Trzy miesiące później
- No dalej Ally. Przestań. - jęknąłem cicho i podniosłem ją na ręce, tak, że pleckami dotykała mojego torsu.
Chwilę później przyszła Trisha, uśmiechając się.
- Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, synu.
Uśmiechnąłem się jednostronnie.
- Dzięki, mamo.
Przełknąłem ślinę i pocałowałem Ally w głowę. Zaczęła się wiercić w moich ramionach, więc zacząłem nią delikatnie potrząsać, żeby się uspokoiła.
- Dziennikarz już jest.
Westchnąłem z irytacją.
- Czemu mnie do tego zmusiłaś? - zapytałem.
Moja mama wzruszyła ramionami i westchnęła cicho, kiedy sięgnąłem po butelkę.
- Pomyślałam, że to da ci odcięcie, synu. Przepraszam.
Pokręciłem głową poirytowany i pocałowałem ją w policzek.
- To najlepsza i najgorsza sytuacja, którą mi stworzyłaś, mamo.
- Chcę dla ciebie tego, co najlepsze.
Spojrzałem na tego kutasa i wypuściłem powietrze z płuc.
- Ta, jestem pewny, że dobrze mu zapłacą na koniec tego wywiadu.
Mark zaprosił go do środka, a ja przywitałem się z nim przy drzwiach.
- Pan musi być Zayn Malik. - uśmiechnął się. - Neil, miło mi pana poznać.
- Mi również miło. To moja mama, Trisha.
Trisha uśmiechnęła się i uścisnęła jego dłoń.
- Um, tak. Jestem trochę spóźniony, więc może zaczniemy.
Kiwnąłem głową.
- Moja mama zacznie pierwsza. Muszę nakarmić córkę. Eve, zaprowadzisz pana do salonu?
Kiwnęła głową i uśmiechnęła się, ruszając w stronę salonu. Wziąłem Allison na górę, do jej pokoiku.
Przez cały czas uderzają we mnie wspomnienia, dotyczące Victorii. Tęsknię za nią każdego dnia, a tylko przebywanie z Allison pozwala mi normalnie oddychać.
Dzisiaj jest rocznica naszego ślubu.
Rok temu Victoria i ja się pobraliśmy.
Życzyłem sobie długiego i szczęśliwego życia razem z nią, a dostałem to wszystko odwrotnie.
Tęsknię za nią codziennie.
Uszczypnąłem Allison w policzek i uśmiechnąłem się do niej, kiedy zaczęła wydawać ciche, dziecięce odgłosy.
***
- Ile ona ma?
- Trzy miesiące. - powiedziałem pewny siebie.
- Musi być ciężko, kiedy nie ma jej matki w pobliżu.
Przełknąłem gulę, która utworzyła się w moim gardle. Trochę mi zajęło, żeby publicznie ogłosić, że moja żona umarła.
Wziąłem na siebie Java Hut, ale pozostawiłem imię Victorii.
A teraz, kiedy media wiedzą o jej śmierci, wszyscy chcą przeprowadzać ze mną wywiady. Nie chciałem ich robić, ale jest tylko jeden magazyn, na który się zgodzę - Forbes.
Tylko dlatego, że wiedziałem, że Victoria chciałaby, żebym przez to przeszedł. Potrzebowałem tylko kopa od mojej mamy.
Ale tego, czego ode mnie chcieli, to było dużo więcej, niż byłem w stanie ujawnić.
To prawie jak biografia.
- Na początku tak. Długo się zmagałem, ale przez kilka dni pomogła mi mama, po czym zadecydowała, że muszę sam dać sobie radę.
- Moglibyśmy przejść teraz do konkretów? - włączył kamerę i nagrywarkę, a ja przełknąłem ślinę.
Nienawidzę kamer.
Trisha zabrała Allison, a ja rozprostowałem spodnie i usiadłem.
- Denerwujesz się? - zapytał dziennikarz.
- Trochę. - wzruszyłem ramionami.
- Opowiedz mi o początku twojego życia, nie było takie idealne jak jest teraz.
Pokręciłem głową.
- Nie użyłbym słowa "idealne".
- Możesz oszczędzić szczegóły.
Zdałem sobie sprawę, że nie oddam czegokolwiek, więc westchnąłem.
- Byłem adoptowany. Trisha i Yaser wzięli mnie pod swoje skrzydło razem z Waliyhą.
- Opowiedz mi o swoim biologicznym ojcu.
Spojrzałem za kamerę, na Yasera i z powrotem na dziennikarza. Nawet nie pamiętam jak on miał na imię. Nigel? Wygląda jak Nigel.
- Mój ojciec nie był jak każdy normalny ojciec. Ćpał i pił, kiedy ja byłem w domu.
- Ile miałeś lat?
- Nie pamiętam. - mruknąłem.
- Więc twoja matka...
- Umarła, kiedy byłem mały i dorastałem z ojcem, który popełnił samobójstwo kilka lat późnije. - wytłumaczyłem, żeby ten kutas zrozumiał wszystko klarownie.
- I wtedy wysłali cię do domu dziecka.
- Byłem tam dwa lata, a potem Trisha i Yaser mnie adoptowali.
Kiwnął głową.
- Powiedziano mi, że Yaser nigdy nie był z tobą zżyty. - uniósł brwi.
- Nigdy nie byliśmy blisko.
- Z jakiegoś powodu?
- Terapeuci powiedzieli mi, że to może być wina mojego biologicznego ojca. Dorastałem, nienawidzą swojego taty, więc łatwo mi było nienawidzić Yasera. - przełknąłem ślinę i spojrzałem na Yasera za kamerą.
Przepraszam.
- Yaser był dla dobrym ojcem na początku, dopóki nie powiedział "dobra, dosyć tego". No i skończyło się bycie miłym.
Kiwnąłem głową.
- Racja.
Uniósł brwi i spojrzał na mnie, zamiast na swoją kartkę.
- Żałujesz swojej przeszłości?
Pokręciłem głową.
- Nie. - spojrzałem na moje spinki od mankietów. - Nie wierzę w coś takiego jak "żal". W pewnym momencie chciałeś coś zrobić, więc dlaczego nagle chciałbyś coś cofnąć. To pomogło mi stać się lepszą osobą.
- Więc nie żałujesz niczego?
- Są rzeczy, których żałuję, ale to nie tyczy się mojej przeszłości. Kiedy chodzi o to, jak się zachowuję, to jest coś, czego żałuję, ale jeśli chodzi o to, kim jestem dzisiaj, to nie - nie żałuję.
Kiwnął głową.
- Podoba mi się to. Bardzo mi się to podoba.
Uśmiechnąłem się jednostronnie, ale to nie było przekonujące.
- Myślisz, że twoja żona, Victoria, jest powodem twojej zmiany?
Polizałem usta.
- Tak, zmieniła moje życie.
- W jaki sposób?
Westchnąłem.
- Przez nią zdałem sobie sprawę, że każdy jest zdolny do wszystkiego. Dała mi nadzieję, kiedy się poddałem. Sprawiła, że jestem dzisiaj lepszą osobą.
- Co się jej stało?
- Miała krwotok poporodowy. To znaczy, że straciła ogromną ilość krwi.
- Po za kamerą, to musi ci być strasznie ciężko stary, przykro mi z powodu twojej straty.
Pokręciłem głową.
- Jest w porządku.
Przełknąłem gulę w gardle i kontynuowałem ten gówniany wywiad.
- Jak poznałeś swoją żonę?
Uśmiechnąłem się.
- W kawiarni. Myślę, że ją onieśmielałem.
Koleś zaczął chichotać, a ja zmarszczyłem czoło.
- Nie do końca zaczęliśmy idealnie. - powiedziałem, przypominając sobie jakie to wszystko na początku było dziwne.
W jego oczach błysnęło cwaniactwo, jakby nie do końca zrozumiał słów, które powiedziałem i nawet jeśli nie jestem typem osoby, która mówi dużo, nadszedł czas, żeby zaprzeczyć tym plotkom, które gdzieś się słyszy.
Nie ma czegoś takiego jak bajka, a te wszystkie tabloidy, ukazujące moje życie jako idealne, nie mają kurwa racji.
- Naprawdę?
Kiwnąłem głową.
- Zaczęło się dużo dużo inaczej, niż ludzie myślą. - spojrzałem w dół, kiedy wspomnienia zaczęły do mnie napływać.
- Ale nowy rozdział się otworzył. - uśmiechnął się. - Jak ona się ma?
Allison.
Uśmiechnąłem się.
- Dobrze. Naprawdę dobrze. Moja mama dużo mi pomogła i jestem wdzięczy, że mam ją w pobliżu, kiedy brakuje Victorii, żeby ogarnąć to wszystko.
Kiwnął głową, a jego twarz otrzeźwiała.
- Jak to jest?
Przełknąłem ślinę.
- Ciężko. Nigdy nie pomyślałbym, że dotrzemy tak daleko. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na Allison, którą moja mama trzymała na rękach.
Jej oczka były pełne szczęścia i radości i momentalnie mnie to wypełniło.
- Firma ma się oczywiście dużo lepiej, odkąd wróciłem.
- Byłeś odizolowany kilka tygodni. - powiedział, aja pochyliłem się, żeby chwycić pieluszkę Allison i powycierać rzygi, które ominęła moja mama.
- Ale nie jestem już odizolowany od świata. To nie jestem ja.
Jej palce owinęły się wokół mojego.
- Teraz jestem tylko ja i ona. - uśmiechnąłem się, żeby przekonać go, że mam się w porządku i westchnąłem.
- Do kogo się zwracasz, kiedy nie ma Victorii?
- Do Allison. Daje mi szczęście i nawet jeśli jej mamy już nie ma, widzę w niej Victorię każdego dnia.
Uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Twoja mama, Trisha, dużo ci pomogła?
- Tak. - usiadłem prosto i uśmiechnąłem się do mamy. - Myślę, że nie byłbym w stanie zająć się Allison bez niej.
- Myślisz o ruszeniu dalej i przedstawieniu Allison...
- Nie. Myślę, że nigdy nie ruszę do przodu. Była moją pierwszą i jedyną żoną. Allison jest moim życiem.
Cztery lata później.
- Nie tatusiu! - połaskotałem Allison, a wiązanka śmiechu wyszła z jej malutkiej buźki.
Jej policzki się trzęsły, a ja zaśmiałem się, kiedy próbowała odepchnąć moją dłoń. Miała włosy na całej twarzy.
- Magiczne słówko, Ally? - zaśpiewałem.
- Abrakadabra! - uśmiechnęła się, a ja uszczypnąłem ją w policzki.
- Nie..
Chwyciła moją twarz w swoje malutkie dłonie i zostawiła na moim policzku małego buziaka.
- Kofam cie, tatusiu.
- Ja ciebie bardziej, słoneczko. - podrzuciłem ją w powietrze i złapałem, a ona zaczęła chichotać jeszcze bardziej.
- Jesteś głodna?
Kiwnęła główką i zaczęła bawić się moją brodą, której nie miałem czasu ogolić.
- Co chcesz, Ally? - postawiłem ją na podłodze, a ona pobiegła prosto do kuchni, do Eve.
- Ma, mogę prosić o naleśniki? - uśmiechnęła się do Eve, a ja usiadłem na stołku barowym.
- Ally, chodź tu, muszę związać ci włoski. - powiedziałem, gryząc jabłko.
Wstałem, a Allison obeszła stół dookoła i zaczęła biec w moją stronę. Pochyliłem się, chwyciłem ją i podniosłem do góry.
- Rośniesz, malutka. - uśmiechnąłem się.
- Tak jak moja mamusia? - uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Tak, jak twoja mamusia. - kiwnąłem głową.
Posadziłem ją na krześle w salonie i chwyciłem szczotkę, którą tam zostawiłem.
- Nie ruszaj się, Ally. - zmarszczyłem czoło, kiedy zaczęła się wiercić.
- Ale tatusiu, leci Dora Odkrywca!
- Dora Odkrywca jest do dupy. - uśmiechnąłem się, a ona uderzyła mnie w brzuch.
Jak na czterolatkę jest dość bystra.
- Nie, Dora Odkrywca jest fajna, tatusiu!
Uśmiechnąłem się, czesząc jej włosy, a ona znów zaczęła się wiercić.
- Ally, proszę, nie ruszaj się.
Usiadła prosto na chwilę, a kiedy skończyłem, pobiegła prosto przed telewizor.
Westchnąłem i poszedłem do kuchni, gdzie stała uśmiechająca się Eve.
- Wolne?
Kiwnąłem głową.
- Mógłbym wziąć Ally na dwór. Te wszystkie programy w telewizji ją ogłupiają.
- Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, sir.
Uśmiechnąłem się i podziękowałem jej, dopóki mój wzrok nie wylądował na obrączce na moim palcu.
Nigdy jej nie ściągnąłem.
Wszędzie widzę dziewczyny, ale jakoś nie mogę ruszyć do przodu.
Moja miłość do Victorii jest wciąż silna. Nie mogę tak tego zostawić i nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie to zrobić.
- Ally, chodź do kuchni na śniadanie. - zawołałem.
- Idę, tatusiu. - usłyszałem jej wysoki głosik.
Zajęło jej chwilę zjedzenie naleśników. Ale na koniec jej kucyk i tak się rozwalił.
Ja i Victoria mieliśmy ciemne włosy, a włosy Allison są jasno brązowe. Wiem, że nie ma tego po mnie, więc może ma to po Victorii. Ale są niesamowicie długie.
Nie wiem, czy chciałbym je ściąć.
***
- Ally.
- Tatusiu, gdzie idziemy? - Allison podbiegła do mnie i chwyciła moją dłoń, kiedy szliśmy po żwirowej drodze.
Kiedy weszliśmy do lasu, wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy. Schowałem twarz Allison w swój tors. Przeszedłem przez krzaki i doszedłem do polanki, gdzie postawiłem ją na nogi.
Tym razem wszystko pokryte jest śniegiem. Mała polanka jest bardziej zakryta przez drzewa, kiedy Allison biega w śniegu.
Spojrzałem na drzewo, gdzie był umieszczony projektor, kiedy byłem tu z Victorią.
To miejsce daje mi tyle wspomnień.
Chciałbym, żeby była tu ze mną.
Allison ściągnęła swoją czapkę i rękawiczki i zaczęła się kręcić dookoła, dopóki nie upadła na ziemię.
- Ally, zakładaj czapkę! Jest zimno!
- Kogo ja widzę? - moja mama weszła na polankę, a Allison zabrało dech w piersiach.
- Nana!
- Cześć kochanie. - Trisha pochyliła się i rozszerzyła ramiona. - Chodź i daj mi przytulaska.
Allison próbowała przebiec przez ścieg, ale ją podniosłem i postawiłem bliżej Trishy.
- Cześć Nana!
Trisha próbowała ją podnieść, a ja pokręciłem głową.
- Mamo, jest ciężka, uważaj.
Postawiłem ją na ziemi, a Trisha przytuliła ją, a ja poszedłem do chatki, którą nie byłem w stanie pokazać Victorii, kiedy tu byliśmy.
Chciałbym żeby tu była.
Wszedłem do środka i podniosłem Allison, widząc wszystkich.
Waliyha, Safaa, Doniyha. Moja mama i ojciec zaprosili nawet Jamesa, Amber i Emmę.
Nie rozmawiam teraz z Amber i Jamesem tyle, ile zwykłem rozmawiać. Tylko przy specjalnych okazjach.
Ale Emmy to nie widziałem od czasu ślubu mojego i Victorii.
- Hej Zeus! - Waliyha uśmiechnęła się, kiedy postawiłem Allison na podłodze.
- Jasna cholera, ale urosła! - powiedział James.
- Cholera! - uśmiechnęła się Ally, a ja pokręciłem głową.
- Nie Ally, nie mów tak. James?! - uderzyłem go w ramię, a Allison uderzyła moją nogę.
- Nie tatusiu, nie bij się. - pociągnęła mnie za spodnie, a ja uszczypnąłem ją w policzek.
- Przepraszam, tatuś przestanie. - uśmiechnąłem się, a James mnie uścisnął.
- Dobrze cię znowu widzieć stary.
- Ciebie też. - zmarszczyłem czoło.
Amber wstała, a ja spojrzałem na nią uważnie.
- Wujku James, na ręce, na ręce! - zarządziła Allison.
Tak jak jej tatuś. Chyba będę musiał nauczyć ją trochę manier.
- Hej Zayn. - uśmiechnęła się Amer, a ja kiwnąłem głową.
- Amber.
- Ugotowałam to co lubisz, Zayn. - Trisha uśmiechnęła się, a ja wrzuciłem drewno do kominka.
Allison wykaraskała się z ramion Jamesa i podeszła do mnie, a ja ją odepchnąłem.
- Allison, gorące! - warknąłem.
Natychmiast położyła swoje rączki na klatce piersiowej i wydęła usta. Pocałowałem ją w policzki.
- Widziałam, tatusiu.
- Nie dotykaj, bo się poparzysz. - wytłumaczyłem. - Widzisz, gorące? - wystawiłem rękę tylko kilka metrów od ognia.
- Ogień? - zapytała. - Gorący!
- Ogień parzy. - kiwnąłem głową. - Dobra dziewczynka.
- I wujek James, gorący. - James kucnął i wskazał na siebie. - Bardzo gorący.
Zaśmiałem się, a Allison się uśmiechnęła.
- Wujek James gorący.
- Ta. - zaśmiał się James. - Amber, patrz na to. Ally, co to jest? - James wskazał palcem.
Ally spojrzała na ogień.
- Gorące.
- A wujek James jaki jest?
- Gorący! - zawołała, a nasza trójka się uśmiechnęła.
- Nie, wujek James jest brzydki. - poprawiła ją Amber.
- Brzedki? - Ally zmarszczyła czoło.
- Brzydki. - uśmiechnęła się Amber.
- Brzedki.
- Ty musisz być Allison. - Emma kucnęła i spojrzała na Allison, a Allison schowała się za mnie.
Na pewno ma to po mnie.
- Jest nieśmiała. - mruknąłem i wziąłem ją na ręce.
- Jest piękna Zayn. Przykro mi z powodu twojej straty. - powiedziała sympatycznie.
- Jest okej, tatuś jest silny. - powiedziała Allison, a ja się uśmiechnąłem.
- Ma twoje oczy, Zayn. - powiedziała Emma, marszcząc czoło. - I policzki Victorii.
Spojrzałem w dół na swoją piękną córkę.
- Chyba ma to po swojej matce.
- Myślę, że ma je po was. Jeśli rodzice wyglądają dobrze, nic nie poradzisz na to, że będą mieli piękne dziecko, jak nasza mała Allison.
Allison uśmiechnęła się, kompletnie świadoma tematu.
- Dobrze cię znowu widzieć Emma. - kiwnąłem głową.
Spojrzałem z powrotem na Allison.
- Po tym całym chodzeniu, jesteś głodna?
- Tak, tatusiu!
***
Ludzie na komputerach - klikać w ten LINK
- Cześć kochanie. Przepraszam, że trochę mnie tu nie było. - spojrzałem w dół i kopnąłem trawę. - Ostatnio byłem naprawdę zajęty. Allison rośnie jak na drożdżach. Coraz lepiej maluje i mówi. Jest taka mądra.
Westchnąłem i spojrzałem w górę.
- Emma widziała ją dzisiaj pierwszy raz. Powiedziała, że ma twoje policzki. - uśmiechnąłem się i spojrzałem ponownie w dół. - Codziennie odkrywa coś nowego, dzisiaj na przykład zobaczyła ognisko. Powiedziałem, że jest gorące, a James powiedział, że on jest gorący. - zaśmiałem się, wspominając wydarzenia z dzisiejszego dnia. - Więc oczywiście Allison powtórzyła po nim. I teraz jak na każdym razem go widzi, mówi "wujek James jest gorący". Nie wiem jak z niej to wyplewię. Nauczył ją nawet jak mówić "cholera".
Pokręciłem głową i spojrzałem na nagrobek.
- Chciałbym, żebyś tu była i patrzyła jak dorasta. Przypomina mi ciebie w tak wielu aspektach. - schowałem twarz w dłoniach, kiedy łzy zaczęły płynąć z moich oczu. - Tęsknię za tobą Re. Tak strasznie za tobą tęsknię. Dlaczego musiałaś odejść? Dzisiaj jest nasza czwarta rocznica, a ciebie nie ma.
Otarłem łzy.
- Kocham cię. I przepraszam, za to jak cię traktowałem. Źle cię traktowałem i chciałbym, żeby tak się nie stało. Przepraszam.
- Tatusiu!
Podciągnąłem nosem, kiedy usłyszałem jak Allison biegnie przez trawnik.
Cały czas ścierałem łzy, ale one i tak płynęły jak szalone.
- Ally, chodź tutaj. - mruknąłem.
Pochyliłem się, żeby ją wziąć na ręce. Poprawiłem jej czapkę, a ona się skrzywiła.
- Tatusiu, czy ty przeciekasz?
Uśmiechnąłem się.
- Nie słoneczko, tatuś nie przecieka.
- Co to jest tatusiu?
- Tutaj jest mamusia. - powiedziałem i uklęknąłem na jedno kolano.
Allison usiadła przy nagrobku, a ja ukucnąłem przy niej.
- Dasz mamusi swój list?
Kiwnąłem głową i pocałowałem ją w policzek, chowając list pod kamieniem na jej grobie.
- Kocham cię Victoria.
- Tatusiu, patrz, tu jest moje imię!
Victoria Allison Malik.
- Wiem. - uśmiechnąłem się i wstałem.
- Pożegnaj się z mamusią. - mruknąłem do Allison.
- Kocham cię mamusiu. - pocałowała swoją rączkę i przejechała nią po zimnym kamieniu, po czym ruszyła w moją stronę.
Wziąłem ją na ręce i westchnąłem.
- Pomachaj mamusi Ally. Powiedz "pa, do zobaczenia następnym razem".
- Papa mamusiu. Następnym razem jak przyjdziemy to weźmiemy jedzenie i zostaniemy dłużej, dobrze tatusiu?
Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową, idąc z Ally do auta.
- Dobrze Allison.
- Tatusiu, a dlaczego mamusia nie mówi?
- Bo anioły nie potrafią mówić. Anioły się o nas troszczą. - uśmiechnąłem się.
- Moja mamusia jest aniołkiem? - wytrzeszczyła oczka.
- Tak.
- A ja mogę być aniołkiem tatusiu?!
- Możesz być małą księżniczką tatusia?
Pokiwała entuzjastycznie głową, a ja pocałowałem ją w policzek.
Kocham jej policzki.
- Kocham cię Ally.
- Ja ciebie bardziej tatusiu! - uśmiechnęła się, kiedy zapinałem jej pasy.
List
Victoria
Spędziłem tyle dni i miesięcy myśląc o tym jak Cię straciłem. Jaką pustkę i ile bólu musiałem znieść.
Chciałbym cofnąć czas i zmienić wszystko co się stało. Zachowywałem się samolubnie tydzień przed tym jak umarłaś i Cię nie było. Zniknęłaś.
Jest tyle rzeczy, które mogłem zrobić, ale nie zrobiłem.
Uświadomiłem sobie przez to, że nie mogę wziąć korzyści z tego co już mam. Że wszyscy i wszystko może się drastycznie zmienić bez mojego wpływu.
Musiałem Cię stracić, żeby zdać sobie sprawę, ile dla mnie znaczyłaś. Otworzyłaś mi oczy. Jestem wdzięczny każdemu kto jest przy mnie.
Ale boli mnie to, że nigdy więcej Cię już nie zobaczę.
Już nigdy nie poczuję tych dreszczy, które czułem, kiedy mnie dotykałaś. Albo nie poczuję tego bicia serca, które czułem za każdym razem, kiedy na mnie spojrzałaś. Ale moja miłość do Ciebie zawsze będzie silna.
Victoria, byłaś przy mnie w moich najczarniejszych godzinach, więc ja będę Twoim światłem w Twoim życiu. Jesteś moją pierwszą, ostatnią i największą miłością. Dopóki Cię nie poznałem, nie znałem prawdziwej miłości, ale kiedy pojawiłaś się w moim życiu, z desperacją zmagałem się, żeby znaleźć odpowiednie słowa, które opiszą moją miłość do Ciebie i jak bardzo cię ubóstwiam.
Na naszym ślubie przysięgałem miłość na zawsze, dopóki mój żywot nie dobiegnie końca
Kocham Cię.
_______________
Cóż, nie wyobrażacie sobie, jak bardzo płakałam, wczoraj i dzisiaj, tłumacząc ten epilog.
Czy możemy zrobić akcję na twitterze?
Piszcie z hasztagiem #frostbiteplmemories i piszcie wszystko, co najbardziej zapadło wam w pamięć z tej części Colda.
A każdy, kto czytał, a nie komentował, ma teraz obowiązek zostawić po sobie chociaż słowo, bardzo was proszę.
Damy wam trochę czasu na ochłonięcie, zanim wypuścimy w świat czwartą część. Na pewno o wszystkim wam poinformujemy, i tu i na twitterze.
W imieniu Martyny i swoim PRZEOGROMNIE wam dziękujemy, za każde małe słówko wsparcia, za czytanie, za komentowanie i przeżywanie tego razem z nami.
Zaczęłam czytać Colda jak tylko Bambi go wypuściła i od dawna marzyłam, żeby móc tłumaczyć tego cudownego fanfika.
Dziękujemy wam za wszystko, jesteście niesamowici! :*