środa, 8 lipca 2015

Rozdział 37 - "Nowy rozdział."


Perspektywa Victorii

Przez ostatnie pół godziny byłam zaskakująco spokojna.
Za chwilę wychodzę za mąż i jestem spokojna?!
- Przyjechał prezent od Zayn'a. - uśmiechnęła się Amber.
- O mój Boże! - wstrzymałam oddech, kiedy podała mi wielgaśną torbę od Versace.
Wewnątrz było kilka pudełek z biżuterią od bardzo drogich marek jak Chanel, Gucci, Chopard, Graff i Tiffany.
- Zayn wbił mi do głowy, żeby być tym typem, że kiedy masz problem z prezentem, jak wybieranie pomiędzy dwoma, to lepiej kupić obydwa, albo i więcej. - Amber pokręciła głową.
- To jest.. - mrugnęłam, zabrakło mi słów.
- No i chciał, żebym ten dała ci osobiście. Ten właściwy. - Amber się uśmiechnęła.
- Chcesz powiedzieć, że te wszystkie drogie rzeczy w tej torbie od Versace to tylko drobny prezent? - pokręciłam głową i spojrzałam w dół, na niebieskie, aksamitne pudełko.
- No dawaj, otwieraj!
Najpierw otworzyłam karteczkę i zobaczyłam pismo Zayna.
"Nie mogę doczekać się, żeby zobaczyć cię przy nawie, kotuń, kocham Cię. - Zayn"
Kotuń.
Uśmiechnęłam się.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam bransoletkę, która wyglądała jakby była droższa niż te wszystkie prezenty w torbie Versace.
Szczęka mi opadła. W środku był wygrawerowany napis.
Skrzywiłam się i pokręciłam głową, czerwieniąc się.
Kotuń kocha ptaszka.
- Co tam napisał?! - zapytała Waliyha.
Pokręciłam głową.
- Taki mały żarcik.
Usłyszałam jak wszystkie druhy wydają zduszony okrzyk, wzdychają, albo mówią "oooł", kiedy zobaczyły tą bransoletkę.
- Możesz mi ją założyć? - uśmiechnęłam się, a Waliyha zapięła mi ją na nadgarstku.
Amber poszperała w torbie i podała mi pudełko butów - Louboutins.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam lśniące, fioletowe szpilki.
- Powiedział mi, że chcesz mieć je na dole, w nawie.
Wbiłam w nie wzrok i wyciągnęłam je z pudełka.
- Puk puk. - James wszedł do środka, wyglądając olśniewająco jak nigdy.
- James?! - uśmiechnęłam się.
Po tym jak Amber zapięła bransoletkę, wstałam i objęłam Jamesa.
- Łoł, wyglądasz... wyglądasz na prawdę pięknie Re.
Mrugnęłam do niego z uśmiechem.
- Nigdy wcześniej mi tego nie mówiłeś, dziękuję.
- Cóż, Ella powiedziała, że chciałaś...
- Oh, faktycznie, prezent. - uśmiechnęłam się. - Możesz dać to Zaynowi.

Perspektywa Zayna

- Podobał jej się?! - zapytałem bardziej rozkazująco niż powinienem.
Mark odsunął się, kiedy skończył wiązać moją muszkę.
- Spodobał. - powiedział James, podając mi dwa prezenty od Victorii. - Od panny młodej, sir. - uśmiechnął się.
Otworzyłem najpierw mniejsze pudełko i zobaczyłem pewnego rodzaju bransoletkę, w środku wygrawerowaną.
Uśmiechnąłem się.
Może Zoozoo będzie naszym zawsze. (Maybe Zoozoo will be our always - musiałam napisać to po engliszu, ten smak w tym zdaniu).
- Jest taka urocza. - mruknąłem do siebie.
Następnym prezentem był srebrny zegarek, którego szukałem kilka dni temu. Skąd wiedziała, że go chciałem?
Założyłem go na nadgarstek, ale zauważyłem, że z tyłu też jest coś wygrawerowanego.
Czas na zabawę.
Zaśmiałem się do siebie i pokazałem to Jamesowi.
Też się zaśmiał.
- Stary, wyobraź sobie co by było, gdybyś nie dał jej kontraktu na bycie uległą. Pomyślałbyś, że by cię poślubi?
Zmarszczyłem czoło.
- Co masz na myśli?
- Nie wiem. To po prostu dziwne jak się poznaliście i tak dalej.
Kiwnąłem głową w ciszy i przeczytałem karteczkę, którą zostawiła.
Nie ma czegoś takiego jak uciekająca panna młoda, kiedy mężczyzna taki jak Ty istnieje, kocham Cię skarbie, Re xx
- Uciekająca panna młoda? Co jeśli ona nie chce jednak tego zrobić...
- Co? - James zmarszczył czoło.
- To znaczy, że może mnie po prostu zostawić. - schowałem twarz w dłoniach.
- Po prostu oddychaj stary. - powiedział James.
Odepchnąłem go i otworzyłem okno, żeby pooddychać świeżym powietrzem.
Zobaczyłem, że na dole zaczęły przyjeżdżać auta i goście, więc się cofnąłem.
Kurwa mać!
- Stary, wszystko okej?
Zamrugałem momentalnie i spojrzałem na Jamesa.
- Co jeśli ona jednak nie chce mnie poślubić? Co ja zrobię?!
- Zayn, chce cie poślubić. Przestań tak myśleć.
- Kurwa mać, ja się żenię!
- Strach cię obleciał? Czy jesteś w jakimś szoku czy coś?
Pokręciłem głową i poprawiłem muszkę, kiedy poczułem, że znów zaczynam panikować.
- A co jeśli pomylę się na przysiędze?!
- To dobry znak. Jeśli gdziekolwiek się pomylisz, to tylko pokażesz, jak bardzo ją kochasz. Żaden mężczyzna nie jest perfekcyjny przy kobiecie, którą kocha.
Mrugnąłem.
- Skąd ty kurwa mać wiesz o takim gównie?!
- Zayn, już czas żeby dostarczyć panie młodej główny prezent. - Ella zapukała i zwróciła na siebie moją uwagę.
Rozszerzyłem oczy.
- Teraz?!
Kiwnęła głową.
- Kurwa, kurwa, kurwa. - chwyciłem małe torby i kręciłem się po pokoju.
- Proszę wszystkich drużbów o przyjście do biblioteki na trzecim piętrze! - ogłosiła Ella.
Pokój opustoszał, a ja wziąłem dwa szybko szoty, żeby się zrelaksować. Wtedy drzwi się otworzyły.
Waliyha, Donita, Safaa, Mandy i Amber weszły.
Zamrugałem.
- Łoł, wyglądacie... - zaciąłem się i uśmiechnąłem.
Pamiętam, jak Victoria mówiła, że suknie miały być białe, ale to było zanim zmieniła paletę kolorów.
Teraz wszystkie suknie były lawendowo pastelowe, które upiększały każdą dziewczynę.
Wiedziałem, że to zmieni, może to było wtedy, kiedy pobiegła gdzieś po tym jak zmieniliśmy bukiety.
Po tym jak powiedziałem kilka rzeczy, podałem Waliyhi jej bransoletkę, a ona się uśmiechnęła.
- Jest za ładna, dzięki Zee.
Potem podeszła Doniya, Mandy, Safaa i na końcu Amber. Miałem dla niej bransoletkę i Pierścień Przysięgi.
Zanim jej to dałem, pożegnałem się z pozostałymi druhnami i miałem trochę czasu na pogadanie z Amber.
Podałem jej bransoletkę, a ona się uśmiechnęła.
- Dzięki.
I wtedy wyciągnąłem Pierścień Przysięgi.
Zmarszczyła czoło.
- Zanim cokolwiek powiesz, spokojnie, nie hajtamy się. - uśmiechnąłem się, a ona przewróciła oczami.
- Nie pomyślałam o tym, Malik. - odgryzła się.
Pokręciłem głową.
- Wiem, że nie jesteśmy najbliższymi przyjaciółmi. Kłócimy się częściej niż to konieczne i chciałbym, żeby to się skończyło. Żenię się z nią dzisiaj. Nie ma żadnej opcji, że mnie powstrzymasz.
Westchnęła.
- No wiem.
- I to jest moja obietnica. Przysięgam ci, że jej nie zranię. Nie zrobię niczego, co miało by wystawić na bezpieczeństwo to, co ja i ona mamy, bo doskonale wiem, że jesteś pierwszą osobą, która przynajmniej spróbuje skopać mi dupę.
Zaśmiała się.
- Wiem, że jesteś dobrą przyjaciółką. Ale Victoria i ja rzadko się kłócimy. Nie ma w sumie już o co się kłócić. Wszystko jest rozstrzygnięte. Kocham ją.
- Victoria o tym wie?
- Wie. To był jej pomysł. Ja chciałem zostać przy bransoletce i naszyjniku. Nie przy Pierścieniu Przysięgi. - powiedziałem szczerze.
Amber kiwnęła głową.
- Mogę teraz ja?
Tym razem ja kiwnąłem głową.
- Ej wy dwoje, już czas! - przerwała nam Ella.
Bicie mojego serca przyspieszyło, a Amber westchnęła z uśmiechem.
- Zanim się przyplątałeś, nigdy nie widziałam, jak Re płacze. Zawsze była silna. Zawsze była niezależna. I wszystko zniknęło, kiedy zaczęliście mieć coś ze sobą wspólnego. Zmieniła się w kogoś, kogo ja i James nie znaliśmy. Czułam, jakbyś zabrał mi moją najlepszą przyjaciółkę. Ale trochę czasu minęło i teraz widzę, że jest szczęśliwa i tętni życiem. Po prostu... Życzę wam szczęścia.
Coś mi mówiło, że to co powiedziała Amber, było tylko częścią tego, co na prawdę chciała powiedzieć.
Ale czy chciałem to usłyszeć? Nie wiem.
Mam nadzieję, że po ślubie zaczniemy od nowa.
Nowy początek, nowy rozdział.

***

Na serio zaczynasz odczuwać wszystkie nerwy, kiedy wszyscy się na ciebie patrzą, a ty tylko stoisz i czekasz na panną młodą.
Przeskanowałem mały tłum i znalazłem moje ciocie, wujków, kuzynów i kilka członków rodziny Victorii, z którymi wczoraj miałem do czynienia.
Jeśli wziąłbym jednego szota więcej, chyba miałbym się okej, ale byłem zaskakująco o to niespokojny.
Mój umysł był skupiony tylko na tym, żeby zobaczyć Victorię i nie mogłem się tego doczekać.
Splotłem razem dłonie i brałem równe oddechy, żeby uspokoić nerwy, które teraz skupiły się gdzieś z tyłu moich pleców. Chciałbym, żeby ktoś stał obok mnie, żeby mnie uspokoić, albo nawet żeby przypomnieć mi o czymś tak prostym jak oddychanie.
Zerknąłem na mój nowy zegarek - już niedługo.
Mentalnie wróciłem do mojej przysięgi. Victoria chciała tradycyjną, ale ja chciałem coś więcej.
Więc zdecydowaliśmy, że przedstawimy swoje własne przysięgi.
Kto w ogóle powiedział, że musimy przestrzegać zasad?
Sam ślub nie będzie długi. Jeśli utknęlibyśmy w ty tłumie, bo ksiądz gadał by i gadał, to bym po prostu wyszedł.
Spojrzałem w dół na swoje buty i się uśmiechnąłem.
Coś starego, coś nowego, coś zapożyczonego.
Tego właśnie nigdy nie zapomnę na temat ślubów.
Coś starego - moje buty. Były bardzo stare, ale nie miały na sobie żadnej oznaki starości. Dobrze wyglądały, bo je wypolerowałem.
Coś pożyczonego - koszula mojego ojca, którą mama dała mi wczoraj. Miałem taki sam rozmiar jak on, kiedy pobierał się z Trishą.
Coś nowego - zegarek, który dała mi Victoria, włączając w to cały smoking. Wszystko było nowiutkie.
Zaczęła grać muzyka, a bicie mojego serca nabrało tempa.
Mama Victorii wyszła jako pierwsza z białej nawy i uśmiechnęła się do mnie, idąc obok mojej mamy. W praktyce to mój ojciec powinien iść z Trisha, ale to była ostatnia rzecz, którą się przejmowałem.
Żenię się!
James i Amber wyszli jako następni i przez myśl mi przeszło - dlaczego oni nigdy ze sobą nie byli?
Później Jawaad i Waliyha, będąc tego samego wzrostu. Adam i Doniya jako następni, zaraz za nimi Mandy i Mark.
Safaa, jako młoda dusza i typowa indywidualistka zdecydowała, że chce iść sama.
Szła sama.
Uśmiechnąłem się, kiedy weszła pod altanę, dołączając do reszty druhien.
A na końcu szła ta jedyna.
Victoria.
Kiedy zmieniła się muzyka, a ludzie wstali z miejsca, przegryzłem wargę i czekałem, a wydawało się jakby mijały godziny, na moją piękną pannę młodą.
Delikatne skrzypce zaczęły grać i przełknąłem moje nerwy. Serce miałem w gardle a moje oczy magnetycznie były zwrócone ku początku nawy.
Przymknąłem oczy i spojrzałem w dół, by uspokoić nerwy. Jezu drogi.
Kiedy znów spojrzałem w górę, oddech uwiązł mi w gardle. Spojrzałem przed siebie, na piękną panną młodą, która była moja.
Mój uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy, a potem poczułem jak James klepnął mnie w ramię.
Nawet nie zarejestrowałem, co mówił. Patrzyłem tylko na nią, na kobietę, z którą spędzę resztę życia.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku, kiedy stanęła przede mną. Ksiądz zaczął mówić, a jej rodzice, którzy stali po obu jej stronach, kiwnęli głowami.
Spojrzałem na jej suknię ślubną. Ładnie, delikatnie opadała. Nie była pufowata, jak te żałosne suknie z Kopciuszka. Jej sukienka była dookoła jej klatki piersiowej i zacieśniała się w jej malutkiej talii, a potem opadała luźno na ziemię.
Jej włosy były spięte i wiem, że nie wytrzyma do końca wesela, tylko je rozpuści.
Wyglądała absolutnie zniewalająco.
- Będąc zapewnionym waszą miłością i wyborem na całe życie w towarzystwie woli Bożej oraz błogosławieństwa waszych rodzin, pytam. Kto wydaje tę oto kobietę temu oto mężczyźnie?
No i zaczynamy.
- Jej matka i ja. - powiedział ojciec Victorii.
Wziąłem oddech pełen ulgi.
Victoria delikatnie się uśmiechnęła. Jej welon był jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed pocałowaniem jej.
Wyglądała tak pięknie. Nie mogłem przestać o tym myśleć.
Pochyliłem się i ucałowałem mamę Victorii w policzek oraz uścisnąłem rękę z jej ojcem, po czym znów na nią spojrzałem.
Ten głupi uśmieszek nie mógł opuścić mojej twarzy.
Podałem jej dłoń, a ona ją ujęła. Pomogłem jej wspiąć się po trzech schodkach.
Chciałem ją tak strasznie pocałować.
- Wyglądasz pięknie. - mruknąłem cicho, a ona się zarumieniła.
- Etap, w który zamierzacie wejść, jest najważniejszym jaki tylko człowiek może podjąć. To związek dwóch osób, oparty na wzajemnym szacunku i miłości. Wasze życie się zmieni, wasze obowiązki wzrosną, ale wasze szczęście rozmnoży się, jeśli będziecie wierni i świadomi zobowiązań wobec siebie. - mówił kapłan, ale moja uwaga była skupiona na Victorii. - Czym jest małżeństwo? - kontynuował kapłan. - Ustalono że małżeństwo jest związkiem pomiędzy mężczyzną a kobietą, których niezależność jest równa, zależność wzajemna a obowiązek wzajemny. Panna młoda oraz Pan Młody - jesteście tu, aby połączyć najlepsze elementy swojej indywidualności, łącząc ducha, talent i doświadczenie, aby stworzyć coś lepszego, niż któreś z was może samodzielnie zaoferować.
Jezu, nie mógłby po prostu przejść do sedna?
- Życie razem może być czasami figlarne i wygodne, czasami frustrujące i trudne. Z każdym dniem, wasz związek będzie rósł w siłę, jeśli zdecydujecie się brnąć w waszą miłość i w wzajemny szacunek. Miłość jest czymś więcej niż podekscytowanie romansem i samym zakochaniem się. Wymaga zaangażowania i przemyślanych decyzji. Miłość jest pielęgnowaniem. Miłość jest słuchaniem. Miłość to dbanie o swojego partnera. Miłość usuwa ciężary, dzieląc je. Miłość potęguje szczęście, rozmnażając je.
Przewróciłem oczami, a kapłan to zauważył. Pośpiesz się, kurwa.
- Państwo młodzi przybyli tu jako przyjaciele. Dzisiaj, ślubują sobie nie tylko ich miłość, ale ich siłę, ciepło i co najważniejsze, przyjemność bycia przyjaciółmi. - Etap, w który zamierzacie wejść, jest najważniejszym jaki tylko człowiek może podjąć. To związek dwóch osób, oparty na wzajemnym szacunku i miłości. Wasze życie się zmieni, wasze obowiązki wzrosną, ale wasze szczęście rozmnoży się, jeśli będziecie wierni i świadomi zobowiązań wobec siebie. (Tak, to autorce się chyba coś pojebało, dwa razy jest to samo, nie krzyczeć na mnie)
- Ziomek, nie możesz tego ominąć ... - jęknąłem pod nosem.
James zaśmiał się cicho, a Victoria pokręciła głową, powstrzymując uśmiech. Kapłan zmarszczył czoło i kontynuował.
- Rodzino i przyjaciele, jesteśmy świadkami związku tych dwóch osób, które zdecydowały się dzielić wspólnie swoje życie. Naszym obowiązkiem, jako ich przyjaciele i świadkowie, jest dostarczyć im naszej miłości, wsparcia i zapewnienia. Piękno wokół nas, siła i pokój, jesteśmy dumni i uhonorowani, będąc częścią życia, które wybraliście, jako mąż i żona, od dnia dzisiejszego, po dzień ostatni.
- Czy ty, Zayn.... - wstrząsnęło mną i szybko się wyprostowałem, a Victoria zacisnęła mocniej moją dłoń. - ... Tą kobietę, za swoją żonę, i przysięgasz kochać ją, pocieszać, szanować i zachować ją, porzucając wszystkie inne, aż twój żywot dobiegnie końca?
Uśmiechnąłem się.
- Będę.
Albo tak.
- Znaczy się, tak. - skrzywiłem się.
Spojrzałem na Jamesa, a on się uśmiechnął.
Spierdoliłem najłatwiejsze słowo.
- Czy ty, Victorio, bierzesz Zayna, za swojego męża i przysięgasz kochać go, pocieszać, szanować i zachować go, porzucając wszystkich innych, aż twój żywot dobiegnie końca?
- Tak. - przegryzła wagę i prawie jej powiedziałem, żeby tego nie robiła.
- Zayn i Victoria zdecydowali się na swoje własne przysięgi. Zayn, chwyć dłonie Victorii i powiedz swoją przysięgę.
Chwyciłem jej drugą dłoń i obróciłem się twarzą do niej. Nie spuszczałem z niej wzroku, a moje policzki poczerwieniały.
- Victoria, tak, jak byłaś przy mnie w moich najczarniejszych godzinach, tak ja będę światłem w twoim życiu. Jesteś moją największą i ostatnią miłością. Dopóki cię nie poznałem, nie znałem prawdziwej miłości, ale odkąd weszłaś w moje życie, plątałem się desperacko, by znaleźć słowa wyrażające moją wielką miłość i uwielbienie do ciebie. nawet wtedy, kiedy decydujesz się zjeść całą pizzę albo kiedy mówisz mi, żebym spuścił deskę. - ona i cała widownia się zaśmiali. - Trudno jest mi wyrazić słowami moje uczucia do ciebie, bo żadne słowa nie mogą wyrazić mojej głębokiej miłości. Będę dla ciebie, kiedy nastaną ciężkie czasy, przez grube i przez chude. Dziękuję Bogu i Allahowi każdego dnia, że cię mam Victoria, i oddaję ci się teraz, jako twój na wieki wierny mąż. - ścisnąłem jej dłoń i odchrząknąłem. - Daję ci moją duszę, moje ciało i moje serce oraz obiecuję kochać cię i pocieszać, dopóki mój żywot nie dobiegnie końca.
Jej warga zaczęła drżeć, a jej oczy zaczęły się szklić.
Przegryzłem wargę. Boże, pozwólcie mi ją pocałować!
- Victoria, powiedz Zaynowi swoją przysięgę.
Uśmiechnęła się.
- Ja, um, nie mam takiej dobrej pamięci jak ty, więc musiałam to zapisać. - zaśmiała się cicho.
Odwróciła się do Amber, niestety wypuszczając moją dłoń, by chwycić papier, na którym wszystko zapisała. Uniosła to i zmrużyła oczy.
Kontrakt?! Skąd ona go do cholery wzięła?
Zanim zaczęła, podciągnęła nosem i wzięła głęboki oddech.
- Kocham cię, Zayn. Przez to, pragnę być twoją żoną. Modliłam się do Boga, żeby poprowadził mnie według jego wyboru i jestem pewna, że jego wola dzisiaj się spełni. Przez presje teraźniejszości i niepewność przyszłości, przysięgam, być tobie wierna. - przerwała i się uśmiechnęła. - Będę cię kochać, służyć ci i być ci posłużna, dopóki obydwoje będziemy żyć. Byłeś  moim najlepszym przyjacielem, mentorem, towarzyszem zabaw, powiernikiem i moim największym wyzwaniem. Ale co najważniejsze, jesteś miłością mojego życia i przez ciebie jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek mogłabym sobie wyobrazić i bardziej kochana, niż kiedykolwiek myślałam, że to możliwe. Zayn, ofiaruję ci się, choć obsypałeś mnie już pięknymi prezentami i jedzeniem, które tak bardzo kocham.
Uśmiechnąłem się i pokręciłem głową.
- Nic nie równa się z twoją miłością. Kocham cię, skarbie.
Jęki zachwytu przebiegły przez salę.
Uśmiechnąłem się pod nosem i poruszyłem ustami, mówiąc niemo "Kocham cię"
- Wasze obrączki są symbolem zobowiązania się i waszej niekończącej się miłości. Victoria, proszę, włóż obrączkę na serdeczny palec Zayna u lewej dłoni i powtarzaj te słowa : Ja, Victoria.
- Ja, Victoria.
- Daję ci, Zayn.
Uśmiechnęła się.
- Daję ci, Zayn.
- Tą obrączkę, jako symbol mojego zobowiązania.
- Tą obrączkę, jako symbol mojego zobowiązania do miłości, honoru i szacunku do ciebie, ze wszystkim tym, czym jestem, na zawsze.
- Zayn, proszę włóż obrączkę na serdeczny palec Victorii i lewej dłoni i powtarzaj te słowa:
- Ja, Zayn, daję ci, Victorio, tą obrączkę jako symbol mojego zobowiązania do miłości, honoru i szacunku do ciebie, ze wszystkim tym, czym jestem, na zawsze.
Kapłan uśmiechnął się, a Victoria pisnęła z podekscytowania. 
- Modlę się teraz z wami, że Duch Wszechmogący i Duch Stworzyciel błogosławić bedą wasz związek i sanktuarium waszej miłości, a to będzie przewodniczyć wam w waszej podróży. Pomoże spełnić wasze cele na tej ziemi i od tego czasu. Modlę się z wami, że zawsze będziecie się o siebie troszczyć. Amen. 
Moje ręce były niespokojne, a serce waliło jak oszalałe.
Pozwólcie mi ją pocałować!
- Wygłaszając swoje przemowy, które dla siebie napisaliście, z boskim błogosławieństwem i autorytetem, z radością ogłaszam was mężem i żoną.
Nie mogłem spuścić z niej wzroku.
- Przed państwem Pan i Pani Malik!
Uśmiechnąłem się i nawet nie pozwoliłem dokończyć kapłanowi zdania. Odgarnąłem jej welon, kiedy mówił:
- Możesz pocałować pannę młodą.
Moje usta dotknęły jej, a motyle w brzuchu oszalały, kiedy się do mnie uśmiechnęła.
Nasz pierwszy pocałunek jako małżeństwo.
Uniosłem pięść w górę, a kilka ludzi zaczęło klaskać.
Jestem żonaty.
- Strasznie cię kocham. - pocałowałem ją w policzek i przyciągnąłem ją do siebie i znów ją pocałowałem.
Chwyciłem jej dłoń i pomaszerowałem z powrotem nawą. Moja mama chwyciła mnie za ramię, więc ją przytuliłem.
- To było piękne, synu. - płakała.
- Nie płacz mamo. To łzy szczęścia?
Kiwnęła głową.
- Jestem z ciebie taka dumna.
Uśmiechnąłem się do niej.
- Zobaczymy się na sali.
Kiedy zeszliśmy wszystkim z oczu, uniosłem Victorię do góry.
- Jesteśmy małżeństwem! - powiedzieliśmy równocześnie.
Zaśmiała się głośno i spojrzała na obrączkę.
- Jestem największą farciarą na tej ziemi.
Patrząc na moją obrączkę, byłem innego zdania.
- To ja jestem szczęściarzem.
Uśmiechnęła się i chwyciła moją twarz w dłonie, by mnie pocałować.
- Pięknie pani wygląda w tej sukience, pani Malik.
Wzięła głęboki oddech, zakrywając usta, a łzy zaczęły płynąć z jej oczu.
- O mój Boże.
- Co? - zmarszczyłem czoło w konsternacji.
- Nie jestem już Victorią Greene.
Pokręciłem głową, ocierając jej łzy.
- Ciiiii...
Uśmiechnęła się natychmiast.
- Przepraszam, jestem wrakiem emocjonalnym.
Zaśmiałem się.
- W porządku kochanie, to nasz ślub. Dzisiaj wszystko jest dla Ciebie, Pani Malik.
- Kocham cię. - uśmiechnęła się do mnie.
- A ja ciebie bardziej.

____________________________

BOŻE, OHAJTALI SIE, CZUJECIE TO W OGÓLE BEJBSY?! :O
Tłumaczyłam całą noc, a Martyna dodaje, prosze nas kochać i komentować haha xd
A ja ogólnie wyjeżdżam sobie na dwa miesiące, będę dodawać foty z Rimini na insta, tłajterze i w ogóle, polecam się xd
PS : Serio, kocham to, jak komentujecie i tu i na tłiterze, micha się cieszy jak się to widzi :D
P.S 2. Zapraszam was na konto @frostbitepl na Twitterze, pojawiają się tam spojlery nowych rozdziałów i wiele innych informacji. Zachęcam także, by wpisać swój user w zakładce "informowani" by być na bieżąco z nowymi rozdziałami.

23 komentarze:

  1. OMG, OMG, OMG!!!
    Tak na to czekałam! Hell yeah, nareszcie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, wow, napisałam pierwszy komentarz, nigdy mi się to nie udało xD
      Dziękuję wam, że tłumaczycie <3

      Usuń
  2. Ahxjvutduvifydyfuhofyruig nareszcie ♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww jaki cudowny ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu! Dziewczyny jak ja Was kocham!!! Nawet nie wiem jak mam Wam dziękować za to, że tak szybko dodałyście ten rozdział i w ogóle 💕
    Co do rozdziału to nawet nie wiem co mam napisać. Po prostu czytałam go i płakałam i śmiałam się jednocześnie... W końcu mamy Victorię Malik 🎉 Normalnie ja pierdole takie emocje, że masakra... 😂
    Jeszcze raz bardzo, bardzo Wam dziękuję i ściskam Was mocno 😘
    doma17_PL

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Przepraszam za moje słownictwo 🙈

      Usuń
  5. - Przed państwem Pan i Pani Malik!
    O BOŻE TAK, NARESZCIE KURWA MAĆ

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pitolę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
    Wreszcie ten cholerny ślub <3
    Kocham to jak głupia hiihihihihihi :3

    OdpowiedzUsuń
  7. omg kbuomgoncibxuokvyjdjncun kocham ich!
    swietny rozdzial :D czekam na nastepny i dziekuje za tlumaczenie xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie umarłam... to było piękne... Nareszcie. Dzięki za tłumaczenie:) Do następnego:*
    @MagicIno

    OdpowiedzUsuń
  9. O Jezusie Nazarejski, tak cholernie dlugo czekalam na ten rozdzial i wreszcie jest
    PAN I PANI MALIK. to tak pieknie brzmi, nsbxhejdndirhjdhdos ������
    Ten komentarz bedzie krotki, bo naprawde brak mi sloe, zeby opisac ten przepiekny rozdzial.
    Do nastepnego i cholernie dziekuje za tlumaczenie xx /@luuvmyzaynxx

    PS o dziwo sie nie poplakalam, to dziwne z mojej strony ��

    OdpowiedzUsuń
  10. Ich ślub byl genialny!!!♥♥♥♥
    Kocham Zayna i Re MALIK ♥♥♥♥
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  11. Boooooże kocham ten rozdział!!! Zayn taki zdenerwowany, awww �� dzi3kujemy za tłumaczenie kochane! ❤
    @yourparadisexx

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak! Nareszcie! :D
    Super rozdział i dzięki za tłumaczenie! :):*

    OdpowiedzUsuń
  13. NO KURWA JAK JA SIE JARAM! WRESZCIE SIE HAJTNELI HAHA!!!
    Ale, pewnie na przyjęciu albo później chuj bombki strzeli i cos sie zepsuje. To jest ZBYT PIĘKNE by mogło być PRAWDZIWE. No ale cóż, cieszmy się, póki wszystko jest tak bardzo cudownie:) xdxd (tak wiem pesymistka ze mnie hahah)
    KOCHAM WAS ZA TŁUMACZENIE TEGO SERIO JJESTEŚCIE WIELKIE!
    Ps. Ryczalam jak to czytałam, p ł a k a ł a m:")
    To było takie piękne, zwłaszcza ten fragment przysiegi Zayn'a: ' Daję ci moją duszę, moje ciało i moje serce oraz obiecuję kochać cię i pocieszać, dopóki mój żywot nie dobiegnie końca.'
    Jeszcze raz dziękuję za tłumaczenie, kocham was!:*:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wreszcie! cuuuuudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nareszcie ślub <3
    Kocham was za to tłumaczenie <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG ♥♥♥ ślub ;ooo / @_Mrs_Styles_437

    OdpowiedzUsuń
  18. O MATKO! Nareszcie się pobrali! Nie mogłam przestać się uśmiechać kiedy czytałam ten rozdział :')

    OdpowiedzUsuń
  19. tak długooo na to czekałam! :) uwielbiam! :D

    OdpowiedzUsuń