poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 31 - "Sny."

Popatrzyłem w lustro na moje marne odbicie.
Chciałem walnąć się w twarz.
- Zayn jesteś gotowy skarbie? - Trisha weszła do środka i stanęła obok mnie. - Wiem, że to jest dla ciebie ciężkie, ale tak będzie najlepiej. - szepnęła.
- Nie mogę.
- Możesz. Popatrz na mnie, jeśli chcesz żebym z tobą poszła to zrobię to. 
Pokręciłem głową. Poczułem jak rośnie mi gula w gardle. Przełknąłem ślinę ale nie wiele to pomogło zawsze coś. Czułem się taki pusty i smutny jednocześnie.
I samotny.
- Amber idzie ze mną. - zmarszczyłem brwi.
- Okej, więc lepiej chodźmy.
Zgodziłem się i podążyłem za nią.
***
Mój niepokój zaczął rosnąc kiedy zbliżaliśmy się bliżej do domu pogrzebowego, moje ręce zaczęły się trząść.
Wziąłem pudełko z tabletkami, wysypałem dwie i połknąłem je przepijając wodą. Popatrzyłem niżej, żeby się trochę uspokoić, ale moje oczy powędrowały na obrączkę ślubną, pokręciłem głową.
Allison zaczęła płakać kiedy się obudziła, chwyciłem ją za rękę i wyjrzałem przez okno. Dojechaliśmy. 
Wszyscy i wszystko było czarne.
Wyszedłem z auta i położyłem rękę na plecach Allison.
Ledwo wyszliśmy i Victoria do mnie podeszła.
- Zayn.
Odwróciłem się, i przyciągnąłem ją w uścisku a ona zaczęła płakać w moje ramię.
- Będzie dobrze.
- Tęsknię za nią. - mówiła przez płacz.
- Ja też. - wyszeptałem.
Usłyszałem Allison za mną, która zaczęła płakać jeszcze bardziej, więc puściłem Victorię tylko dlatego żeby na nią spojrzeć.
- Była już taka duża. - wstrzymała się na chwilę od płaczu.
Lekko się uśmiechnąłem i zamknąłem drzwi od samochodu podchodząc do Victorii.
Kiedy wszedłem do środka, wybrałem miejsce najdalej od przodu jak to tylko możliwe. Z tyłu gdzie nikt mnie nie zobaczy popatrzyłem na trumnę, która była naprzeciwko mnie.
To była jedyna rzecz jaką widziałem. Zamknąłem oczy i pochyliłem głowę na siedzeniu przede mną. 
Łzy zaczęły płynąć z moich oczu, kiedy przypomniały mi się czasy w których byliśmy szczęśliwi.
Ludzie ciągle podchodzili do mnie pytając się czy wszystko okej, jak się czuje.
A jak mam się czuć kurwa?!
Całe pomieszczenie zapadło w ciszę kiedy Trisha do mnie podeszła.
- Jesteś już.
Wytarłem resztki łez z moich policzek i podszedłem do rodziny i przyjaciół.
Obróciłem się do Victorii i zabrałem moją córkę od niej, żeby podejść do trumny i popatrzeć do środka na Victorię.
Gula w moim gardle znowu się pojawiła.
Moja żona.
Ja powinienem być w tej trumnie. Nie ty.
Każdy kolejny dzień stawał się coraz cięższy.
Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo mnie zmieniłaś. 
Przywiązanie, lojalność.
Miłość.
Wszystko mnie zmieniło. Nie byłem dokładnie pewien jak to mogło stać się w kilka miesięcy, ale kiedy coraz częściej byliśmy bliżej, ja przyzwyczajałem się do tego.
Serce, które było "wyłączone" na tak długo otworzyło się dla Victorii.
Ona jest powodem tego jakim mężczyzną jestem teraz.
Popatrzyłem niżej na te piękne oczy w których się zakochałem i westchnąłem cicho, mentalnie przygotowując się na słowa, które nie sądziłem że wypowiem w tak młodym wieku. 
Przełknąłem ślinę patrząc na Victorię. 
- Dziękuje wszystkim za przyjście. - powiedziałem.
- To okropne że jesteśmy tu wszyscy w tak smutną okazję.
Allison bawiła się moim krawatem, kiedy chciałem kontynuować moją mowę ale nie mogłem. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, popatrzyłem na podłogę chciałem schować się gdzieś, żeby nikt nie mógł na mnie patrzeć.
- Nie mogę tego zrobić. - pokręciłem głową, i spojrzałem na rozmazaną twarz Trishy siedzącej obok Victorii.
- Zayn.
Trisha podeszła bliżej.
- Dlaczego kazałaś mi to zrobić?! - krzyknąłem.
- Ponieważ, to dla ciebie dobre.
- Jak mówienie o mojej zmarłej żonie może być dla mnie dobre?! Ona odeszła! Rozmawianie o niej nie przywróci jej z powrotem! 
Trisha podeszła do mnie i mnie przytuliła. Allison zaczęła się nerwowo kręcić na moich rękach.
 - Waliyha weź Allison i wyjdźcie na zewnątrz. - powiedziała.
Waliyha?
"Zayn!"
Waliyha zabrała ją a ja popatrzyłem na Trishe. Moja złość rosła coraz bardziej.
- Jesteś jej mężem, to normalne że powinieneś...
- Ona nie żyje mamo! Nie żyje! Była jedyną osobą, którą kochałem a teraz jej nie ma! Została wyrwana ze mnie!
"Zayn!"
- Musisz ruszyć do przodu.
- Ruszyć? Jak mam to zrobić kiedy ją kocham!
"Zayn!"
Obudziłem się i pierwsze co zobaczyłem to Victoria potrząsająca moim ramieniem. Światło się świeciło, zauważyłem też że pościel i kołdra są na podłodze.
- Re. - z trudem łapałem powietrze.
- Co się stało Zayn?
Zamknąłem oczy i zamrugałem kilka razy, żeby widzieć poprawnie. Przyciągnąłem ją bliżej i przytuliłem. Złapałem jej twarz i pocałowałem zanim zdążyła coś powiedzieć, albo o coś zapytać. 
- Zayn, powiesz mi co się dzieje?
Podniosłem się wyżej by móc popatrzyć jej w oczy. Nie zrobiłem tego, tylko położyłem się na jej klatce piersiowej. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. 
- Kochanie, co się stało? - powiedziała łagodnie.
Nie odpowiedziałem jej, tylko zacząłem bawić się jej pierścionkiem zaręczynowym.
- Byłaś martwa. - wyszeptałem, nie mogłem nawet rozpoznać swojego głosu. - Byłaś martwa. Dlaczego zawsze umierasz w moich snach?! - krzyknąłem i usiadłem na łóżku.
Wzięła głęboki wdech.
- Mieliśmy dziecko. - powiedziałem, i zamrugałem kilka razy. - To była dziewczynka. Jej imię to Allison.
- Allison? - ledwo usłyszałem co powiedziała. - Podoba mi się to imię. - uśmiechnęła się, ale wiem, że chciała odciągnąć tym moje myśli od snu. To działało, ale ja nie mogę tak żyć.
- Twoje drugie imię. 
Victoria Allison Malik.
Victoria znowu się uśmiechnęła. 
- Ally.
Skróciła je, a ja ledwo się powstrzymałem, przed rozpłakaniem się na dobre.
- Allison Malik. Była piękna. Miała twoje oczy. 
- Poważnie? Mam oczy jak siki. - uśmiechnęła się, a ja przewróciłem oczami.
- Wcale nie Victoria, nie są koloru sików. - podniosłem brew.
Chwyciła moją twarz i przysunęła ją tak żebym mógł popatrzeć jej w oczy.
- Kocham cię, i nie stracisz mnie dopóki się nie zestarzejemy i nie umrę z naturalnych przyczyn. Jak atak serca, albo starość. - zaśmiała się, a ja przygryzłem wargę.
- Człowiek może umrzeć od bólu serca. - zaznaczyłem.
- Jak bardzo chorobliwe jest to że mi to mówisz? - mrugnęła do mnie.
- To prawda. Mój ojciec jest przykładem.
Jej oczy się rozszerzyły. 
- Nie zamierzam umrzeć w najbliższym czasie. Jeśli już to kiedy będę stara. Ale pamiętaj nie możesz popełnić samobójstwa. Nigdy.
- Zrobiłbym to dla ciebie.
- Zayn! - powiedziała groźnie. - Przestań tak mówić!
Przewróciłem oczami i położyłem się z powrotem na podrożce, podnosząc telefon z szafki.
- Która godzina?
- Czwarta rano.
Zmarszczyłem brwi. 
- Nie chcę cię stracić. 
- I nie stracisz. - wyszeptała patrząc na mnie. - Nie teraz. Nigdy.
Przełknąłem ślinę.
- Dlaczego, to takie trudne dla mnie, żeby rozróżnić sen od rzeczywistości?
Odwróciłem wzrok od telefonu i popatrzyłem na Victorię.
- One są tak bardzo realne? - zapytała.
Kiwnąłem głową. 
- Nie wiem co się dzieje. - powiedziałem płaczliwym głosem.
- Może powinniśmy zobaczyć do sennika? 
- Takie coś wogóle istnieje? - zmarszczyłem brwi.
- Istnieje. Może jest jakiś inny powód tych snów.
- Ale to nie wyjaśni snów Amber. - przewróciłem oczami.
Nigdy więcej.
- Moja mama jest prawdziwą maniaczką jeśli chodzi o spirytualizm, przechodziłam przez to kiedy mieszkałam w Kalifornii. Miała nawet takie fazy, że kontaktowała się z drugą stroną. To było dziwne. Ale senniki są raczej dokładne. 
- Myślę, że twoja matka jest trochę pomylona. - powiedziałem złośliwie, a ona uniosła brew.
Kiwnąłem głową. 
- Okej, jeśli pomoże mi to dowiedzieć się chociaż trochę o tych snach to możemy spróbować. Nie to że w to wierzę. 
Popchnęła mnie tak żebym spadł z pozycji siedzącej na plecy i położyła się obok mnie.
- Oh Zoozoo. Dlaczego nie możesz mieć normalnych mokrych snów? - zakpiła.
- Zoozoo? - podniosłem brew.
- Zoozoo. - zgodziła się.
Uśmiechnąłem się.
- Może Zoozoo będzie naszym zawsze?
Popatrzyła się na mnie. 
- O mój Boże, oglądałeś to?!
Przewróciłem oczami.
- Poniekąd.
Zaśmiała się, i powiedziała typowe "aw" z nutą uznania.
- Płakałeś?
- Nie. Victoria. Nie płakałem.
- Byłeś smutny?
- Trochę, ale nie płakałem.
Zaczęła mi się uważnie przyglądać.
- No dobra, może trochę.
Zaśmiała się.
- Aw, jesteś taki słodki. To było smutne. Nie zamierzam się oceniać.
- Śmiałaś się ze mnie!
- A co myślałeś, że zrobię? 
Przysunęła się bliżej, położyła się na moim torsie przytulając się i zamykając oczy.
- Dobrze się czujesz? - zmarszczyłem brwi.
- Tak. Mam ostatnio straszną migrenę.
- Czemu? - popatrzyłem na nią zmieszany.
- Nie wiem. Ale oprócz tego czuje się dobrze.
- Mam nadzieje. Jestem głodny. - mruknąłem, a ona się uśmiechnęła się. - Myślisz, że obsługa pokojowa jest dostępna o tej godzinie?
Zabrałem telefon i kiedy zorientowałem się że jest zamówiłem typowe angielskie śniadanie. Victoria zamówiła skrzydełka z kurczaka, tort lodowy i Doritos. 
Nie mogłem się powstrzymać przed śmiechem, no ale kto zamawia takie rzeczy o czwartej rano.
Kiedy nasze zamówienie przyszło, Victoria zdecydowała się znowu oglądnąć pieprzoną winę twoich oczu znowu, albo jak to się tam nazywało kiedy ja jadłem śniadanie.
- Jak możesz jeść tak dużo i dalej wyglądać tak dobrze jak teraz? - zapytałem, kiedy brała kolejny kawałek ciasta.
Zamówiła cały tort lodowy. Cały.
Wzruszyła ramionami i złapała się za głowę. 
- Zamrożenie mózgu!!
- Jesz więcej niż ja. 
- Kocham jedzenie. (ona to ja dosłownie haha) - wymamrotała pomiędzy kolejnymi gryzami.
- Wiem, że kochasz. - uśmiechałem się. - Mamy dziś rano testować menu, nie zapomnij.
Zdałem sobie sprawę, że dochodzi już siódma rano, więc zdecydowałem się pójść pod prysznic.
Wracając do pokoju zastałem płaczącą Victorię, ale szybko zdałem sobie sprawę, że to sprawka filmu.
- Drugi raz a tu dalej płaczesz?
- To smutne okay? Jak on nie zasłużył na śmierć! - powiedziała po czym wytarła łzy z policzków i wysiąkała nos w chusteczkę.
- Potrzebujesz więcej chusteczek madam? - uniosłem brew, a ona rzuciła we mnie rolką papieru toaletowego. 
Uśmiechnąłem się do siebie i odrzuciłem jej rolkę z powrotem. 
- Chodź kochanie, musisz się ubrać.
******
Po degustacji menu, polecieliśmy z powrotem do Londynu i wróciłem do pracy.
Postanowiłem posłuchać pomysłu Victorii, żeby zobaczyć się z kimś kto pomoże mi zinterpretować moje sny. Nie chciałem robić tego na swoją rękę z jakimś sennikiem. Spotkam się z nim dziś w moim apartamencie. 
Ale moja główna sprawa to zobaczyć się z Dr. Calvert.
Dojechałem dziesięć minut później, kiedy skończyłem pracę i złapałem ją tuż przed końcem jej pracy. Była wyraźnie zaskoczona kiedy mnie zobaczyła, ale tego nie skomentowała.
Może powinienem zadzwonić.
- Śmiało wchodź. - powiedziała zmęczona.
Położyła swoje klucze na biurku i odprawiła nową recepcjonistkę. 
- Wody? - zapytała.
- Nie. Chciałem pogadać.
Kiwnęła głową.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Teraz jest okay, wczorajsza noc to inna historia.
Wyjaśniłem wszystko dokładnie przypatrując się jej i temu czy wyraża jakieś emocje. Jedyne co zauważyłem to rozczarowanie.
- Co cię do tego skusiło? Myślisz że na to zasługujesz?
Kiwnąłem głową.
- Żałujesz tego?
- Nie.
- Czemu?
- Ponieważ, to pozwala mi uspokoić moje nerwy i to co czuję.
- Dlaczego znowu się okaleczyłeś?
- Nie miałem innego wyjścia. - wzruszyłem ramionami.
- Rozmowa pomaga, prawda?
Znowu wzruszyłem ramionami.
- Nie zawsze. Często jestem zbyt sfrustrowany. Próbuję, być chociaż trochę spokojny, ale rzadko mi się to udaje. 
- Co zmusza cię do reagowania w ten sposób?
Westchnąłem. Wiedziałem co, ale nie chciałem tego mówić.
Ale musiałem.
- Nie lubię tego całego pomagania mi przez kogoś.
- Ah, teraz to ma sens Zayn.
Wyjaśniła mi wszystko, ale zajęło mi to chwilę żeby zrozumieć co do mnie mówi. Byłem w pokoju, ale myślałem o czymś innym.
Powinienem słuchać, ale byłem zbyt roztargniony. Może kiedy będę leżał w łóżku próbując zasnąć przypomni mi się ta sesja.
Zanim wyszedłem, zapłaciłem jej więcej za dodatkową nadgodzinę i wróciłem do apartamentu.
Kiedy wszedłem do salonu zauważyłem Victorię rozmawiającą z facetem za stołem. 
Upuściłem moją aktówkę na ziemię, powodując niepotrzebny łomot. Oboje popatrzyli się na mnie przestając rozmawiać.
Victoria popatrzyła na mnie.
- Jesteś w domu! - uśmiechnęła się i wstała.
- To jest Trevor, interpretuje sny... - przerwała na chwilę by do mnie podejść.
To musiał być pieprzony facet?!
- Skarbie, nie bądź zazdrosny. - mruknęła.
- Nie jestem! 
Dupek.
Chwyciła mnie za rękę poprowadziła do niego.
- Ty musisz być Zayn. - uśmiechnął się i wyciągnął rękę.
Po chwili wahania uścisnąłem mu rękę.
Jego woda kolońska była tak cholernie można, że miałem ochotę zwymiotować.
Trevor wyglądał na typowego menela.
Nieogolona broda, koszula w kratkę i jeansy.
- Interpretujesz sny? - zmarszczyłem brwi.
- Nie tego oczekujesz?
Nie oczekiwałem, że to zajdzie do takiego punktu. 
Popatrzyłem na Victorię.
- Dyskutowaliśmy jak wszystko działa. Powiedz mu wszystko co dzieje się w twoich snach a on wszystko wyjaśni. - powiedziała i usiadła na krześle.
- Chciał zrobić to przez telefon ale przekonałam go by tu przyszedł. 
Usiadłem na stołku obok niej i złączyłem nasze ręce.
- To wszystko? - zapytałem.
- Nie. Musisz rozebrać się do naga bym mógł zobaczyć wnętrze twojej duszy i jej emocje. - Trevor wyjaśnił.
Wstałem natychmiast a Victoria zachichotała. 
- Ona żartuje!
- Jaki to do chuja jest żart?!
- Po prostu usiądź i skończymy to raz dwa. - powiedziała zabierając moją rękę i całując mnie w szyję.
Przewróciłem oczami i nalałem sobie szklankę whiskey zaproponowałem Trevor'owi ale odmówił. Victoria została przy swoim szampanie. 
Przenieśliśmy się na kanapę Victoria usiadła obok mnie a Trevor naprzeciwko. 
- Więc, powiedz mi co się dzieje.
Popatrzyłem na Victorię a ona kiwnęła głową. 
- Co ci powiedziałam?
- Powiedz mu o swoich snach. To jest dziwne Re.
- Wiem, ale to inne doświadczenie. Może będziemy się po tym wszystkim śmiać. - wyszeptała do mojego ucha a ja przewróciłem oczami.
- Okay, więc mam sny w których Victoria umiera i nie wiem rozumiem dlaczego.
Kiwnął głową i nic nie odpowiedział. 
- Co czujesz? Widzisz ją?
- Tak. W pierwszym śnie umarła naprzeciw mnie. W drugim nie żyła ale był to jej pogrzeb. 
Victoria ścisnęła moją rękę i zaczęła pocierać swoje czoło. Zamknęła swoje oczy jakby w bólu.
Trevor patrzył na mnie ale odwróciłem wzrok na Victorię.
- Dobrze się czujesz? 
- Migrena. - mruknęła.
Pocałowałem jej czoło i objąłem ją ramieniem.
- Zazwyczaj śmierć nie oznacza tego że to naprawdę się stanie Victorii. Ona nie umrze, jeśli jest to twoja obawa. - wyjaśnił.
O dziękuje kurwa.
- Wogóle boisz się o nią? - zapytał.
Zmarszczyłem brwi. 
- Kocham ją i martwię się o nią cały czas, ale nie jakoś maniakalnie.
- Myślisz że martwisz się o nią wystarczająco? Zazwyczaj śmierć oznacza, że uważasz siebie za nie dość dobrego dla niej. Albo troszczysz się o jej zdrowie. Czasami oznacza to że nie dostajesz wystarczająco dużo uwagi i vice versa.
Popatrzyłem na Victorię a ona wpatrywała się we mnie w zmieszaniu.
- Mam też inne sny.
Myślę ze to będzie interesujące.
- Więcej?
- Z moim największym szczęściem przyjaciółka Victorii i ja nie jesteśmy blisko.
- Powiedz mi o tym. - Victoria zaśmiała się a ja lekko uderzyłem ją w żebra.
- Ale w moich snach my jesteśmy...  - przerwałem, a Trevor mrugnął do mnie.
Ty koleś jesteś psychiczny.
- Co?
- Blisko.
Wzruszył ramionami w niezrozumieniu.
O no błagam przecież nie może być aż tak tępy. 
- Jesteśmy razem. Tak jakby. Ale nie lubię jej dalej w moich snach. 
- Więc jesteście razem w twoich snach, ale ty jej nie lubisz. Potrzebuje więcej informacji. Jest tylko jeden sen?
- Dwa.
- Dwa. Okey. Opowiedz mi ten pierwszy.
Przygryzłem wargę. - Wolałbym nie.
Victoria spojrzała  na mnie.
- Wiec nie mogę ci pomóc.
- Byłem w Nowym Yorku kiedy maiłem ten sen. Wracałem z pracy do mojego apartamentu. Otworzyłem pokój hotelowy i wszystko w nim było przyozdobione jakimiś zabawkami seksualnymi. - pokręciłem głową. - Wszedłem do środka i ją zobaczyłem.
- Okay, więc co się wydarzyło?
- Była naga na moim łóżku i moim pierwszym ruchem było zakryć ją czymś ale się na mnie rzuciła. 
- Pocałowała cię? - Victoria powiedziała nagle, jej oczy pociemniały z irytacji.
Kurwa wygląda tak gorąco.
- Tak. - przełknąłem ślinę.
- Podobało ci się?
Przewróciłem oczami. 
- Victoria.
- Nie. Nie. Musimy wiedzieć. Dalej jestem lekko zmieszany z tym co dzieje się w mojej głowie. - powiedział Trevor.
Przygryzłem wargę.
- Podobało mu się. - Victoria cicho potwierdziła.
- To był tylko sen. - kaszlnąłem.
- Co to znaczy?! - zapytała, ignorując mnie.
- To wszystko znaczy napewno coś dobrego. - Trevor wyjaśnił.
- Coś więcej? - zapytałem, zdenerwowany.
- Zdradzanie swojej partnerki oznacza, kompletne przeciwieństwo w prawdziwym życiu. Zważając na to że zdradzasz ją w śnie oznacza że jesteś bardo oddany w normalnym życiu. Twój mózg się z tobą bawi. 
- Ale ten pocałunek. - zaznaczyłem.
- Ten pocałunek, który karygodnie podobał ci się we śnie znaczy że nie ufasz tej osobie w rzeczywistości.
- Co jest prawdą. - mruknąłem. - To ma sens. - kiwnąłem głową.
- Nie powiedziałeś mi że cię pocałowała. - Victoria, zmarszczyła brwi.
- Nie chciałem ci mówić bo wiedziałem że cię to zasmuci. - powiedziałem cicho.
Wzruszyła ramionami.
- Jest coś jeszcze co wasza dwójka zwariowanych dzieci chciałaby wiedzieć?
Dzieci?!
- Skąd wiesz te wszystkie rzeczy?
Westchnął i popatrzył niepewnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Przychodzą do mojej głowy w symbolach. To trudne do wyjaśnienia.
- Więc, dziękuje za twój czas. - kiwnąłem głową i wstałem, kiedy Victoria oddaliła się do łazienki po pożegnaniu się z Trevor'em.
- Nie wiem ile ci zapłacić.
- 500 funtów za sesję.
- Co?! - popatrzyłem na niego zszokowany.
- Żartuje stary. To za darmo. 
Zmarszczyłem brwi.
- Nie weź te pieniądze. - wyciągnąłem portfel i położyłem pieniądze na jego ręce.
- Dzięki człowieku. Nie musiałeś.
- W porządku jestem ci to winien.
Kiwnął głową i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się w przejściu i zbliżył się do mnie.
Zrobiłem krok wstecz.
Stary chyba nie chcesz mnie pocałować?!
- Ta przyjaciółka twojej dziewczyny o której śniłeś, trzymaj się od niej z daleka.
Zamrugałem.
- Czemu?
- Ponieważ, ona albo naprawdę cię nie lubi, albo ma fantazje na twój temat. Na podstawie tego pierścionka który Victoria ma na lewej ręce sądzę że powinieneś jej powiedzieć.
*****
- Możesz podać mi sól, proszę?
Zabrałem słoiczek i podałem go jej w ciszy. Victoria podziękowała mi i zmarszczyła brwi na moje ciche zachowanie. 
- Myślisz, że Trevor ci pomógł? - zapytała.
- Tak, pomógł.
- Oh. Ty mówisz.
Nic nie opowiedziałem.
- Co się stało?
- Nic, po prostu myślę o tym co powiedział.
Zmrużyła oczy. 
- Czyli o czym?
- Zanim wyszedł powiedział mi coś o Amber.
Victoria odłożyła nóż i widelec na talerz i uważnie mi się przyjrzała.
- Okay. Co to było?
Przewróciłem oczami i wyjaśniłem jej, co mi powiedział. Nie powiedziała nic dopóki nie doszła do wniosku, który był oczywisty dla nas obojga.
- Szczerze, to nie wiem co powiedzieć. Nie jestem jakoś szczególnie zaskoczona. - wyjaśniła.
Zmarszczyłem brwi, nie tego oczekiwałem.
- Nie jesteś?
- Jesteś gorący. Kto nie ma na ciebie ochoty?
Popatrzyłem na nią była jak puzzel, którego nie mogłem znaleźć. (głębokie Zayn nie ma co) 
- Jesteś myląca. 
- Mogę powiedzieć to samo o tobie. - uniosła brew.
- Ja jestem mylący?! 
- Tak. To znaczy twoje sny są. Nie lubisz jej, ale lubisz kiedy cie całuje. - powiedziała widocznie zmęczona tym wszystkim.
- To był tylko sen.
- To niepokojące. - powiedziała dosadnie.
- Wyobraź sobie jak ja się czuje. Słyszałaś co powiedział Trevor.
- Wiem. - odpowiedziała i wstała by zanieść jeszcze nie skończone danie do kuchni.
Poszedłem za nią, biorąc mój talerz.
Położyłem rękę na jej ramieniu, kiedy chciała wyjść z pomieszczeniu. Westchnąłem i popchnąłem ją na belkę za nami a następnie zbliżyłem się do niej.
- Jesteś taka gorąca, kiedy robisz się zazdrosna. -wyszeptałem, a ona przewróciła oczami.
- Po prostu to dziwne, że śnisz o mojej najlepszej przyjaciółce. To nie to że jestem zazdrosna...
- Jesteś zazdrosna. - powiedziałem pochylając się nad nią.
- Nie jestem! - broniła się.
- Okay, okay.
- To dziwne i tyle. - powiedziała, kładąc ręce na moich ramionach i oddychając głęboko. - To był długi dzień.
- Byłaś w Java Hut? - zapytałem całując ją w szyję.
- Byłam. Renowacja wygląda naprawdę dobrze. Będziemy otwierać za dwa tygodnie. - wyjaśniła z uśmiechem na ustach.
- Cieszę się że wzięłaś kawiarnię pod swoją opiekę. - szepnąłem. - Będziesz dobrą właścicielką.
- Wiesz jakie to jest stresujące z tymi wszystkimi telefonami. Oh, czekaj ty wiesz. 
Uśmiechnąłem się.
- Przyzwyczaisz się. 
- Poważnie? Odebrałam dziś więcej telefonów niż w całym moim życiu. - powiedziała przeczesując włosy palcami.
- Popatrz na dobrą stronę, skarbie. Nie masz szefa, to ty nim jesteś. - westchnąłem kiedy wyszła z pokoju.
- Ta migrena zaczyna mnie denerwować.
- Chcesz aspiryny? - zapytałem.
- Jest okay. One przechodzą szybko. 
- Często masz te migreny? 
- Tylko ostatnio, wcześniej raczej nie. 
Przebrała się w jedną z moich koszulek, która wyglądała na dużo zadurzą. Wziąłem moją kurtkę i wyciągnąłem z kieszeni telefon.
Przyszedł mi mail od mamy.
Do: Zayn Malik.
Od: Mama, Trisha Malik.
Tytuł: Waliyha.
Wysłane: 10 listopad 2012, 21.09.
Cześć synu! Mam dobre wieści o twojej siostrze. Jest możliwość, że zostanie wypisana w tym tygodniu. Twój ojciec wyjechał w delegację. Nie masz nic przeciwko żebyście z Victorią wpadli do mnie jutro na lunch? Kocham cię. x
Uśmiechnąłem się i odpisałem jej po czym położyłem się na łóżku.
- Waliyha zostanie wypisana ze szpitala w przeciągu kilku dni. - powiedziałem Victorii, uśmiech nie mógł mnie opuścić.
- O mój Boże! Da radę przyjść na ślub! - zapiszczała i sięgnęła po swój stary laptop.
Spędzała na nim ostatnio sporo czasu.
- Co robisz? - zapytałem z ciekawości.
- Muszę powiedzieć Amber o kilku datach. Sprawy panny młodej.  - uśmiechnęła się.
- Waliyha jest jedną z twoich druhen?
Kiwnęła głową i zabrała telefon.
- Upewnij się że nie masz niczego zaplanowanego na jutrzejszy lunch. Moja mama zaprosiła nas jutro. - powiedziałem.
Zarumieniła się. 
- Po tym co stało się gdy nas przyłapała. - schowała twarz w rękach. - Zayn to było takie żenujące.
- Co nie powstrzymało cię przed kontynuowaniem kiedy wyszła. - uniosłem brew.
- Nie czujesz nawet trochę wstydu?
Wzruszyłem ramionami. 
- Yeah. Trochę.
- Trochę? 
- Możemy nie rozmawiać o mojej mamie, która nas przyłapała? - szepnąłem.
- Mama nadzieje, że o tym nie wspomni. - powiedziała, rozproszona przez ekran na przeciwko.
- Nie martw się moja matka nie jest jak twoi rodzice, którzy wyciągają sprawy seksu na forum. - przewróciłem oczami.
Westchnęła. 
- Przepraszam.
- Nie rób tego. - położyłem głowę na jej ramieniu żeby zdobyć trochę uwagi. - Co ty robisz?
- Wysyłam maila.
- Do kogo?
- Amber i Mandy. - odpowiedziała po dwu minutowej przerwie.
- Mogę coś zostawić? - popatrzyła się na mnie i wróciła do pisania.
- Poczekaj, już kończę. 
Kiwnąłem głową i wziąłem do ręki jej piersi. Zawsze mieściły mi się w rękach ale teraz tak nie było.
- Przybrałaś na wadze ostatnio, albo czy twoje piersi dalej rosną?
- Mam 22 lata nie 18. - zmarszczyła brwi. - To te tabletki, zaczynam tyć. - podsumowała smutno.
- Dla mnie wyglądasz pięknie. Więcej do łapania. 
- Nie wiem, powinnam się odchudzić.
- Nie. Nie musisz.
- Muszę, czuję się okropnie. Może powinnam wsiąść trenera personalnego, którego mi kiedyś oferowałeś? 
- Nie, lubię cię taką jaka jesteś. - powiedziałem zabierając od niej laptop.
- Skończyłaś? -zapytałem.
Kiwnęła głową.
- Nie wysłałaś go, prawda?
Pokręciła głową.
- Dobrze. - powiedziałem do siebie i napisałem na końcu wiadomości Amber śmierdzi.
Wysłałem maila i położyłem laptopa na podłodze po mojej stronie łóżka, więc Victoria nie użyje go w najbliższym czasie. Odwracając się do niej pochyliłem się nad nią całując ją w usta ale mnie powstrzymała.
- Um. Myślę, że tabletki są przyczyną moich migren.
Zmarszczyłem brwi.
- Jesteś pewna? Żadna z moich partnerek seksualnych nie miała tego problemu z tabletkami.
Spojrzała na mnie jak na debila.
- Każdy ma inny organizm i ...
- Wiem, wiem. - usiadłem. - Ale nie ufam temu implantowi.
Victoria przygryzła wargę, kiedy na nią popatrzyłem. Pochyliłem się nad nią.
- Nie lubię używać kondomów. 
- Zgaduje, że zostaje na tabletkach?
- Tak byłoby miło. Mam tabletki na twój ból głowy. - szepnąłem.
- Zayn. - przewróciła oczami. - Po prostu się ze mną poprzytulaj. 
Uśmiechnąłem się, kładąc się koło niej i przyciągając ją bliżej. Westchnęła głośno kiedy dotknąłem jej piersi.
- Musiałeś zrujnować moment, prawda?
Zaśmiałem się.
- Nie mogę się powstrzymać. Moja ręka jest jak magnez. 
Albo jej piersi miały magnez, który przyciągał moje ręce. 
- Nie mogę traktować cię serio, kiedy to robisz. - mruknęła.
- Robię co? - kontynuowałem masowanie jej piersi.
- Właśnie to! - powiedziała po czym włożyła swoją dłoń w moje spodnie i chwyciła mojego penisa.
Mój penis zareagował natychmiast na jej dotyk.
- Pobaw się z penisem, skarbie. - powiedziałem przygryzając wargę.

________________
Hej wam! Tutaj Martyna nie miałam jeszcze okazji się wam przedstawić, bo jestem zawalona nauką, ale mam nadzieje że rozdział się wam podoba. Nie przejmujcie się że nie rozumiecie snu Zayn'a i że niby Victoria nie żyje, ale opisy są jakby była tam i rozmawiała z Zayn'em ale tak jest w oryginale i nie mam pojęcia dlaczego autorka tak to napisała. Niestety nie wiem kiedy pojawi się rozdział bo dziewczyny czasem dodają go parę dni po wysłaniu. Miłego czytania i do następnego! xx 

14 komentarzy:

  1. O kurdeee jesteście świetne i kochane!!
    Rozdziały pojawiają się naprawdę bardzo szybko, za co ogromne DZIĘKUJE skierone do Was!!A co do rozdziału to fnjhrgbji♥♥
    Pozdrawiam @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  2. "Nie przejmujcie się że nie rozumiecie snu Zayn'a i że niby Victoria nie żyje, ale opisy są jakby była tam i rozmawiała z Zayn'em ale tak jest w oryginale i nie mam pojęcia dlaczego autorka tak to napisała" - WYJAŚNIENIE: BO MATKA RE TO TEŻ VICTORIA X

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział jak zawsze :) Płakałam na fragmencie o pogrzebie ;/ może dlatego, ze znam zakończenie? ech..
    Czekam na kolejny i pozdrawiam xx
    / @_Mrs_Styles_437

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten pogrzeb...jezu...plakac i tylko płakać w następnym rozdziale będzie sie działo dużo (tak myśle xD) '))

    OdpowiedzUsuń
  6. O jezu, początek rozdziału był okropnie smutny i się popłakałam :/
    Biedny Zayn i te jego sny ...
    Reszta rozdziału wesoła :)
    Re ostatnio n dużo rzeczy ma ocohote :) może coś tam XD
    ,,Amber śmierdzi'' lmao
    Też uważam, że Ally to piekne imie <3
    Fajnie, że tak szybko rozdział się pojawił :D
    Do następnego i pozdrawiam xx /@luuvmyzaynxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie sie wydaje ze Re jest w ciazy i umrze przy porodzie i Zayn bedzie z Amber :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra wszystko się wtjasnilo, ciekawe co z Amber. Czyzby faktycznie lubila Zayna bardziej?
    Czekam na nastepny! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Będzie dziecko *o* musi być (:

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    Jesteście świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, kiedy następny rozdzial?☺

    OdpowiedzUsuń
  14. Lmao a co jesli te migreny to od jakiejs choroby?

    OdpowiedzUsuń