seks żeby był chłopiec to zrobię to.
- Naprawdę chcesz chłopca?
- Tak.
- A co jeśli będą bliźniaki?
- Nie mam bliźniaków w mojej rodzinie.
- Ja mam. - zmarszczyła brwi.
- Wtedy będziemy mieć problem. - powtórzyłem jej czyn i zmarszczyłem brwi.
- Jedyny problem który teraz mamy to twój penisek który nie chce stawać.
- Penisek?!!
- Penisek. - zaczęła się śmiać a zaskakujące było to że ja też się śmiałem.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć jaj telefon zaczął dzwonić a Victoria zaczęła go szukać aby odebrać.
- Halo?
Spojrzałem na dol na bałagan który zrobiła na podłodze i zmarszczyłem brwi kiedy Victoria wyskoczyła z łóżka.
- Okay dziękuje! Będę tam w ciągu paru minut. - odłożyła telefon, a ja przechyliłem głowę w zmieszaniu.
- Gdzie idziesz?
- Moja sukienka przyszła!
Zmrużyłem oczy.
- Jaka sukienka?
- Sukienka ślubna. - uśmiechnęła się. - Muszę zadzwonić do Amber!
- Zapłaciłaś już za nią? - zapytałem.
- Jeszcze nie.
Wstałem gwałtownie z łóżka i podszedłem do szafy żeby znaleźć jeden z moich portfeli.
- Victoria. - powiedziałem kiedy zabrałem z pułki klucze do jej samochodu. Podeszła i zabrała jeden z płaszczy z wieszaka.
- Tak?
- Masz. - dałem jej mój portfel i klucze, a ona zmarszczyła brwi.
- Nie, nie potrzebuje...
Przyciągnąłem ją bliżej i pocałowałem żeby się zamknęła.
- Weź to i idź.
Westchnęła i uśmiechnęła się.
- Dziękuje.
- Nie mogę się doczekać żeby zobaczyć cię w tej sukience. - oparłem się o ścianę i popatrzyłem na nią.
- Nie mogę się doczekać żeby do chuja cię poślubić.
Przyciągnąłem ją do siebie.
- Kocham cię. - pocałowałem ją w szyje a później w ten mały nos a później w kącik ust.
Zachichotała i pocałowała mnie w usta.
Nie mogę się od niej oderwać.
Ona sprawia że czuje się nie do opisania.
- Zayn. Muszę iść. - mruknęła pomiędzy pocałunkami.
Odeszła ode mnie kilka kroków i się obróciła.
- Kocham cię mocniej. - uśmiechnęła się.
Patrząc na nią próbowałem przekonać siebie że ta piękna dziewczyna która stoi na przeciwko mnie będzie moją żoną.
Muszę zadawać sobie to pytanie codziennie żeby przekonać się czy to nie jest sen. Żaden mężczyzna który jest tak zimny jak ja nie zasługuje na miłość kogoś tak ciepłego jak ona.
- Mamy degustacje ciast dziś po południu. - przypomniałem jej, ale raczej bardziej sobie.
- Wiem, nie mogę się doczekać żeby zjeść tort!
Uśmiechałem się kiedy Victoria kontynuowała drogę do drzwi.
- Nie myśl o mnie pod kątem seksualnym kiedy wyjdę skarbie. - zachichotała. - I nie pracuj. Jest sobota.
I zrobiłem dokładnie odwrotnie.
Nie ma jej, więc nie mam nic lepszego do roboty niż pracować.
- Wysłałaś już im ten fax? - zapytałem zirytowany.
- Tak proszę pana.
Zakończyłem moją rozmowę z Leigh i odłożyłem telefon.
Położyłem papiery obok faxu. Po przeczytaniu malutkich numerów usłyszałem nadchodzące kroki, więc szybko włożyłem arkusze do teczki.
- Naprawdę? pracujesz!
- Nie... - uśmiechnąłem się a Victoria weszła do środka z torbą na sukienki przewieszoną przez ramię.
- Kłamca. - zmrużyła oczy. - Mówiłam ci żebyś nie pracował. Potrzebujesz przerwy.
Zgodziłem się.
- Ale nie mam nic innego do roboty.
Zmniejszyłem dystans miedzy nami i pocałowałem ją w szyje.
- Naprawdę chciałabym pokazać ci moją sukienkę, ale nie mogę. Oh zapomniałabym Amber i Matt zaprosili nas na dziś na obiad.
Włożyła sukienkę do jednej z głębokich szuflad.
- Amber. - przewróciłem oczami. - Dlaczego nie możesz przyjaźnić się z kimś miłym?
- Amber jest miła. - Victoria zmarszczyła brwi. - Wiem że się nie lubicie ale byłoby miło gdybyście przynajmniej się dogadywali a nie kłócili.
- Wiec teraz zmienisz się w pannę młodą z piekła rodem?
Uderzyła mnie w ramie.
- Nie prawda.
- Przestań mnie bić. - powiedziałem śmiejąc się.
Uśmiechnęła się i lekko uderzyła mnie w rękę. Schyliłem się aby ją podnieść. Zabrałem ją na ręce i ruszyłem w stronę łazienki. Dałem jej klapsa w tyłek a ona oddała mi tym samym śmiejąc się cicho.
- Zayn postaw mnie na podłodze albo cię ugryzę.
- Wtedy ja też cię ugryzę. - odpowiedziałem.
Otworzyłem drzwi od przyszycia i przekręciłem kran tak aby leciała z niego zimna woda.
Victoria wstrzymała oddech i zaczęła się wiercić w moich rękach.
- Nie, Zayn!
- Tak, Zayn! - przedrzeźniałem ją.
- Nie! - pisnęła kiedy położyłem ją lekko nad zimną wodą i przywarła do mnie tak mocno że nie chciała mnie puścić.
- No dalej! - powiedziałem.
- Nie!
Wziąłem głęboki wdech i wszedłem razem z Victorią pod wodę.
- Jest taka zi-zi zimna. - oddychała bardzo szybko kiedy chciałem postawić ją na podłodze.
Powoli przekręciła kran i woda zmieniła się z zimnej na ciepłą.
- Wiesz co? sprawię że znowu ci stanie.
- Oczywiście że to zrobisz. - ściągnąłem koszulkę i rzuciłem na mokrą podłogę a Victoria zrobiła to samo ze swoją bluzką.
- Obróć się. - mój głos był szorstki a ona od razu spełniła moje żądanie.
Zwinnym ruchem zdjąłem jej biustonosz i rzuciłem za siebie.
Mój telefon zaczął dzwonić. Serio, kurwa.
- Malik.
- Trzy tygodnie?!
Nie odpowiedziałem.
- Trzy tygodnie Zayn?!
- Emma. - powiedziałem.
Uwaga Victorii skupiła się na mnie kiedy padło imię Emmy.
- Jesteś zaręczony. - zaczęła spokojnie.
- Jestem.
- Bierzesz prysznic? - brzmiała na zirytowaną.
- Tak.
- Nie masz godności Zayn. Jesteś zaręczony.
- I zakochany. - powiedziałem dosadnie.
- Wiec kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? - zapytała surowo.
- Jak się w ogóle dowiedziałaś? - zapytałem.
Victoria spojrzała na mnie i zmrużyła oczy.
- Twoja matka powiedziała mi na lunchu. - wyjaśniła.
- Miałem ci powiedzieć.
- Miałeś? Czy po prostu tak mówisz?
Przewróciłem oczami.
- Masz do cholery jakich problem z moimi zaręczynami?
- Nie jest trochę za wcześnie na to wszystko nie sądzisz?
Zmrużyłem oczy kiedy Victoria pocałowała mnie w szyje.
- Nigdy nie jest za wcześnie kiedy wiesz że spotkałeś swoją bratnią dusze. - powiedziałem i dotknąłem ust Re.
Uśmiechnęła się, przybliżyłem się żeby ją pocałować.
- Wiem. Tylko nie popełnij tego samego błędu co ja.
- Nie popełnię. Victoria i ja nie jesteśmy w żadnym aspekcie jak ty i Tyler. Jesteśmy zakochani i bierzemy ślub. Nie obchodzi mnie co ty albo ktokolwiek inny o tym sądzi. - powiedziałem.
- Po prostu... Zayn to twoja pierwsza miłość.
- I będzie moją ostatnią. - zakończyłem rozmowę a Victoria popatrzyła na mnie w zdziwieniu.
- Emma była ostatnią osobą o której bym pomyślała że dzwoni. - powiedziała cicho.
- Powiedzmy to głośno ona jest bardzo szczęśliwa że jesteśmy zaręczeni. - powiedziałem sucho.
- A pro po, zaprosiłam ją.
- Zaprosiłaś ją na co?
- Na nasze wesele.
- Po co?
- Ponieważ po mimo waszej przeszłości ah nienawidzę tego mówić ale ona jest jednym z powodów dla którego ty to ty była częścią twojego dzieciństwa. - przerwała.
Nienawidziła jej kilka miesięcy temu. Ironia.
- I nie byłoby to dziwne gdyby nie było tam Emmy kiedy twoja matka myśli ze jesteście przyjaciółmi? - popatrzyła mi w oczy a ja przytaknąłem.
- Okay, okay masz racje. Dalej przyzwyczajam się do tego że zaczęłaś ją trochę lubić.
Uśmiechnęła się, zakręciła kran prysznica i otworzyła drzwi, które zamknąłem sekundę później.
- Nie skończyliśmy. - potarłem ręce.
***
Bałem się tego obiadu u Amber przecież ona mnie otruje.
Podwójna randka którą zaplanowała właśnie sie zaczyna i nie mógłbym być już bardziej wkurwiony.
- Uśmiech. - poprosiła Victoria kiedy szliśmy do prywatnego pokoju.
Udałem że się uśmiecham a ona przewróciła oczami.
Objąłem ja w pasie i pocałowałem w szyje.
- Wyglądasz pięknie.
- Przestań to mówić. - zaczerwieniła się.
- Ale to prawda. - powiedziałem kiedy weszliśmy do pokoju.
Zmarszczyłem brwi momentalnie gdy ujrzałem więcej osób niż oczekiwałem czyli Amber i Matt'a.
Było tam więcej osób niż przewidywałem i mój lęk powrócił na nowo.
- Co do chuja? - powiedziałem głośno oddychając, a Victoria zmarszczyła brwi w zmieszaniu.
- Jesteście wcześniej! - Amber się skrzywiła i podeszła do nas. - Ugh, zepsuliście to! - odwróciła się do wszystkich którzy nas obserwowali.
Rozglądnąłem się po pokoju i dostrzegłem kilka znajomych twarzy. Ale zgaduje że większość tych ludzi to krewni Victorii ze strony jej ojca.
- Wszyscy - Amber zaczęła i momentalnie zapadła cisza. - Powitajmy pannę młodą i pana młodego! Re! - Victoria się uśmiechnęła a ja przewróciłem oczami.
- I Zayn'a. - powiedziała po chwili.
Ująłem Victorię za nadgarstek.
- Po co to wszystko?
- Nasz obiad zaręczynowy. Nie ma za co. - mruknęła i podeszła do rodziny.
Przełknąłem ślinę kiedy wszystkie oczy zwróciły się na nas.
- Wiedziałaś o tym? - zapytałem.
Pokręciła przecząco głową.
- O mój Boże Graham!
Podeszła to jakiegoś dziadka z plastikowym uśmiechem na twarzy. Graham.
- Dobrze cię znowu widzieć Zayn.
Uspokoiłem swój oddech kiedy zobaczyłem że ojciec Victorii do mnie podchodzi. Podałem mu dłoń.
- Mr. Greene. - powiedziałem.
- Zaręczyny co?
Uśmiechałem się ale natychmiast przestałem.
- Nie miałem jak się z tobą skontaktować żeby zapytać o pozwolenie o jej rękę. - skłamałem nie miałem odwagi żeby go zapytać.
- Masz moje pozwolenie. Ale muszę z tobą porozmawiać chodź ze mną. - ruszył w stronę wyjścia z pokoju do którego ja i Victoria weszliśmy przed chwilą.
Popatrzyłem na Re która rozmawiała z Graham'em i podążałem za jej ojcem do kącika palaczy.
Patrzył na mnie ale nic nie mówił, włożyłem ręce do kieszeni i nerwowo czekałem co się stanie.
Położył mi rękę na ramieniu a ja się lekko odsunąłem kiedy złapał ze mną kontakt wzrokowy.
- Victoria. - zaczął. - Moja była żona powiedziała mi coś o tobie Zayn.
Nerwowo zamrugałem.
- Biłeś moją małą dziewczynkę?!!!
Otworzyłem moją buzie, ale nie mogłem nic powiedzieć.
Kiedy zaczął mówić dalej był coraz bardziej zdenerwowany.
- Cokolwiek tobą kieruje chłopcze, lepiej żebyś przestał i to teraz.
Ooooooo nie, boje sie ze ojciec Re powie cos Zaynowi i Zayn bedzie wkurzony na siebie :c.
OdpowiedzUsuńAle i tak mega ze sa szczesliwi, slodziaczki :D.
O ja pierdziele :ooo
OdpowiedzUsuńomg omg omg chcę już next!
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńJejku, jak fajnie, że między Zayn'em a Re wszystko się układa i jest ok <3 W ogóle on powiedział, że chce mieć dzieci i jeszcze to szukanie profesjonalisty, żeby był chłopiec haha - bosko. Trochę martwi mnie ten list z więzienia, ale mam nadzieję, że to nic poważnego i mocno nie namiesza. No cóż Zayn'a czeka poważna rozmowa z przyszłym teściem... Kurcze, zaczęło się poważnie, ale w końcu powiedział, że zgadza się na ślub, więc myślę, że będzie ok, oby tylko Zayn nie zaczął się znowu obwiniać, czy coś...
Bardzo dziękuję za rozdział i jak zawsze czekam na kolejny ;)
Buziaki i do następnego xx
Zayn i Re to najsłodsza para ever ... jak dla mnie juz zachowują się jak małżeństwo :)
OdpowiedzUsuńSuknia Victorii pewnie śliczna tak samo jak ona.
No, no Amber zrobiła 'miłą' niespodzianke Zayn'owi i Re z tym obiadem zaręczynowym .. właściwie to nie taka 'miła', bo Zayn'owi się troche oberwie chyba ew :/
A było tak pięknie :3
Ale nie ma co rozpamiętywać przeszłości, było = minęło
Malik sie zmienił <3
Ogólnie rozdział nfuebfueurenyr !
Czekam na następny i pozdrawiam xx /@luuvmyzaynxx
PS Ta pieprzona Emma, zawsze musi przerwać w fajnym momencie
cudowny rozdział ale końcówka mnie zdołowała omg a było tak dobrze już xd
OdpowiedzUsuńdodawaj nexta jak najszybciej :)
pozdrawiam :) x
jaka niespodzianka :) super ;d
OdpowiedzUsuńże wat?!
OdpowiedzUsuńomg+ dziekuje za tlumaczenie!:)
OdpowiedzUsuńOmg
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial! czekam na nastepny
Dziekuje za tlumaczenie:) xx
jestem ciekawa jak zayn się wytłumaczy xD dziękuję za rozdział! jesteście wspaniałe! @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńCudoooo♥♥
OdpowiedzUsuń@blanka1499
koniec w takim momencie.. :c
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńPojebało do końca tą matkę Victorii ?
OdpowiedzUsuńZjebana suka.. -,-
Jak Viki się dowie, to ją zapieprzy..
I tak mnie ciekawi co było w tym liście..
Może Dev dowiedział się o ślubie jakoś... hymmm interesujące :3
O cholercia. List od Devona. O cholercia. Emma. O cholercia. Tata Re. O cholercia.
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńkiedy next? :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Was, za tłumaczenie! Po prostu uwielbiam!
OdpowiedzUsuńAle mam pewną uwagę. :)
Otóż kilka razy powtórzył się zwrot ''s powrotem'' podczas, gdy powinno być ''z powrotem''
Taka drobnostka, ale jednak przeszkadza. :')
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmfg nienawidzę matki Victorii :/
OdpowiedzUsuńAch te moje 2 zakochańce <33
Cuuudowny rozdział :)
Do następnego xx
Czekam z niecierpliwością :)
Kiedy nowy? :)
OdpowiedzUsuńhej zna moze ktos jakis ff co w nim jest gwalt i przemoc itp... xd
OdpowiedzUsuńchciala bym cos takiego poczytac zeby byl z harrym czy cos byle by nie JB :)
dzieki xx
kiedy nowy? :)xd
OdpowiedzUsuńCudowny <3 nie moge sie doczekac kolejnego ��
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?!?!
OdpowiedzUsuń