niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 34 - "Plany weselne."

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!
------------
Kiedy Waliyha i moja matka wyszły, wbiegłem na piętro. Zobaczyłem Victorię z laptopem na kolanach i moja irytacja zaczęła narastać.
Nie zauważyła że przyszedłem, więc trzasnąłem drzwiami a ona wystraszyła się i spojrzała na mnie.
- Dlaczego nie zeszłaś na dół?!
Wzruszyła ramionami bezradnie.
- Mam migrenę.
- Ale Waliyha chciała cię widzieć.
Victoria spochmurniała, odkładając laptop na bok.
- Jeśli tak bardzo chciała mnie zobaczyć dlaczego do mnie nie przyszła?
- Ona nie może chodzić za dużo, nie może przejść kilku schodów bez ciągłego bólu głowy. Dopiero wyszła ze szpitala Victoria!
- Porozmawiamy o tym rano? Jestem teraz zajęta!
- Tak, cudownie porozmawiamy rano.
Podszedłem do szafy, zabrałem z niej bluzę. Victoria obserwowała mnie uważnie kiedy zatrzasnąłem głośno drzwi po wyjściu z pokoju, żeby dać jej jasno do zrozumienia moją, że jestem wkurwiony.
Zszedłem do parkingu podziemnego i odjechałem Audi. Powinienem pójść na piechotę skoro zamierzam się upić. Ale co tam, mam wyjebane.
**
Zamknąłem auto i ruszyłem do wnętrza pabu, żeby zobaczyć znajomą twarz, która się do mnie uśmiechała.
- Zayn! Stary!
- Co ty tutaj robisz? - zapytałem Matt'a.
Może się do niego przyłączę.
Dalej mu nie ufam.
Zająłem miejsce obok niego i zamówiłem drinka.
Wzruszył ramionami.
- Przyszedłem do dziewczyny.
- Amber?
- Kogo?
- Amber, Amber Coventry.
- A ona. - zaśmiał się. - Nie, to nie o nią chodzi.
- Wy dwoje jesteście w ogóle razem? - zmarszczyłem brwi.
Matt wzruszył ramionami i wziął łyk piwa.
- Tak sądzę. Jest trochę irytująca. Teraz główne pytanie to co ty tutaj robisz?
- Nic majorze.
- Kłócicie się? - uniósł brew.
- Nie. Jest dobrze. Myślę, że jest zestresowana tym całym planowaniem wesela.
- To ma sens. Wypijmy za to. - uśmiechnął się i dopił resztę piwa.
- Matty! Zrobiłeś to!
Matty?
Dziewczyna z większą ilością makijażu na ciele niż na twarzy, pocałowała go w policzek.
Odwróciłem się w innym kierunku i dopiłem mojego drinka w ciszy.
- Skarbie, dlaczego nie poczekałaś przy stole bilardowym zaraz miałem tam przyjść. - bałamucił ją a ja zmarszczyłem brwi.
- Ok, ale nie każ mi czekać długo. Weź ze sobą swojego kolegę.
Popatrzyłem na nią a ona mrugnęła do mnie.
Przeszedł mnie dreszcz.
Kiedy odchodziła Matt klepnął ją w tyłek, a ja odłożyłem pustą szklankę na stół.
- Wkurza się codziennie. - mruknął z uśmiechem. - Stary uświadomiłeś sobie że zostałeś do końca życia z jedną cipą?
- Tak. - zamówiłem kolejnego drinka. - Kim ona była?
Westchnął.
- Nie znam jej imienia.
Przewróciłem oczami.
- Ale hej! Ja jestem napalony ona jest napalona. Zwycięstwo.
- Jesteś kutasem. - podniosłem na niego brew.
Wzruszył ramionami i uderzył mnie lekko w łokieć.
- Stary pamiętaj kodeks facetów. Zatrzymaj to dla siebie.
- Cokolwiek. Nie zamierzam wchodzić między ciebie i Amber jeśli coś się stanie to ty będziesz płakał.
Matt zaczął się śmiać jakbym właśnie powiedział mu jakiś zajebisty żart. Rozglądnąłem się po barze, a on wstał ze swojego krzesła.
- Chodź z nami stary.
- Nie, nie mogę.
- Koleś, po prostu chodź. - zaczął iść w stronę drzwi, więc podążyłem za nim.
Zająłem miejsce jak najdalej od stołu do bilarda koło którego Matt miał spotkać się z tą dziewczyną. Mam już dość bilarda jak na jeden dzień.
- Grasz? - zapytała.
Pokręciłem głową.
- Aw, no chodź. Boisz się że zostaniesz pokonany przez dziewczynę.
- Jak masz na imię? - popatrzyłem na nią.
- Alana.
Podałem jej rękę.
- Zayn.
- Skąd znasz Matt'a?
Uniosłem brew.
- Przez znajomą.
- Kurwa! - Matt biegł w naszą stronę i położył swoją szklankę na stoliku. - Amber tu jest!
- Kto? - Alana, zapytała zmieszana.
Rozejrzałem się żeby znaleźć Amber a Matt zapytał Alanę czy mogłaby przynieść mu drinka. James był pierwszą osobą jaką zauważyłem. Niestety.
- Co do kurwy ona tutaj robi? - Matt powiedział kąśliwie, kiedy James dostrzegł mnie i zaczął machać rękami jak jakiś powalony lunatyk.
Parę metrów za nim była Amber która zamawiała drinki w barze, a Alana właśnie z niego wracała.
- Jakaś dziwka przy kasie chciała mnie uderzyć. - Alana powiedziała znudzona kładąc szklanki na stole. - Tobie też kupiłam. - mrugnęła do mnie.
- Dzięki. - powiedziałem, kiedy odeszła do Matt'a.
- Kurwa. Idzie tu. Kurwa. - Matt mruknął i odepchnął od siebie Alanę.
Wstałem nagle kiedy Alana próbowała znaleźć równowagę i chwyciłem ją za ramię.
- Hey. Co tutaj robisz? - Amber powiedziała do Matt'a.
Odsunąłem się od Alany zanim Amber weźmie to za całkiem coś innego niż jest naprawdę.
- Skarbie... - Matt zaczął - Nic takiego gramy w bilard z Zayn'em i uhm...
- Kim? - Amber uniosła brew.
Jedną rzecz wiem napewno, kiedy jesteś w związku i dziewczyna stoi z ręką na biodrze a jej brwi uniesione są wyżej niż jej oczekiwania wiesz, że musisz wyciągnąć jakieś genialne kłamstwo ze swojego tyłka, żeby się ratować.
- Moją przyjaciółką. - skłamał Matt.
Zadrwiłem.
- Czy to jest ta dziewczyna z którą widujesz się za moimi plecami?!
Brawo, Amber.
- Kim ona jest? - Alana, zapytała mnie szeptem, kiedy próbowałem ogarnąć co się właśnie dzieje.
- To dziewczyna Matt'a. - powiedziałem.
- On ma dziewczynę?!!!
Przełknąłem ślinę i wypiłem na raz całego drinka. Współczułem Matt'owi będzie musiał się nieźle namęczyć.
- Odpowiedz mi Matt!!
- Um.
Zamknąłem oczy z irytacji.
- Ona jest ze mną. - powiedziałem.
James przyłączył się do rozmowy i popatrzył na mnie zmieszany.
Amber wyjrzała zza ramienia Matt'a, żeby na mnie spojrzeć i oczywiście na Alanę również.
- Oh, ona jest z tobą? - Amber uniosła brew.
- Nie w tym sensie w jakim myślisz. - spochmurniałem.
- Poważnie? Jak Re będzie się czuć, kiedy dowie się że umawiasz się z inną dziewczyną?
Nie zamierzałem zaprzeczać ważne, że ja wiem jaka jest prawda. Usiadłem i poprosiłem o następnego drinka.
- Popatrz, nic się nie dzieje. - przewróciłem oczami.
- To jest to co robisz? Widujesz inne szmaty za jej plecami, kiedy się kłócicie? - powiedziała Amber.
- Hey. Ona nie jest szmatą i nie spotykamy się. - burknąłem.
- Gówno prawda. Chyba muszę ci przypomnieć, że za tydzień bierzesz ślub ty brudna świnio. - Amber splunęła.
Alana popatrzyła na mnie w szoku.
- Żenisz się?
- Tak, jest zaręczony, więc spierdalaj.
- Zamknij mordę dziwko! - krzyknęła Alana.
- Serio skarbie? To jest jakiś trójkącik? To obrzydliwe.
- Aw, czuje się źle zaczynałam cię lubić Zahn.
- Zayn. - poprawiłem ją szybko.
- Zayn, tak. - starałam się być dobrą koleżanką.
- Zamknij się. - powiedziałem, zanim zaczęła mówić coś do Matt'a.
Zerknęła na mnie a następnie na Amber w kompletnej ciszy.
Amber uniosła brew.
- Wiesz co? Nie będę się w to zagłębiać.
- Nie, nie będziesz. - powiedziała Amber i odwróciła się do mnie. - Sprawiasz, że chce mi się wymiotować.
Powiedziała i wybiegła jakbym to ja był osobą która ją zdradza.
- Kurwa. - powiedziałem wkurzony.
Po chwili Matt do mnie podszedł i dostał mocno w policzek od Alany.
- Faceci tacy jak ty są powodem dla którego ufam tylko prezerwatywom. - krzyknęła i wyszła.
James popatrzył na mnie zmieszany.
- Czy ktoś mi powie co tu się dzieje?
Pokręciłem głową, kiedy Matt klepnął mnie w ramię.
- Dzięki stary.
- Tak, jeb się.
- Co się stało? - zapytał James.
- Zayn uratował moją dupę. - zaczął Matt.
Wprowadził James'a w to co się właśnie wydarzyło, a ja kończyłem kolejnego drinka.
Wstałem od stolika a James stęknął.
- Ej, no nie idź jeszcze stary!
- Muszę, zanim Amber powie Victorii rzeczy które nie są prawdziwe. - wziąłem ostatni łyk, trzasnąłem kieliszkiem o stół, żeby pokazać jak bardzo jestem wkurzony i wyszedłem z klubu.
Zważając na to że mój apartament jest tuż za rogiem, i tak wsiadłem do auta.
Jestem bardziej trzeźwy niż pijany przez to całe zdarzenie które miało miejsce.
Zaparkowałem auto na podziemnym parkingu. Wszedłem do windy i zacząłem przygotowywać się na lecące w moją stronę buty i poduszki.
- Pan Malik. - Eve była pierwszą osobą, która do mnie podeszła.
Wpatrywała się we mnie dziwnym wzrokiem.
- Czy jest tu Amber?!
-Tak, proszę pana.
Westchnąłem do siebie i pobiegłem schodami do sypialni, w której oczywiście zobaczyłem małą blond miss i Victorię.
Amber jęknęła, kiedy mnie zobaczyła a Victoria odwróciła wzrok.
- Amber wynoś się stąd. - krzyknąłem.
- Masz dużo odwagi żeby po tym wszystkim mówić mi abym z stąd wyszła i...
- Teraz!
Amber popatrzyła na Victorię wyczekująco.
- Dam sobie radę. - mruknęła Victoria.
Oczywiście że da.
Nic się kurwa nie stało. Już kiedyś to przerabiałem.
Amber wstała i zgromiła mnie wzrokiem wychodząc z pokoju. Zamknąłem za nią drzwi i popatrzyłem na Victorię.
- Wszystko wyjaśnię...
- Matt ją zdradza? - zapytała.
Zamrugałem.
- Ja...
- Wiem że między tobą a tą dziewczyną kimkolwiek ona była nic się nie wydarzyło. - powiedziała.
Westchnąłem z ulgą i usiadłem naprzeciwko niej. Ująłem jej ręce i uśmiechnąłem się na co ona zareagowała tym samym.
- Więc, zdradza ją prawda?
Popatrzyłem na dół.
- Tak, jestem tego pewny.
Victoria pokręciła głową.
- Zasługuje na kogoś lepszego.
Zaśmiałem się, a ona zerknęła na mnie groźnie.
- Co?
- Wziąłeś na siebie całą winę?
Kiwnąłem głową.
- Dlaczego? - nachmurzyła się.
- Ponieważ mu współczułem.
Victoria przewróciła oczami.
- Przez to wpędziłeś się w jeszcze większe gówno.
- Byłem o ciebie zaniepokojony. - wyszeptałem.
Przygryzła wargę i westchnęła.
- Przepraszam.
Zamrugałem a ona popatrzyła na dół ze smutkiem.
- Poczekaj. - powiedziałem.
Podszedłem do drzwi, żeby zobaczyć to co oczekiwałem czyli Amber po drugiej stronie.
- Możesz już iść? - mruknąłem.
Amber zmarszczyła brwi.
- Ale...
Zamknąłem jej drzwi przed nosem i wróciłem do Victorii.
Ściągnąłem buty i spodnie tak szybko jak tylko umiałem i wszedłem do niej na łóżko nie zdejmując bluzy ani koszulki która była pod nią.
Victoria automatycznie się uśmiechnęła, kiedy zdała sobie sprawę jak bardzo chcę żeby czuła się przy mnie komfortowo.
- Powiedz mi co się stało? - odezwałem się.
- Jestem tak bardzo zestresowana i wyrzucam tą całą złość na ciebie, jeszcze to planowanie ślubu i te migreny. - kontynuowała. - Te migreny mnie wykończą.
Przyciągnąłem ją bliżej i położyłem się na poduszkach kładąc ją na mojej klatce piersiowej.
- Przepraszam. - powtórzyła.
- Ja też przepraszam. - zmarszczyłem brwi.
- Dlaczego kłócimy się kiedy nasz ślub ma odbyć się za tydzień?
- To jest bezsensu. - powiedziałem.
Victoria kiwnęła głową.
- Nie sabotuje prezerwatyw Zayn. To naprawdę mnie boli kiedy myślisz że to robię.
Zamknąłem oczy.
- Przepraszam. Ale chciałbym żebyś spróbowała jakiejś innej metody antykoncepcyjnej. - wyszeptałem.
- Popatrz co stało się ostatnim razem? Byłam na nexplanonie i zaszłam w ciążę. Prezerwatywy są niezawodne.
Zmarszczyłem brwi.
- Wiem, ale...
Victoria podniosła się, żeby na mnie spojrzeć.
- Proszę, jeśli znajdę inną alternatywę porozmawiamy o tym. Ale teraz jedynym wyjściem są prezerwatywy.
- Okay.
Westchnęła i zamrugała kilka razy.
- Jest coś jeszcze?
Victoria przewróciła się na bok a ja popatrzyłem na nią w zdziwieniu.
- Przez to całe wymiotowanie i przybranie na wadze ja... - przerwała i pokręciła głową.
- Co?
Zajęło jej chwilę żeby odpowiedzieć. Widziałem jak słowa praktycznie wylatują z jej ust ale nie sądziłem że powie mi coś konkretnego.
Kiedy wreszcie znalazła odwagę by coś powiedzieć, odwróciła się do mnie, miała łzy w oczach.
- Myślałam, że jestem znowu w ciąży.
Otworzyłem usta ale żadne słowo z nich nie wypłynęło.
Pokręciła głową i westchnęła kiedy popatrzyła na swój brzuch. Przygryzłem wargę kiedy jej ręka dotknęła nagiej skóry.
Wiem że ciąża to delikatny temat do rozmowy. Nigdy nie miała czasu, żeby opłakiwać jej "małego orzeszka" jak go nazwała.
Po tym jak myślała, że znowu zaszła w ciąże ale tak się nie stało musiało ją to zaboleć jeszcze mocniej niż wcześniej.
Chciałbym, żeby wiedziała jak nieprzygotowany jestem na dziecko. Nawet nie wiem jak się go trzyma bez myślenia o tym że go upuszczę.
- Trzy miesiące. Byłabym już trzy miesiące w ciąży.
Uniosłem brew, ale nic nie powiedziałem.
Odrzuciłem od siebie wszystkie obawy i nieporozumienia i objąłem jej rękę którą położyła na brzuchu.
Chciałem ją pocałować i odpędzić ten cały ból.
- Pewnego dnia, obiecuję. - wyszeptałem.
Uśmiechnęła się ale nie był to wiarygodny uśmiech.
- Zawsze miałam ten obrazek przed oczami. Najpierw dziecko a później ślub. Nasza mała dziewczynka trzymałaby kwiaty na naszym ślubie. - pisnęła.
Usiadłem na łóżku i zamrugałem kilka razy.
Ona ma halucynacje?!
- A co jeśli będzie to chłopiec? - uśmiechnąłem się.
- Mógłby trzymać obrączki. - Victoria przygryzła wargę.
Zamknąłem oczy a ona przytuliła się do mnie.
- Powiedz mi więcej, o tym wymarzonym ślubie Panno Green.
Poczułem jej uśmiech na moim torsie.
- Więc, jest pan młody.
- Oh, pan młody? Więc nie jesteś lesbijką?
Uderzyła mnie lekko w ramie.
- I byłoby pięć druhen i pięciu drużbów. Chciałabym iść do ołtarza z moim ojcem i w tle grałaby piosenka z "Zakochałem się w striptizerce".
Pokręciłem głową i się zaśmiałem.
- Jeszcze jakieś marzenia, Panno Greene?
Pocałowała mnie w szyję.
- Mój wymarzony ślub jest z tobą i wszystkimi których kocham.
- Czarno biały ślub w zamku, co miałoby pójść źle?
- Dużo rzeczy mogłoby się zdarzyć. Ktoś może wylać czerwone wino na moją suknię.
- To prawda. Powiemy, że to jest...
- Jeśli powiesz, że okres to nie ręczę za siebie. - powiedziała a ja popatrzyłem na nią z góry.
- Chciałem powiedzieć krew.
- Oh.
- Oh. - pokręciłem głową. - Jeszcze sześć dni i legalnie zostaniesz ze mną na zawsze.
- Musimy jutro podpisać certyfikat ślubu, prawda?
- Mamy dużo rzeczy do zrobienia jutro. Ty masz te dziewczęce sprawy, jak wybieranie kwiatów i reszta tego gówna. Ja muszę sfinalizować kilka prezentów ślubnych.
- Prezenty ślubne? - Victoria uniosła brew. - Brzmi interesująco.
- Mam nadzieje, że się im spodobają. - mruknąłem do siebie.
- Co to będzie? - zapytała.
Przygryzłem usta od wewnątrz.
- Nie wiem czy mogę ci powiedzieć.
- To jest dla druhen nie dla mnie więc możesz.
Kiwnąłem głową.
- No pokaż mi! - usiadła podekscytowana a ja wyciągnąłem swój telefon ze spodni leżących na podłodze.
- Suknie druhen są białe tak?
Victoria przytaknęła.
Znalazłem zdjęcie czternasto-karatowej biało-złotej skupionej w diamencie bransoletki.
- Na zwisającym łańcuszku będą wygrawerowane inicjały.
- Jasna cholera. Ile to będzie kosztować?
9,499 funtów.
- Nie dużo.
Patrzyła na mnie nie wierząc.
- Jak dużo?
- 5 tysięcy. - skłamałem.
Uniosła brwi.
- To cena za wszystkie razem, prawda?
Nie.
- Tak. - skłamałem, a ona zmarszczyła brwi.
- To za dużo pieniędzy jak na prezenty.
- Poważnie? - wzruszyłem ramionami.
- Victoria ma pięć druhen: Amber, Mandy i moje trzy siostry. Muszę kupić pięć takich bransoletek.
Wydam 47,475 tysięcy funtów.
- Coś małego i prostego byłoby miłe, Zayn.
- To jest proste. - zmarszczyłem brwi.
Zachichotała i położyła się na moim torsie.
- Jasne.
- Poważnie. - mruknąłem cicho.
Zapanowała cisza więc zamknąłem oczy. Po chwili poczułem jak Victoria całuje mnie w szyje.
- Kocham cię.
- Kocham cię bardziej, i jeśli spróbujesz jeszcze raz sprawić żebym był zazdrosny to...
- Przepraszam. To dziwne widzieć ciebie i Amber rozmawiających bez żadnej złości ani gniewu. Flirtowała z tobą, jej ręce były na tobie...
Uniosłem brew.
- Były?
- Tak! Nie zauważyłeś?!
Pokręciłem głową zaskoczony.
- Oczywiście że nie. Twój umysł jest czysty jeśli o nią chodzi. Może Trevor miał rację.
Zamrugałem w zdziwieniu, nic nie zauważyłem.
- Rację? O czym?
- Ona cię lubi. - spochmurniała.
- To dlatego zrobiłaś to. Żebym był zazdrosny. - uśmiechnęła się, a ja przewróciłem oczami.
- Cokolwiek.
- Nie rób tego więcej.
- Ok. Nie zrobię zrzędo.
Przyciągnąłem ją bliżej, a ona westchnęła.
- Śpij kochanie jutro jest wielki dzień.
***
Cały dzień odpierałem telefony od Ell'i, która planowała ślub i z pracy.
Jeśli zrobiłbym to po swojemu, ubrałbym Victorię w ładną sukienkę, zaprosił paru ludzi i zaplanował jaką spontaniczną ceremonię w zamku, a potem boom jesteśmy małżeństwem. Po tym spieprzylibyśmy na jakąś wyspę na nasz miesiąc miodowy.
Ale nie jest to takie łatwe, kiedy Victoria chce doświadczyć tego całego gówna związanego z planowaniem.
Przez większość czasu po prostu zgadzam się na wszystko, dopóki Victoria się nie obudzi i nie zacznie mówić, że to rzecz której nie potrzebujemy, albo nie było jej na liście.
Jeśli mamy być małżeństwem, chce żeby ten dzień był dla niej wyjątkowy i miała wszystko co chce, ponieważ w przeciwnym razie będzie na mnie zła do końca życia.
Więc, co jest złego w zaplanowaniu wszystkich rzeczy, które dla mnie są kompletnie niepotrzebne ale dla niej są naprawdę ważne, kiedy zamierzam poślubić osobę którą kocham najbardziej na świecie? Absolutnie nic.
Kiedy tak myślałem o tym Victoria wyrwała mnie z zamyślenia i zapytała który kolor bardziej mi się podoba.
- Ahh biały? - zmarszczyłem brwi.
- Widzisz, też o tym myślałam. - Ella kiwnęła głową i skupiła uwagę na wyborze kwiatów.
Szczerze, nie słyszałem nawet jednego pieprzonego słowa o którym mówiły.
Po co tu w ogóle jestem?!
- Czerwone też mi się podobają. - Victoria powiedziała zrezygnowana.
Ella westchnęła zmęczona, ale nic nie powiedziała.
- Więc białe? - zapytała, Victoria.
Ziewnąłem głęboko a ona uderzyła mnie w brzuch.
- Białe?! - zapytała.
- Oh pytasz mnie? - uniosłem głowę.
- Tak.
- Tak, cokolwiek. - uśmiechnąłem się. - Właściwie jest to czarno-białe wesele, więc chyba wybór jest prosty.
- Tak,ale... - westchnęła. - Nie wiem.
- Zrób jak uważasz skarbie. - powiedziałem, a ona przygryzła wargę.
Kocham kiedy to robi.
- Chce żeby były białe i fioletowe z czarną wstążką na łodygach.
Uniosłem brew. Jeśli nie możesz mieć jednego koloru, wybierasz trzy.
- Więc... - wzięła bukiet białych róż i dołożyła kilka fioletowych tulipanów.
Pokręciłem głową.
- Tylko białe.
- Tylko? - Victoria uniosła brwi.
- Chcesz kolorowe?
Kiwnęła.
- Daj.
Wziąłem od niej bukiet, wyjąłem białe róże i zamieniłem je z białymi tulipanami.
- Fioletowe tulipany są mocno związane z zamożnością. Białe z wybaczaniem.
Zabrałem ze stolika czarną wstążkę i obwiązałem nią łodygi kwiatów, żeby jako tako się trzymały.
- Trzymaj. - podałem jej bukiet, a ona wzięła go z zaskoczeniem na twarzy.
- Kiedy stałeś się florystą Panie Ogrodniku. - Victoria mrugnęła do mnie, w szoku i popatrzyła na bukiet. - Jest śliczny, podoba mi się.
- Pozwól, że zrobię zdjęcie. - mruknęła Ella, a mój telefon zaczął wibrować w kieszeni.
Przeprosiłem i odszedłem na bok żeby odebrać.
- Malik.
- Proszę pana Felix wysłał zdjęcia budynku. Przefaksować je do pana?
- Tak, są jakieś wiadomości od Dillon'a?
- Jeszcze nie.
- Powiedz agentce od wyjazdów, żeby zadzwoniła do mnie w najbliższym czasie.
- Tak, proszę pana.
Rozłączyłem się, a Victoria popchnęła mnie za ramię z powrotem do Ell'i.
- To dla ciebie. - Ella zaczęła trzymając małego tulipana obwiązanego czarną wstążką.
- Butonierka pana młodego.
- Bou co?
Victoria zabrała on niej tulipana i włożyła go do przedniej kieszeni mojej marynarki.
- Czuje się jakbyśmy łamali tradycje. - mruknąłem.
- Jest trochę za duży. - powiedziała Victoria, odpinając go i próbując inny.
- Spróbował bym z tą białą różą. - powiedziałem. - Wiesz że mieliśmy zostać przy białym i czarnym.
Westchnęła, wyglądała na sfrustrowaną ze spinką atakującą moją kieszeń.
- Potrzeba koloru.
- Ale później, będziesz musiała zmienić plan bo już teraz trzeba kupić kilka rzeczy by kolory się zgadzały.
- Będzie dobrze.
- Suknie druhen są białe.
- Są.
- To nie jest fioletowy. - powiedziałem zmieszany.
- Nie obchodzi mnie to. - ukuła mnie spinką.
- Hey!
- Przepraszam.
Cofnąłem się o krok do tyłu i popatrzyłem niżej na małą białą różę owiniętą fioletową wstążką na łodydze.
- Ta mi się podoba. - powiedziałem.
- Nie, jest za duża. - Victoria zmarszczyła brwi, i zaczęła ją odpinać.
- Za duża? - podniosłem brew. - Myślałem że lubisz duże rzeczy. - mruknąłem, a jej twarz zaczęła się czerwienić.
- Przestań.
- Myślisz o mnie pod względem seksualnym Panno Greene? - mruknąłem cicho do jej ucha.
Chwyciłem ją za rękę, żeby odciągnąć ją od odpinania.
- Jest dobrze, wygląda ładnie. - powiedziałem.
- Nie chce ładnie, chcę perfekcyjnie. - powiedziała.
Pocałowałem ją. Kiedy się odsunąłem zamrugała kilka razy.
- Spokojnie skarbie. Pobierzemy się i będziemy mieć piękne życie razem. Czy to - Pokazałem na kwiatka jakkolwiek się to nazywa bou-coś-tam-kurwa-nie-wiem-co-to. - zmieni nasze przyszłe życie?
- Ale pasuje do mojego bukietu.- uśmiechnęła się do mnie jakbym był głupi. - Więc, podoba cię się ten?
Kiwnąłem głową.
- Na pewno? Będą robione zdjęcia i będziesz na nie patrzył do końca swojego życia.
Zaśmiałem się.
- Jasne, nie mógłbym wybrać innych.
- Okay, zdecydowaliście? - Ella zapytała.
- Oh. - Victoria odeszła ode mnie. - Te. - powiedziała, podając jej kwiatka, a ja przyciągnąłem ją bliżej za biodra.
- Dobrze, zrobię zdjęcie i będą gotowe jutro. Dla druhen te same?
- Druhny mają mieć identyczne, po prostu białe.
***
Po udzieleniu pomocy w rzeczy w której nigdy nie sądziłem, że wezmę udział Victoria i ja musimy podpisać certyfikat ślubu.
Idziemy teraz ponieważ nie chcemy zepsuć wesela nagłym wyjściem, żeby podpisać papiery.
Nie wiem gdzie jest Victoria, ale opierając się na jej stresie wnioskuje, że poszła zmienić coś w sprawie ślubu.
Aczkolwiek idę do Dillion'a, żeby porozmawiać o prezentach dla druhen oraz o specjalnym naszyjniku i bransoletce dla Victorii.
Mark czekał już przed budynkiem, westchnąłem do siebie, kiedy zaczęło padać. Otworzyłem drzwi auta i wszedłem do środka.
*
Potrząsnąłem marynarką, żeby woda znajdująca się na niej chociaż trochę spłynęła i wszedłem do budynku, sprawdziłem zegarek żeby zobaczyć czy jestem na czas.
Kiwnąłem do recepcjonistki a ona wstała z krzesła.
- Dobry wieczór, Panie Malik. - Rebecca pisnęła.
- Jest w środku? - zapytałem.
- Tak, proszę Pana. W swoim biurze.
- Dziękuje. - minąłem kamienne biurko i podszedłem do windy która mieściła się w kącie.
Kiedy byłem w windzie naszedł mnie pomysł, żeby znaleźć gdzie jest Victoria i wysłać jej bukiet kwiatów i czekoladki. Jestem pewny że się jej spodoba.
Kiedy drzwi się otworzyły włożyłem telefon do kieszeni i wszedłem do biura Dillion'a.
- Ahh Panie Malik.
- Dillion. - podałem mu rękę nad biurkiem i usiadłem na przeciwko.
Uśmiechnął się zza biżuterii która była na jego biurku.
- Drogie rzeczy masz tutaj Zayn. Chciałbyś je odnowić?
- Nie, dziękuje. Jestem tu żeby to sfinalizować.
Kiwnął głową.
- Chciałbym zacząć od bransoletek, tekst ma być pisany kursywą?
- "Pałac" w kursywie.
- Dobra, sfinalizujemy to, żeby upewnić się, że mamy wszystko i jeszcze podpis poproszę.
- Podpis?
Zaśmiał się.
- Tak, moja firma ma zabezpieczenia.
- Czyli jeśli zrobisz błąd to będzie moja wina?
- W pewnym sensie.
Przewróciłem oczami.
- Ufam ci nie spierdol tego.
- Oczywiście, Panie Malik. - powiedział, a ja przeczytałem kartkę z napisami które znajdą się na bransoletkach.
Wszystko co napisałem znajduje się na tej liście.
Inicjały.
A.C - Amber Coventry
W.M - Waliyha Malik
D.M - Doniya Malik
S.M - Safaa Malik
M.J - Mandy Jefferies
I napis który będzie miał miejsce od środka. "Więcej niż wczoraj, mniej niż jutro."
Oddałem papier Dillion'owi a on uśmiechnął się i przysunął do mnie bransoletkę oraz naszyjnik dla Victorii i pięć pozostałych bransoletek.
- Co chcesz z tym zrobić?
- Naszyjnik jest dobry, ale bransoletka. - mruknąłem.
- Tak?
- Chciałbym żebyś wygrawerował coś za jej zamknięciem, coś co tylko ja i ona zrozumiemy.
Dillion kiwnął głową.
- I co to będzie?
-----------------------
Witam was tutaj Martyna od razu przepraszam, że musieliście czekać na rozdział ale nie miałam ostatnio czasu. Koniec szkoły, poprawianie ocen myślę że doskonale mnie rozumiecie. Mam nadzieje że rozdział się wam spodoba i do następnego!
P.S Zapraszam was na konto @frostbitepl na twitterze, pojawiają się tam spojlery nowych rozdziałów i wiele innych informacji.
P.S 2 Rozdział jest już poprawiony, nie miałam czasu wcześniej tego zrobić.

22 komentarze:

  1. Cudooooo♥♥♥ Tak bardzo kocham to opowiadanie!!;** I dziekuje za tlumaczenie!!;**
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta akcja z Amber to było coś :P a Zen przy przygotowaniach do slubu>>>>
    Szczerze to się polubiłam w tym kto tłumaczy ale to nie ważne fajnie ze jesteś i super ze znajdujesz dla nas czas :) czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. 34 chapter!
    Re na początku rozdziału troche mnie zdenerwowała, ze nie zeszła na dół, ale cóż, migrena, moze humorki, idk.
    Zayn taki troskliwy i wziął na siebie Alanę -.-
    Dobrze, że nie było kłótni między Re, a Zaynem
    Idk, jak wam, ale mi się podobają te rozmowy o antykoncepcji miedzy nimi x
    Zayn zaszalał z tymi 47,475 tysięcami funtów, woah :)
    Ale trzeba przyznać, pomysłowy, a ta bransoletka dla Victorii, co jeszcze ma być wygrawerowane 'coś' co tylko oni będą to rozumieć ... coś pięknego!
    JESZCZE TYDZIEŃ I BĘDĄ MAŁŻEŃSTWEM njenfibfvilsfur
    Pozdrawiam i do następnego / @luuvmyzaynxx

    PS Wcale nie musieliśmy długo czekać na rozdział, tydzień..mało Xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam mala uwagę, znajdz bete, która mogłaby sprawdzać rozdziały bo jest mnóstwo błędów interpunkcyjnych, ortografocznych, językowych itd i bardzo ciężko się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko już sprawdzone nie miałam czasu, żeby zrobić to na początku i dziękuje za komentarz. xx

      Usuń
  5. Kocham cie skarbku za tłumaczenie, ale uważam , ze powinien być ktoś kto sprawdzalby rozdziały pod kątem poprawnosci ortograficznej :)
    Jestem bardzo ciekawa, co to za rzecz, która będą rozumieć tylko Zayn i Re ^^
    ~Asia xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko już sprawdzone nie miałam czasu, żeby zrobić to na początku i dziękuje za komentarz. xx

      Usuń
  6. Wielkie propsy za tłumaczenie, ale mogłabyś poprawić rozdział pod względem interpunkcji i błędów ortograficznych czy powtórzeń. Momentami bardzo źle się czytało rozdział: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko już sprawdzone nie miałam czasu, żeby zrobić to na początku i dziękuje za komentarz. xx

      Usuń
  7. kuźwa co to będzie???? czemu musiała tak skończyć...
    btw ** w kĄcie, a nie koncie

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Cię ♥ Najlepszy ff na ziemi !

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny :D nie mogę się już doczekać ich ślub aww! jestem ciekawa co zostanie tam wygrawerowane ;D czekam na nn :) @maalikismyhero

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny rozdzial:) nie moge sie doczekac nastepnego. Dziekuje za tlumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest Świetny:)
    @MagicIno

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham, kocham, kocham ♥ nie moge sie doczekac nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem czy te rozdziały takie są, czy tak tłumaczycie, ale czasami nie rozumiem co sie tam dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  14. ojej jaki on jest cudowny! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdziały miały być raz w tygodniu.. /Agata

    OdpowiedzUsuń
  16. Oo jaki słodki rozdział ❤ /@Mrs_Styles_437

    OdpowiedzUsuń